Obudziła się dość sądząc po ciemności za oknem, późno. Spojrzała na zegarek i się zdziwiła, bo widniała na nim godzina 9.38. Rozejrzała się dookoła i wstała z łóżka. Była ubrana... dziwnie. Na sobie miała czarną sukienkę z dużym dekoltem na plecach i lekkim z przodu. Uniosła brwi. Przecież nie ubierała się tak gdy szła spać. Wstała z łóżka i wyszła ze swojego pokoju.
- Hallo?! Jest tu ktoś?!- krzyknęła na cały głos.
Cisza.
Zeszła po woli ze schodów i ruszyła w stronę kuchni gdzie słyszała jakieś dźwięki. Weszła do środka i zamarła. Po kuchni chodził jakiś wysoki chłopak.
- Kto ty?- spytała drżącym głosem. Wszędzie nagle zrobiło się ciemno. Na zewnątrz błysnęło, a po chwili rozbrzmiał grzmot burzy. Dziewczyna się lekko wzdrygnęła iż nie znosiła burzy. Po prostu się jej bała. Nie rozumiała o co tu w tym wszystkich chodzi. Sukienka, ten chłopak, ciemność o tak późnej porze poranka, burza gdy chłopak spojrzał na nią. Kolejny błysk pioruna rozświetlił pomieszczenie, a dziewczyna dostrzegła przed sobą postać tego chłopaka. Jego czekoladowe tęczówki był blisko jej. Spięła wszystkie mięśnie wstrzymując powietrze. Nie, to nie dzieje się na prawdę, to tylko zły sen, to nie istnieje, zaraz się obudzę.. Cały czas tak sobie powtarzała w głowię.
- To jest sen, ale można powiedzieć, że na jawie. Ja też nie wiem co ja tu robię, ale jakaś siła kazała mi tu przyjść, aby zrobić coś z tobą, to sen, masz rację..- odezwał się chłopak zachrypniętym głosem.
- J..Jakim cudem? Przecież... Jesteś Malik. Jakim cudem jesteś tutaj?- spytała, a kolejny błysk i grzmot pojawiły się w jej oczach i uszach. Wzdrygnęła się lekko. Zaczęło się jej wszystko rozmazywać. Postać chłopaka była lekko nie wyraźna, ale nadal go widziała.
- Nie mam pojęcia, ale miłych wiecznych snów życzę..- powiedział, a brunetka poczuła ukłucie w okolicy serca. Nie, nie, nie Nie!
Siadła szybko na łóżku nabierając dużo powietrza do płuc. Była cała spocona, a na zewnątrz szalała burza. Ciekawe co to był za sen, przecież.. przecież to nie możliwe, aby dwie osoby znalazły się w tym samym czasie, świadome, że śnią! Przecież to jest nie normalne! Rozejrzała się dookoła i spojrzała na swój ubiór. Krótkie spodenki i za duża koszulka. Wszystko na swoim miejscu. Odetchnęła cicho. Położyła się ponownie na łóżko, widząc na zegarku 3 nad ranem. Za 3 godziny musiała wstać do szkoły, a jak na razie była mocno zmęczona. Położyła się ponownie na poduszkę i zamknęła oczy oddychając coraz łagodniej. Po chwili znów zapadła w krainy Morfeusza.
Obudziła się gdy budzik zaczął grać. Walnęła w guzik na nim ręką i po woli zwlekła się z łóżka. Wzięła czyste ubrania i poszła do łazienki. Weszła do kabiny prysznicowej i puściła ciepłą wodę. Po prysznicu ubrała się w to. Wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni. Wzięła jabłko i wyszła z domu wcześniej biorąc telefon, torbę i klucze. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła w stronę szkoły. Po 1h była na miejscu. Wiedziała, że może jechać autobusem, ale nie chciała, aby ci ludzie się na nią patrzyli. Nigdy nie lubiła jak ktoś skupiał na niej wzrok. Chciałaby już mieć prawo jazdy i swój samochód, ale jeszcze nie miała wystarczająco pieniędzy. Weszła do budynku szkoły i udała się do swojej szafki. Wyciągnęła książki na pierwszą lekcje i zamknęła szafkę, a raczej ktoś zamknął za nią. Zamknęła oczy wzdychając cicho.
