Rozdział 10.

Minęło już kilka tygodni od czasu gdy Zayn został z nią w domu tylko dlatego, że ona nie chciała iść do szkoły. Czasami się zastanawiała jakby to było gdyby miała zwolnienie na tydzień od lekarza. Też by zostawał z nią w każdy dzień? Ta wizja podobała się jej, ale nie była realna. Wieczorem zamykała oczy i wyobrażała sobie jakby to było być w związku z Malikiem. Cóż.. wyobrażała sobie same dobre rzeczy,  niektóre nawet nie pasowały do osoby Mulata. Czy to nie jest wspaniałe kiedy myślisz o osobie same dobre rzeczy, a ona działa inaczej niż byś chciała? Louise miała tak cały czas. Nigdy Zayn nie robi dobrych rzeczy. Czasem jej się udało namówić go na przypuszczenie jakieś starszej pani na psach. Niby błacha rzecz, ale on nigdy przenigdy nie zatrzymywał się na pasach, a ta mała sprawa była dla niego męcząca. ' Po co mam się zatrzymywać gdy może zrobić to ktoś inny? ' cały czas powtarzał to zdanie. Loui nie wiedziała, że człowiek może być aż  tak okrutny,  każdy na swój własny sposób. Ale czego można spodziewać się po Zaynie.. jest po prostu sobą, zagubionym sobą. Nie raz dziewczyna zobaczyła, że jest z nim coś nie tak. Czasami zapatrzył się w okno dopóki łzy nie zebrały się w jego oczach i w ogóle się potem nie odzywał. Brunetka wiedziała,  miała przeczucie, że w jego głowie wtedy działają wspomnienia na całej parze. Nie dowiedziała się jeszcze jakie, ale zamierza to zrobić w najbliższym czasie. Z chłopakiem nie  widziała się przez cały weekend, ponieważ wyjechał ze swoją mamą do babci na 3 dni. Louise też chciała gdzieś wyjechać, ale jedyne miejsce, o którym myślała było 300 km dalej od niej. Dom babci Zayna. Chciała być przy nim. Nie wiedziała co ją do niego ciągnie,  ale wiedziała, że to coś wielkiego. Odczuwała to w kościach i w swojej duszy. Dzisiaj  była niedziela. Dzisiaj miał wrócić Zayn. Dzisiaj nie miał jej odwiedzić. Ona sobie to wmawiała, bo może bedzie zmęczony podróżą? Może bedzie chciał się spotkać z swoimi kolegami? Może bedzie miał jakieś sprawy do załatwienia? Może nie chce mu się do niej przychodzić? Czy on w ogóle za nią tęskni? Nie raz to mówił. Nie raz wspominał jej przed wyjazdem, że bedzie tęsknić, ale czy to prawda? Na prawdę za nią tęskni? Może nie? Może nawet nie myśli o niej? Czemu jeszcze nie zadzwonił? Czemu nie napisał? Może zapomniał? Nie.. Zayn chyba w rzeczach  na pamięć to pamięta. Nic nie uszło jego zapomnieniu  w starciach z przeciwnikami na wyścigach. Harry nadal jest jednym z najlepszych.. Zayn jest.. jednym z tych lepszych. Louise udzieliła mu monologu na temat, że trzeba się cieszyć tym co osiągnie, cieszyć się z małych rzeczy i gdy bedzie robił małe kroki zawsze posunie się w przód nie tył. Nigdy nie wierzyła, że tak bardzo kogoś polubi, że bedzie za nim tęsknić. Gdyby ktoś powiedział jej przed poznaniem Zayna, że ona bedzie tęsknić za chłopakiem, przyjacielem, to by tą osobę wyśmiała. Czasami trzeba się poświęcić dla innych.
***
Zayn siedział na swoim łóżku w domu babci. Trzymał w ręku telefon, a na wyświetlaczu widniał numer do Louise. Przez cały czas, od samego rana zastanawia się czy nacisnąć zieloną słuchawkę  czy nie. Gdy już ja naciśnie i przyłoży urządzenie do ucha, przed pierwszym sygnałem się rozłącza. Nie wie czego się boi, ale czegoś napewno. Może odrzuci połączenie? A jak się rozłączy? Jak na niego na krzyczy? Jak powie, że za nim nie tęskni? On strasznie za nią tęskni. Kilka tygodni wstecz obiecali sobie, że będą tylko przyjaciółmi. Nie będą się całować, trzymać za ręce jak para. Gdy powiedział, że chce być tylko jej przyjacielem zobaczył ból w jej oczach. Też nie wiedział co mówił, skrzywdził sam siebie, ale ból, ktory odczuwał ukrył za maską obojętności.
