Rozdział 2

Przeczytaj notkę pod rozdziałem. :D Miłego czytania. 


Patrzył na nią czarnymi tęczówkami. Nie rozumiał, dlaczego ona nie chce go słuchać. Była kujonem. Innym niż pozostali,  ale kujonem. Westchnął sfrustrowany i przeczesał swoje włosy pociągając przy końcówkach.
- Czemu nie chcesz wsiąść do auta? Wolisz iść na deszczu, zmoknąć i się rozchorować czy wsiąść do samochodu i być suchą i do tego zdrową?- spytał pstrząc w jej oczy. Przecież każdy głupi wybrał by tą drugą opcję, nawet Malik, który nie chce chorować i nigdy nie chorował.
- Wolę być sama. Muszę jeszcze dużo przemyśleć, a poza tym jak cię moi rodzice zobaczą, to dostanę podwójny szlaban a to mi się nie uśmiecha!- powiedziała i szybko ruszyła w stronę bramy, a już po chwili czuła, że jej ubrania są całe przemoczone a włosy lepią się do jej twarz. Po jej ciele przeszły zimne dreszcze, ale szła dalej. Dlaczego on nie odpuści sobie po prostu? Nie musi jej przecież podwozić. Gdyby matka zobaczyła to auto pod domem i wysiadającą Briane z niego to by zabroniła jej wszystkiego i zabrała by jej telefon, a to byłby istny koszmar dla niej iż tylko teraz na telefonie mogła wejść w stronę internetową. Nie używała portalów społecznościowych, bo jak wspomniane było na początku; nie miała żadnych przyjaciół. Wchodziła w internet, bo szukała sobie mieszkania. Tak, ta dziewczyna szukała sobie mieszkania, aby móc wyprowadzić się od rodziców, ale na dzień dzisiejszy nie miała nic. Oczywiście było wiele osób, które miały wspaniałe oferty, ale nie było ja stać iż jeszcze nie miała pracy. Tego też szukała  w internecie. Była już jedna, jej zdaniem, najlepsza praca. Chciała pracować jako kelnerka w pobliskiej kawiarni, ale nie była jeszcze do końca przekonana. Chciała już zarabiać na swoje, ale gdyby matka się dowiedziała o jej planach byłoby po niej. Zawsze na drodze stawała jej matka. Z rozmyśleń wyrwał ja klakson samochodu gdzieś za nią. Obejrzała się do tyłu i zobaczyła czarne BMW, a za kierownicą Malika. Przyspieszyła kroku odwracając wzrok.Chyba sobie nie odpuści..   Pomyślała. Westchnęła cicho.
- Wsiadaj! Widzę jak drżysz z zimna! Nie będę cię prosił, bo ja nikogo nie proszę, ale jak nie wsiądziesz zaraz do auta to wsadzę cię do niego siłą.- odezwał się uchylając okno gdy podjechał do niej bliżej. Nie odzywała się. Po prostu szła przed siebie w stronę domu.- Zamierzasz dalej iść w tym zimnym deszczu czy wolisz ogrzać się w samochodzie?- spytał. I tu ją miał. Było jej strasznie zimno, a propozycja ogrzania się choć trochę sprawiła, że zatrzymała się gwałtownie. Auto ją trochę wyprzedziło, ale ona zrezygnowana podeszła do przodu, a Malik nachylając się nad siedzeniem pasażera otworzył jej drzwi. Wsiadła do środka i zamknęła drzwi trochę zbyt mocno.