- Widziałam cię wczoraj z nim. Mówiłam coś na ten temat..- usłyszała za sobą piskliwy głos. Odwróciła się po woli i spojrzała na nią. Na jej twarzy wymalowany był grymas.
- Nie obchodzi mnie to co ty mówiłaś. To on przyszedł do mnie, więc zamknij się i idź na lekcje, nie chcę słuchać twoich wywodów na to, że widziałam się z nim. Cześć.- Powiedziała i ruszyła w stronę klasy historycznej. Poczuła na swoim ramieniu czyjaś rękę. Gdy już miała wchodzić do sali poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę.- Mówiłam, że weź sobie go, nie chce już go więcej widzieć na..- zaczęła, ale gdy zobaczyła jego czekoladowe tęczówki zamknęła się.
- Kogo nie chcesz widzieć? Czyżby mnie?- spytał z kpiącym uśmiechem. Przekręciła oczami i spojrzała w bok.
- Weź się już w końcu ode mnie odczep, przecież nic takiego ci nic nie zrobiłam..- powiedziała marszcząc czoło.
- Musimy porozmawiać.. Nie wiem o co chodzi z tym snem, ale to było.. dziwne..- odezwał się po chwili ciszy.
- Dziwne to za mało powiedziane! Nie wiem co to było, ale jednym słowem, chciałeś mnie zabić..- odpowiedziała krzyżując ręce na klatce piersiowej. W tle zabrzmiał dźwięk dzwonka oznajmujący, że już czas kierować się do klas.
- Nawet nie wiedziałem dlaczego! To było dziwne..- westchnął przeczesując swoje włosy. - Ładnie dziś wyglądasz, nie typowo jak dla kujona..- dodał po chwili. Spojrzała na niego z uniesioną brwią.
- Serio, Malik? Carren idzie w twoją stronę, jej praw komplementy. Zakochała się w tobie, wiesz?- spytała z udawaną radością.- Cześć.- dodała i weszła do klasy. Zajęła swoje miejsce. Malik nie usiadł teraz koło niej, to dobrze. Odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się po klasie i nie zauważyła jakże ślicznej blondynki i chłopak. Pokręciła głową na boki z nie do wierzeniem. Otworzyła zeszyt i zapisała temat lekcji z tablicy. Westchnęła cicho i patrzyła za okno. Rodziców nie ma. Wolną ma chatę, ale nie ma co z nią zrobić, bo nawet nie ma koleżanek, aby urządzić sobie babski wieczór..
- Nad czym tak myślisz? Przecież ten sen się nie spełni..- usłyszała niski męski głos za sobą. To nie mógł być nikt inny niż Malik. Przecież on sam uczestniczył w tym śnie. A co by było gdyby ten sen się spełnił, tylko, że zamiast Malik próbujący zabić Bri, to Bri zabijająca Malik'a? Tak, to by było dobre.
- Spójrz na to, że zaraz ten sen się spełni, tylko nie ty mnie zabijesz, a ja ciebie..- odpowiedziała w miarę spokojnie i słuchała nauczyciela, a przynajmniej próbowała go słuchać. Usłyszała jego chichot. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego.- Co jest takiego zabawnego?- spytała. Spojrzał na nią rozbawiony.
- Ty chcesz mnie zabić? Co ja takiego ci zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć?- spytał z wyrzutem.
- Może to, że się urodziłeś?- spytała retorycznie i odwróciła od niego głowę. Wzrok miała utkwiony w tablicy. Nie chciała z nim rozmawiać, a co dopiero na niego patrzeć. Jednym rozwiązaniem było by się przesiąść, ale to jedyne wolne miejsce w tej klasie, więc była na niego skazana. Gdy usłyszała dzwonek wybiegła jak najszybciej z klasy. Ruszyła pod klasę od wychowania do życia w rodzinie. Mieli dzisiaj zacząć jakiś projekt, ale dokładnie nie wiedziała na czym on polegał. Wiedziała, że trzeba pracować w parach, ale ona nie chciała. Chciała sama to zrobić, bo tak byłoby lepiej. Nie musiałaby rozmawiać z inną osobą, a jak trafi się jej Carren? Tego nie przeżyje. Pewnie przepisze się do innej klasy. Siadła pod klasą i czekała na dzwonek. Nigdzie nie chodziła, bo po co? Wszyscy by się na nią patrzyli, a tego nie chce. Westchnęła cicho widząc zbliżającą się do niej blondynkę.
- Kogo my tu mamy..- zaśmiała się chytrze.
- Plastikową, głupią blondynkę, panie i panowie Carren we własnej osobie!- odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem, ale po chwili zaśmiała się tak na prawdę, widząc minę dziewczyny.
- Oj. chyba ktoś cię manier nie nauczył. Masz 19 lat, a mieszkasz jeszcze z rodzicami? To powiedz im, że ich pozdrawiam!- zaśmiała się i spojrzała w dół na Bri, która zaciskała szczękę.
- Idź się pieprzyć! Ty i ten cały Malik, działacie wszystkim na nerwy! Fajnie by było gdyby was w tej szkole nie było!- prawie krzyknęła zezłoszczona brunetka. Usłyszała rechot blondynki.
- Ale ty jesteś głupia. Gdyby nie ty, to byłoby tu fajnie, nie wiem po co tu jesteś i tak nie dostaniesz się na dobre studia. Ja zamierzam skończyć bardzo dobre studia, nie jak ty..- prychnęła prosto w jej twarz.
- Tak, a na jaki kierunek chcesz iść?- spytała. Wiedziała, że ona nie zna kierunków na studiach, więc się o to zapytała. Każdy głupi by potrafił powiedzieć choć jeden kierunek na studiach, ale nie blondynka. Jest zbyt tępa, aby wiedzieć jakie są kierunki.
- A co cie to obchodzi?! Pilnuj własnego nosa, a nie wtykasz go w moje sprawy!- warknęła i odeszła. Bri wstała na równe nogi i weszła do klasy, siadając w swoim miejscu. No, to czas na koszmar. Cały czas modliła się, aby nie padło, że Malik albo panna plastik będzie jej partnerem w grupie.
- Dzień dobry! Wszyscy już są?!- wrzasnął na całą klasę profesor.- Bobra, zaczynajmy. Dzisiaj jak wam mówiłem, mamy do zrealizowania projekt. Polega on na tym, że przez dwa tygodnie zajmujecie się laką-dzieckiem!- wyjaśnił nauczyciel, brunetka zamarła. Lalka- dziecko!? Co to jest do cholery!?- Lalka jest jak prawdziwe dziecko. Trzeba ją przewijać, karmić. Wszystko związane z prawdziwym dzieckiem. Dostaniecie je na dwa tygodnie. Dobiorę was w pary i rozdam lalki.- dodał i zajrzał do dziennika. Zaczął wyczytywać żeńskie jak i męskie nazwiska. Czekałam na swoją kolej. - Donaldson i Tomlinson. Ale rymuje się..- zaśmiał się profesor. O Boże, już nie mogła wytrzymać. Zaczęły pocić się jej ręce oraz trząść. - Price i.. Malik..- wyczytał, a brunetka wstrzymała oddech. Nie, nie możliwe, to się nie dzieje, to tylko pomyłka, może to miał być inny chłopak?! Tak powtarzała sobie cały czas w głowie. Spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej. Miał na twarzy głupi uśmiech i patrzył na nią. Nauczyciel zaczął rozdawać lalki.- dzieci są różnej płci. Nadajcie im imiona. Macie zajmować się nimi razem. W lalce jest kamerka i będę widział czy się nimi opiekujecie. Reszta nauczycieli została poinformowana, że będziecie mieli te lalki na lekcjach. Próbujcie na lekcjach siadać razem i spędzać ze sobą więcej czasu. Dziecko musi znać oboje rodziców, co nie?- zaśmiał się, a na ławce Malik'a i Price pojawiła się lalka. W zasadzie to pan lalka. To był chłopczyk.