- Nie trzaskaj tymi drzwiami!- warknął w jej stronę. Po chwili ruszył z miejsca. Bri oparła głowę o zagłówek i już nie słuchała zażaleń Malika. Było jej ciepło i to było najważniejsze. Odetchnęła cicho przymykając oczy. - Może podała byś mi swój adres skoro mam cię odwieźć chyba, że wolisz jechać do mnie- odezwał się po kilku minutach ciszy. Dziewczyna spojrzała na niego i podała mu adres. Oczywiście skróciła lekko drogę o kilka domy, bo nie chciała, aby on wiedział gdzie  ona mieszka. Patrzyła za szybę na mijające ją domy. W końcu zauważyła dobrze znaną jej ulice. Po chwili auto się zatrzymało. Nacisnęła klamkę i chciała już wychodzić, ale zatrzymał ją chłopak łapiąc za jej ramię.
- Teraz powinnaś mi podziękować i zaprosić na kawę- powiedział z głupim uśmiechem. Zlustrowała całą jego sylwetkę z góry na dół i szepcąc  ciche ' dzięki ' wysiadła z samochodu. Chłopak po chwili odjechał, a gdy znikł za zakrętem  dziewczyna ruszyła do swojego prawdziwego domu. Znów było jej zimno, ale jakoś przetrwała te 5 minut drogi w deszczu. Weszła do środka i zastała ją cisza, która panowała w mieszkaniu. Wiecie jak ona teraz była zadowolona? Uśmiechnęła się lekko i wyobraziła sobie, że ma tak codziennie. Westchnęła zadowolona i udała się do swojego pokoju. Po kilku minutach po pokoju rozległ się dźwięk, który oznajmił dziewczynie, że ktoś do niej dzwoni. Odebrała telefon przystawiając go do ucha nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Hallo? - odezwała się czekając na odpowiedź.
- Cześć kochanie. To ja mama. Spotkanie nam się przedłożyło i będziemy musieli  z ojcem wyjechać na kilka dni do Nowego Jorkupowiedziała, a w głowie Briany zapaliła się żarówka. To była dla niej wspaniała wiadomość.
- ok. A kiedy wracacie?- spytała z nadzieją w głosie, że nigdy.
- Dopiero za 2 tygodnie. W 3 szafce w kuchni na samej górze masz pieniądze.- odpowiedziała. Rozmawiały jeszcze chwilę i matka się rozłączyła. Dziewczyna opadła na łóżko wyraźnie zadowolona. Całe 2 tygodnie bez kazań matki. To był dla niej raj. Po prawie 2h leżenia na łóżku i wpatrywania się w sufit bezinteresownie wstała i wyszła z domu. Na szczęście już nie padało. Przypomniała sobie, że nadal ma na sobie mokre ciuchy, ale nie chciała już wracać. Przekręciła klucz i wyszła za furtkę. Nagle minęło ja znane auto, a po chwili słyszała pisk opon gdy hamowało. To on. Malik. Musiał akurat tędy przejeżdżać?! Spuściła głowę w dół i ruszyła przed siebie. Głupią była, bo przecież ona mieszkała z innej strony. Po chwili poczuła szarpniecie za ramię. Odwróciła się i ujrzała jego czekoladowe tęczówki.
- Nie pomyliłaś przypadkiem domów? Mieszkasz w drugą stronę niż idziesz. Masz jeszcze te ubrania na sobie? -  zadawał mnóstwo pytań, ale brunetka za miast odpowiadać patrzyła w jego oczy. - Mówię do ciebie. Może raczyła byś mi odpowiedzieć?- kolejne pytanie wypadło  z jego różowych ust. Potrząsnęła głową, aby obudzić się  z transu.
- Nie po prostu.. wybrałam  się na spacer i odwiedziłam sąsiadów.. - wytłumaczyła. W duchu pacnęła sobie z liścia w policzek. Ona nigdy nikogo  nie okłamała. Malik jest pierwszą ofiarą jej kłamstwa.
- I się nawet nie przebrałaś? Jakieś 30 minut temu przestało padać, a ty nadal jesteś w tych ciuchach i do tego jeszcze mokrych, czy ty mnie przypadkiem nie okłamujesz?- spytał unoszą brew do góry. Wiedziała, że będzie coś podejrzewał. Czemu akurat teraz on musiał jechać? Nie mogła wyjść trochę później?!