- Nie wiem jak się tym zajmować, nie chcę mieć dzieci, nigdy nie miałem, nie jestem gotowy na ojcostwo!- odezwał się Malik ściszonym głosem.
- Myślisz, że ja jestem gotowa?- prychnęła pod nosem.- W jakim ty świecie żyjesz..- powiedziała i spojrzała na lalkę.- Jak mu damy na imię?- spytała.
- Hmm.. Co ty na Braian?- spytał, a w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Zamrugała kilkakrotnie, aby się ich pozbyć.
- Dlaczego te imię?- spytał. Wzruszył ramionami.
- Po prostu. Miałem kiedyś kolegę o takim imieniu, ale zmarł..- powiedział cicho.
- Możemy wybrać inne?- spytała cicho patrząc w ławkę.
- A to ci nie pasuje?- spytał. Pokiwała przecząco głową nadal nie podnosząc na niego wzroku.- To niech będzie.. um.. Conor?- spytał. Pokiwała twierdząco głową.
- Może być, więc.. kto kiedy się nim zajmuję?- spytała spoglądając na dzieciaka.
- Ono jest nagie! Nie ma pan jakiś ubrań?!- ktoś krzyknął na całą klasę. Nauczyciel się zaśmiał.
- Jakieś tam mam, ale nie za wiele, nie wiem czy wam wszystkim starczy.- odpowiedział podchodząc do szafki ustawionej koło okna.
Tak minął jej cały dzień. Dziecko było w miarę spokojnie. Niestety Malik musiał spędzić z nią cały wolny czas jak i ten na lekcjach. Teraz wychodzili z terenu szkoły.
- Kto ją bierze do domu?- spytał chłopak.
- Ja, bo ty chyba zająć się nim nie dasz rady i ile mam powtarzać, że to chłopczyk, a nie dziewczynka?! Chyba nie bez powodu nazwaliśmy go Conor co nie?- spytała i ruszyła w stronę bramy.
- Jasne. Wsiadaj podwiozę cię..- zaproponował, a Bri z chęcią wsiadła do środka. Nie chciała iść na piechotę z " dzieckiem " w ręku. Dobrze, że nie ma jej rodziców w domu przez cały termin opiekowania się małym. Gdy dojechali do jej domu otworzyła drzwi i wzięła swoje rzeczy oraz Conora.
- Może wejdziesz?- spytała za nim pomyślała. Nie miała zamiaru zapraszać go do środka. Zaczęła się zastanawiać jak go ładnie spławić, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
- Z miłą chęcią..- powiedział z uśmieszkiem i wyciągnął klucze ze stacyjki i wysiadł z samochodu. Skierował się za dziewczyną do jej mieszkania.
- Napijesz się czegoś, zjesz coś?- spytała z grzeczności, idąc do kuchni.
- Może jakąś wodę, zaschło mi w gardle..- powiedział i udał się do salonu wcześniej biorąc od dziewczyny " dziecko ". Brunetka nalała wody do szklanki i poszła do salonu gdzie obecnie był chłopak i podała mu szklankę.
- A co jeśli to coś będzie płakać?- spytał patrząc na chłopca. Dziewczyna wzruszyła ramionami.- Nie możesz przecież trzymać go cały czas u siebie, ojca jak na razie jeszcze ma, więc mam powinna się z nim podzielić..- zaśmiał się i boją ją ramieniem.
- Nie jestem niczyją matką..- burknęła pod nosem i strzepała jego rękę ze swoich ramion.
- Z tobą chyba nigdy się nie dogadam..- westchnął ciężko i ponownie spojrzał na lalkę.
- I nawet nie próbuj..- szepnęła i patrzyła się gdzie indziej.
- Zamierzasz jeszcze długo tu siedzieć?- spytała znudzona i zaspana dziewczyna. Chciało jej się spać, ale nie mogła iść spać, bo chłopak siedział na jej łóżku wraz z tym dzieckiem i patrzył się na nią.
- Jeszcze trochę..- ziewnął. Tez był senny.- Idź weź prysznic, a ja będę patrzył na niego, a jak przyjdziesz, to pojadę do siebie..- powiedział i położył się na jednym boku patrząc na lalkę. Westchnęła ciężko i poszła do łazienki. Wykąpała się i ubrała w swoją piżamę. Przeczesała włosy i je wysuszyła. Po 30 minutach wyszła z łazienki i spojrzała na swoje łóżko. Na nim leżał Malik, który, obejmując małego spał. Na twarzy Bri pojawił się uśmiech. Tak słodko razem wyglądali. Nie chciała już go budzić, więc położyła się obok i przykryła siebie jak i Malika, i małego kołdrą. Zamknęła oczy i zasnęła.
Obudził ją rano budzik. Chciała go wyłączyć, ale nie mogła się ruszyć. Była uwięziona w czyimś uścisku. Ziewnęła i otworzyła oczy. Przytulony do niej spał Malik, a po między nimi leżała lalka. Zmarszczyła czoło i w końcu udało jej się wyłączyć głupi budzik.
- Malik, wstawaj do cholery! To nie żaden hotel!- krzyknęła, a Malik się przebudził, ale i dziecko zaczęło płakać.
- Uspokój je! Ja chcę jeszcze spać! Która godzina?!- mruknął zachrypniętym głosem.
- Jest 6! Wstawaj do cholery!- warknęła. Odkryła ich i wzięła dziecko na ręce i próbowała je uspokoić.
- Jest jeszcze wcześnie, ja idę spać, ucisz je!- mruknął pod nosem i mocniej wtulił się w ciało Briany. Czy on właśnie przytula się do Price? To jest nie możliwe! A jednak. Przytulają się do siebie, śpią w jednym łóżku jak małżeństwo. Tylko, że oni nie są małżeństwem, nawet w związku nie są. Po kilku minutach dziecko przestało płakać, a Bri ponownie zasnęła. Jak powiedział Malik, było zbyt wcześnie, ale po chwili się obudziła. Przecież ona chodzi na piechotę do szkoły, przecież ona nie zdąży na lekcje. Chciała wyplątać się z uścisku Malik'a, ale on tylko go zacieśnił i mruczał coś pod nosem.
- Malik. Jest zbyt późno, abym jeszcze leżała w tym łóżku. Zaraz muszę wyjść do szkoły! Idę na piechotę, więc łaskawie może byś mnie puścił?!- spytała trochę głośniej.
- Zawiozę cię do szkoły, a teraz idź spać dalej..- mruknął i nadal spał. Problem rozwiązany. Bri mogła pospać sobie jeszcze godzinę i nie musiała martwić się, że spóźni się do szkoły. Zamknęła oczy i chciała objąć Malik'a, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiem, że tego chcesz, po prostu przytul się do mnie i śpij, ja jakoś tak robię i nic mi nie jest..- mruknął pod nosem i przyciągnął ją bliżej siebie.- No, obejmij mnie, nie bój się..- szepnął i złapał ją za ręce po czym objął swój pas. Ponownie objął ją swoimi ramionami i odetchnął cicho.- Dobranoc..- szepnął w jej włosy i ponownie odpłyną jak i brunetka. Było jej wygodnie, a była zmęczona, więc szybko zasnęła ponownie.
Poczuła chłód na swoim ciele, a po chwili ktoś chwycił ja za ramiona i pod kolana. Owinęła ręce w okół jego szyi i otworzyła oczy.