- Nie.. Gdzie jechałeś?- spytała. Głupi uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Jechałem do ciebie..- odpowiedział patrząc w jej oczy, w których widział przerażenie. Przecież jakby on poszedł do tamtego mieszkania i okazałoby się, że te w ogóle inna rodzina, teraz by miała przechlapane. Zassała gwałtownie powietrze. Niestety Malik to zauważył. Uniósł brew pytająco.
- P.po co do mnie?- wyjąkała. Wzruszył obojętnie ramionami.
- Żartuję, po prostu jechałem tędy i zobaczyłem ciebie w tych ciuchach, więc chciałem się zapytać dlaczego się nie przebrałaś, a tak w ogóle to otrzymam na to pytanie odpowiedź czy nadal będziesz je omijać?- gadał jak najęty, a ona nie wiedziała co powiedzieć, może czas powiedzieć prawdę? Jak to mówią " kłamstwo ma krótkie nogi " i to kłamstwo miało bardzo krótkie nogi, za krótkie. Westchnęła cicho.
- Chcesz wiedzieć prawdę?- spytała patrząc gdzie indziej.
- Nie lubię jak ktoś mnie okłamuje, więc tak.- odpowiedział od razu. Przygryzła lekko dolną wargę.
- Tamten dom nie był mój, nie przebrałam się, bo jakoś wyleciało mi to z głowy iż dowiedziałam się, że matka wyjechała na dwa tygodnie za miasto..- powiedziała lekko uśmiechając się przy wspomnieniu pustego mieszkania.
- To, okłamałaś mnie wcześniej, tak?- dopytał dla upewnienia. Dziewczyna skinęła głową w potwierdzeniu.- Nie rób tego więcej, teraz ci daruję, ale następnym razem nie będę taki miły..- ostrzegł niskim głosem.- To gdzie tak na prawdę mieszkasz?- spytał.
- Nie powiem..- szepnęła.
- Bo..?- uniósł brew do góry.
- Bo nie chcę, abyś wiedział gdzie mieszkam?- odpowiedziała pytaniem. Chłopak prychnął cicho.- A tak poza tym to po co ci to wiedzieć?- spytała.
- Może kiedyś wpadnę do ciebie na kawę..- powiedział udając zamyślonego. Dziewczyna prychnęła cicho. Ona prędzej by się wyprowadziła niż zaprosiła go do mieszkania. Usłyszała jego śmiech. Spojrzała na niego zdezorientowana.
- Co cię tak śmieszy?- spytała.
- Ty. Mówię do ciebie cały czas, a ty tylko wpatrujesz się pustym wzrokiem w jakiś punkt i w ogóle mnie nie słuchasz..- odpowiedział z uśmiechem.
- Słucham i wcale tak nie robię jak mówisz..- odpowiedziała cicho.
- To jak? Zaprosisz mnie na kawę czy nie?- spytał.
- Nie.- skwitowała.
- Następnym razem?- ponownie zadał pytanie.
- Nie będzie następnego razu. Teraz wsiadasz do auta i odjeżdżasz stąd. W szkole nie podchodzisz do mnie i w ogóle się do mnie nie odzywasz, nawet na mnie nie zerkasz. Żyj tak jak za nim przyszedłeś do tego liceum, na razie!- powiedziała dziewczyna i odwróciła się w stronę, w którą miała iść za nim zatrzymał ją Malik. Chłopak stał zdezorientowany i patrzył na dziewczynę jak się oddala. Tego się po niej nie spodziewał. Ta dziewczyna.. Zainteresowała go. Była dość pyskata i stanowcza, co przed chwilą zobaczył, tylko nie rozumiał dlaczego nie jest taka w szkole. Przecież wtedy nie uważali by ją za kujona i nie pomiatali by ją. Rozejrzał się dookoła wyciągając się z transu. Przeczesał włosy i wsiadł do auta jadąc dalej do swojego celu.