- Zaspałaś piękna, teraz idziesz do łazienki, a jak przychodzę to jesteś już ubrana i gotowa. Idę zrobić śniadanie..- powiedział cicho i postawił ja na kafelki.- Tutaj masz ubrania. Uszykowałem ci. Tak, grzebałem ci w garderobie, nic nie mogłem znaleźć, ale mam nadzieję, że będzie ci się podobać. Masz dziesięć minut!- dodał po chwili i wyszedł z pomieszczenia, a Bri spojrzała w lustro. Malik ją niósł. Grzebał jej w garderobie. Co za idiota! Rozebrała się i po chwili stała już pod zimną woda. Musiała się rozbudzić. Po kilku minutach wyszła spod kabiny i osuszyła się ręcznikiem. Spojrzała na ubrania leżące na pralce. On chyba sobie ze mnie teraz żartuje! Krzyknęła w myślach. To nie jest możliwe, że ona to założy! Nigdy w życiu. Spojrzała w lustro.
- Pośpiesz się, zaraz trzeba jechać do szkoły!- krzyknął zza drzwi Malik. Westchnęła ciężko i ubrała na siebie przygotowane rzeczy. Przejrzała się ponownie w lustrze i uśmiechnęła się lekko. Wyglądała ładnie, ale nie wiedziała czy spodoba się to dla innych w szkole. Wyszła po woli z pomieszczenia i patrzyła w dół na swoje nogi, które były w szpilkach.
- Podnieś jeszcze głowę do góry i będziesz wyglądać ślicznie..- powiedział z lekkim uśmiechem kładąc na jej ramionach swoje ręce. Podniosła speszona głowę i spojrzała w jego oczy.
- Nie lubię chodzić w sukienkach i właśnie idę zmienić ją na coś innego..- powiedziała cicho i ruszyła w stronę garderoby, ale powstrzymał ja chłopak łapiąc ją za rękę.
- Idziesz w tym i siedź cicho. Złaź na dół i jedz śniadanie, a później jedziemy do szkoły!- rozkazał i razem z nią zszedł na dół. Zjedli śniadanie i udali się do szkoły.
- Nie chcę iść w sukience, wszyscy będą się na mnie patrzeć, a ja tego nie chcę!- zaprotestowała gdy wsiedli do samochodu.- Czekaj Conor!- krzyknęła, a Malik zahamował.
- Leć po niego, ale to szybko, bo zaraz nie zdążymy do szkoły!- warknął i zgasił silnik, a brunetka wysiadła z samochodu. Popędziła jak szybko mogła do mieszkania, jednak szpilki jej tego nie ułatwiły. Wbiegła po schodach do swojego pokoju i wybrała szybko z szafy cokolwiek innego niż to co ma teraz na sobie. Ubrała się szybko i wzięła Conor'a na ręce po czym zbiegła na dół. Zamknęła drzwi na klucz i wsiadł do samochodu.
- Czemu się przebrałaś?! Mówiłem, że masz iść w tamtym, a nie w tym czymś! Miałaś iść tylko po to cholerne dziecko!- warknął zły. Ok. To było dziwne.
- Nie kłóć się ze mną, oni tu wszystko widzą, ale ty zawsze musisz drzeć mordę, nie możesz spokojnie przesiedzieć kilka cholernych godzin?!- spytała tym samym tonem.Był taki miły rano, zrobił jej śniadanie. Teraz zawozi ją do szkoły. On przytulał się do niej całą noc! Chcę, aby tamten Malik wrócił! Krzyczała w myślach. Był dla niej taki miły, a gdy zbliżają się bardziej do szkoły staje się szorstki. Nie rozumiała jego toku myślenia.
- Aha, to teraz tak: W szkole wrogowie, warczą na siebie, a poza szkoła milusie. kleją się do siebie, przytulają, co jest z tobą nie tak?- krzyknęła ostatnie pytanie. Usłyszała jego śmiech.- Co jest takiego śmiesznego?!- spytała zła. Cała ta sytuacja działała na nią źle.
- Po prostu jesteś śmieszna. Nie rozumiem ciebie.- zaczął i spojrzał na nią chwilowo i wrócił z powrotem na jezdnie.
- Nawet nie próbuj zrozumieć. Jesteś jakiś.. dziwny!- powiedziała i spojrzała za boczną szybę. Usłyszała jego prychnięcie.
- Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj..- odpowiedział niskim głosem.
- To mi opowiedz o sobie i wtedy cię ocenię, co?- spytała spoglądając na niego.- Dobra, nie. Nic już nie mów, siedź cicho i prowadź..- warknęła zaciskając zęby i wzięła Conor'a na ręce.
- Kto go bierze dzisiaj na noc?- spytał. Dziewczyna wzruszyła ramionami i patrzyła na " dziecko ".- Może znów będziemy spać u ciebie albo u mnie jak wolisz..- odpowiedział i zaparkował na parkingu szkolnym. Prychnęła cicho pod nosem.
- Możemy spać oddzielnie, a dziecko brać na zmianę..- odpowiedziała i otworzyła drzwi, ale Malik ją powstrzymał i zamknął je.
-Dziecko musi mieć dwoje rodziców..- powiedział z głupim uśmieszkiem. Westchnęła cicho.
- U mnie..- odpowiedziała i wysiadła z auta. Ruszyła w stronę wejścia do szkoły, a po chwili dołączył do niej Malik.
- Kto mnie tak skarał i muszę być z nią w drużynie?!- usłyszeli za sobą głos. Odwrócili się obydwoje i spojrzeli na loczka.
- Styles, cioto, co jesteś z Maggie?- spytał Malik i się zaśmiał.
- Niestety, ona mnie wkurwia, cały czas pierdoli mi o tym cholernym dziecku, że nie można przy nim przeklinać, palić, normalnie jak prawdziwe dziecko!- powiedział zły. Malik zaśmiał się. Po prostu śmiał się z niego.- A ta śliczna dziewczyna to kto?- spytał, a Malik od razu przestał się śmiać i objął Bri ramieniem.
- Moja żona, a to nasze dziecko, Conor..- powiedział próbując się nie zaśmiać.Price wydostała się z jego uścisku.
- Po prostu, chodźmy do szkoły..- odezwała się i ruszyła do dużych drzwi.
- Ostra kobitka.- odezwał się Styles i odszedł od kumpla. Malik skierował się za Brianą z uśmiechem. Bruneta wyjęła książki na pierwszą lekcje i ruszyła pod klasę matematyczną. W rękach cały czas trzymała Conor'a. Musiała kupić dla niego ciuszki, tylko nie wiedziała gdzie. Nigdy nie interesowała się ubraniami dla maluchów, ale teraz będzie musiała wybrać się na zakupy, a " tatuś " będzie musiał iść z nią. Siadła w swojej ławce i zapisała temat, która napisał nauczyciel na tablicy. W pewnej chwili czyjeś " dziecko " zaczęło płakać. Rozejrzała się dookoła i zauważyła Tomlinsona i Donaldson. Zaśmiała się cicho i spojrzała na Conor'a.
- Chyba trzeba kogoś przewinąć..- Tomlinson zaśmiał się na całą klasę ze słów Carren.
- Ja tego czegoś nie przewijam, to twoja rola!- zaprotestował Louis i odwrócił się do Malik i się zaśmiał. Tak bardzo chciała już koniec lekcji. Mogłaby iść do domu i nie musiałaby patrzeć na wszystkich po kolei jak oni nie umieją się zajmować lalką.
Koniec szkoły. Już koniec lekcji. Teraz tylko do domu i spać. A nie, jeszcze nie. Musi iść na zakupy. Westchnęła i rozejrzała się za poszukiwaniem Malika, z którym miała iść na miasto. Stał koło drzwi wyjściowych. Podeszła do niego.