Dziewczyna chodziła po parku i myślała co powinna robić. Jutro już piątek, a ona nie miała żadnych planów na weekend z resztą jak w każdy inny. Po prostu teraz będzie inaczej, bo bez rodziców w domu. Westchnęła ciężko i zawróciła do domu. Szła ze wzrokiem spuszczonym na chodnik. Po chwili była przy swojej furtce. Weszła do mieszkania i rzuciła się na kanapę. Było tak nudno. Nadal myślała nad tym co powiedziała dla bruneta. Nie wiedziała, że Malik nic nie zrobi. Ostatnio jak do niego się odezwała to posiniaczył jej udo, a teraz po prostu stał zdezorientowany i nic, po prostu nic nie zrobił. Uśmiechnęła się triumfalnie, a po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się, bo nie wiedziała kto może ją odwiedzić. Podeszła do drzwi i otworzyła je lekko, a gdy zobaczyła Malik'a za nimi od razu je zamknęła. Usłyszała jego śmiech.
- Wpuść mnie, kocie, chcę porozmawiać.- powiedział rozbawiony. Musiał z nią porozmawiać i wyjaśnić o co jej chodził z tym kazaniem.
- Nie mamy o czym. Skąd wiesz gdzie ja mieszkam?!- spyta zdziwiona.
- Po prostu wiem i wpuść mnie.- zaśmiał się cicho. Zamyśliła się na chwilę. Po chwili otworzyła drzwi i wpuściła go, ale po chwili tego pożałowała iż została przez niego przyciśnięta do ściany. Kopnął nogą w drzwi, a one się zamknęły. Spojrzała w jego tęczówki przerażona.
- Co to miało znaczyć, że mam na ciebie nawet nie zerkać?- spytał niskim głosem przy jej uchu.- Będę patrzył na kogo chcę i kiedy chcę i będę rozmawiał z kim chcę i o kiedy chcę.- mówił szeptem nachylając się nad jej uchem.- A taka dziewczyna jak ty mi tego nie zabroni..- powiedział i odchylił lekko głowę do tyłu, aby spojrzeć na jej wyraz twarzy. Była przestraszona. Przełknęła głośno ślinę.- Och, kocie. Nie bój się, przecież nie jestem aż taki straszny czyż nie?- spytał z  głupim uśmiechem. Myślała nad sensowną odpowiedzią, aby nie zbłaźnić się przed nim jeszcze gorzej.
- Ja nie chcę, abyś na mnie patrzył ani ze mną rozmawiał. Nie chcę cię widzieć na oczy, po prostu teraz wyjdziesz i zapomnisz o mnie, sądzę, że to będzie bardzo łatwe dla ciebie, bo w końcu kim takim jest dla ciebie szkolne popychadło?- spytała z uniesiona brwią i wyczuwalną drwiną w głosie.
- Kocie, przestań mi rozkazywać. Nie jestem chłopakiem, który to lubi, znajdź sobie jakiegoś frajera i mu rozkazuj.- odpowiedział z uśmiechem. Spojrzała na niego z uniesioną brwią.
- Dobrze, znajdę. Nie nazywaj mnie kotem i wyjdź z mojego domu, bo nie chcę, abyś tu przebywał anni minuty dłużej. Ta kicia ma pazurki i może podrapać ci tą twarz, więc lepiej dla ciebie, abyś wyszedł- odpowiedziała z równie głupim uśmiechem. Malik zacisnął zęby i ułożył usta w cienką linijkę.
- Widzimy się jutro w szkole.- powiedział na odchodne i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Zamknęła drzwi na klucz i udała się do swojej sypialni. Ciężki dzień w reszcie dobiegał końca. Musiała się jeszcze zmierzyć z jutrzejszym dniem, ale będzie martwić się o to jutro, teraz weźmie prysznic i pójdzie spokojnie spać.. Choć.. Nie spokojnie, bo pewna osoba zaburzyła jej spokój. Ubrała swoją piżamę i położyła się w łóżku pod kołdrą. Zamknęła oczy. Przed jej powiekami pokazały się brązowe tęczówki chłopaka. Otworzyła szeroko powieki i nabrała powietrza. Przekręciła się na plecy i spojrzała w ciemną przestrzeń nad nią. Westchnęła cicho. Chciała jak najszybciej pozbyć się go z głowy i po prostu zasnąć, ale jego oczy nie dały jej spokoju. Leżała na łóżku z jego tęczówkami przed sobą. Sen przyszedł późną nocą, ale przyszedł.

Hej. Więc, pojawiła się zakładka " informowani " Podajcie tam swojego aska jeśli chcecie, abym powiadamiała was o nowych rozdziałach. Kolejny nie wiem kiedy się pojawi, bo jestem zabiegana. Zaraz wyjazd i takie tam. Jeśli przeczytałaś rozdział to skomentuj :D 

3 komentarze:

  1. Super rozdział jaki i cały blog. Wpadłam i chyba nie wypadnę xD
    zapraszam na moje ff o Zaynie
    http://you-fuck-off-from-my-life.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdziały. Podoba mi się twój styl pisania. Już nie mogę się doczekać kolejnego. I dziękuję za komentarz na moim blogu:* Tak apropo właśnie dodałam prolog.
    Pozdrawiam*.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, rozwijaj się dalej w pisaniu bo dobrze ci to idzie! :)

    Serdecznie zapraszam do mnie http://fight-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/ lub o całym 1D http://directionersarebeautiful.blogspot.com/. Z góry dziękuję x

    OdpowiedzUsuń