- Musisz ze mną jechać na miasto..- zaczęła. Chłopak odwrócił się do niej przodem.
- Po co?- spytał beznamiętnie.
- Po to, aby kupić małemu jakieś ubrania, chyba, że ty masz jakieś w domu..- wzruszyła obojętnie ramionami i spojrzała w jego oczy. Prychnął pod nosem.
- Nie chce mi się jechać na miasto. Matka pewnie jeszcze nie wyrzuciła ubrać po moim młodszym bracie. Pojedziemy najpierw do mnie, a później do ciebie, jasne?- spytał i złapał ją za rękę.
- Um.. Nie sądzę..- powiedziała i wyrwała swoją rękę z jego uścisku. Po chwili usłyszała jego śmiech.
Wyszli ze szkoły i skierowali się do samochodu Malik'a.
- Nasz maluch nie płakał dzisiaj wcale..- zaśmiał się.- Jak się skupcia to ty go przewijasz..- dodał z uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego.
- Wykorzystujesz mnie teraz..- powiedziała i zapięła pasy. Zaśmiał się. Opalił silnik i ruszył do swojego mieszkania.
- Poczekaj tutaj. ja zaraz wracam..- odezwał się gdy zaparkował przed swoim domem. Pokiwała twierdząco głową. Chłopak wyszedł, a ona siedziała i patrzyła na Conor'a. To dziwne, ale wyobrażała sobie, że to prawdziwe dziecko. Miała też wrażenie, że teraz się do niej uśmiecha. Chciała mieć dzieci, ale to w odległej przyszłości. Teraz jest na to za młoda. Chce najpierw zdać studia i znaleźć pracę, no i oczywiście tego jedynego na całe życie. Westchnęła cicho i patrzyła na " dziecko " Nie wiedziała czy tak szybko sobie znajdzie chłopaka. Wszystko było po drugiej stronie, na przeciwko niej. Chciała się w kimś zakochać, ale jak na razie jeszcze tego nie doświadczyła. Czy tak ciężko jest się zakochać? Dla niej bardzo ciężko. Jest uznawana za szkolnego kujona. Jest wyśmiewana na każdym kroku. Ciężko będzie spotkać chłopaka, który będzie z nią normalnie rozmawiał, nie śmiał się z niej, nie wyzywał jej, ale na świecie nie ma takiego chłopaka. Jeszcze jest Malik, który z nią rozmawia, jak na razie na spokojnie, ale to wszystko może się zmienić. Przecież dogadują się tylko dlatego, że mają " dziecko ". Jakby nie było tego malucha to by w ogóle się do niej pewnie nie odzywał. Pewnie teraz by się z niej śmiał, by ją wyzywał. Westchnęła cicho i spojrzała za szybę. Zauważyła, że budynki przed nią mijają. Spojrzała w stronę kierowcy i zauważyła uśmiechniętego Malik'a. Właśnie. Jak on w ogóle miał na imię? Cały czas Malik i Malik, a imienia nadal nie znała.
- Jak masz na imię?- spytała patrząc na niego.
- To jeszcze nie wiesz? Boże, ja już w szkole jestem znany na wylot, a ty mojego imienia nie znasz? Co z ciebie za dziewczyna?- spytał i się zaśmiał. Pokręcił głową na boki.- a ty? Jak masz na imię?- spytał patrząc na jezdnie.
- To nie wiesz jak mam na imię?- spytała z uniesioną brwią.- Briana. Bri..- dodała po chwili ciszy.
- Zayn..- uśmiechnął się lekko...
Hej. Wiem, długi. Może was nie zanudzi.. Liczę na jakieś komentarze.. Pod ostatnim rozdziałem były 3 komentarze. Jak na mnie to bardzo dobrze. Nie wiem kiedy będzie następny. Do zobaczenia :D
Zajebisty
OdpowiedzUsuńZarąbisty. Nie mogę się doczekać następnego. :)
OdpowiedzUsuń