'chce być tylko twoim przyjacielem, nie chce innej relacji między nami, nie potrzebuje tego, bedzie lepiej gdy będziemy tylko przyjaciółmi, kocie..' to są jego słowa. Nie mógł się powstrzymać, aby nie powiedzieć  'kocie'. Odkąd ją zobaczył zaczął na nią tak mówić. Podobało się to jej i jemu. Nie raz widział jak iskrzyły się jej oczy gdy mówił do niej w ten sposób. Dzisiaj nie ma jej koło niego. Gdyby nie babcia, która ciąga go po całym mieście siedziałby w swoim pokoju z telefonem w ręku. Pociągnął za swoje kruczo czarne włosy i nabrał powietrza w swoje płuca, a po chwili wypuścił je powoli. Spojrzał za swoje okno i nie zobaczył tego co za oknem w pokoju Louise. Za tym oknem nie stal budynek, który przypominał mu o swoim ojcu. O ojcu, ktory go zostawił gdy miał zaledwie 6 lat. Nie wiedział czemu. Był zbyt mały, aby pojąć takie rzeczy. Jego  ojciec po prostu wyszedł wz domu i nie wrócił. Matka była po tym załamana. Nie raz przytulał ja i pocieszał, że bedzie dobrze choć sam nie wiedział czy tak bedzie.
Chłopiec w wieku 7 lat zszedł po schodach do salonu. Był ubrany w białą koszule i czarne zwykle spodnie. Na jego stopach były adidasy.
- Zayn! Mówiłam, abyś założył spodnie od garnituru i lakierki, to do siebie nie pasuje, będziesz nie odpowiednio ubrany jak do sądu..- powiedziała jakby zmęczonym głosem kobieta o czarnych jak smoła włosami.
- Mamo! Ja nie chce  tam iść! Nawet nie będę miał tam co robić! Tam nie ma zabawek!- oburzył się, tupiąc nogą o podłogę.
- Zayn, to tylko na kilka godzin.. zobaczysz swojego ojca..- ostatnie zdanie wypowiedziała dość cicho i ponuro. Wcale nie cieszyła się, że zobaczy mężczyznę, który zostawił ją dla innej. Zawsze myślała, że to jej wina, że zostawił ja dlatego, że  się nią znudził, że bie było u nich w małżeństwie nic nowego.
- Nie chce tam iść!- powiedział gdy jego mama podała mu spodnie od garnituru.
-  musisz iść. Nie mam cie z kim zostawić, nie możesz tutaj zostać nie dyskutuj i się przebierz..- jęknęła zmęczona. Jak na 7 latka był bardzo marudny.  Nie lubił gdy ktoś mu rozkazywał.
- Marsz na górę się przebrać! Nie mamy czasu, zaraz powinniśmy być na miejscu! Nie możemy się spóźnić!- krzyknęła w jego stronę. Kobieta krzyczała tylko gdy była zdenerwowana. Teraz denerwowała się sprawą w sądzie. Jego rodzice mieli się rozwieść. Myślał, że jego ojciec wroci do domu i bedzie tak jak dawniej. Ale tak nie było.
Na dużej sali zebrało się dużo ludzi. Sędzia i jego pomocnicy siedzieli za długim biurkiem, a po bokach adwokaci, koło których siedzieli jego rodzice. Chłopak rozglądał się po sali i zobaczył swoją babcię. Dziadek już nie żył, więc była sama. Ciotka i wujek siedzieli koło starszej kobiety. Za nimi siedział brat ojca i matka. Dalej siedziała rodzina od strony mamy chłopaka. Siostra, brat.. cała rodzina. Dla chłopaka już nie miało być tej całej rodziny. Jakiś czas temu powiedział sobie  ' ach, będę szczęśliwy, bo mam rodzinę w komplecie. Mama, tata, 2 siostry i brat. ' teraz już tak nie pomyśli. Dlaczego? Bo właśnie słucha wyroku jaki daje sędzia.
- podział majątku został uzgodniony. Teraz dzieci. Iż pan Malik pracuje damy mu najstarsze dzieci. Saafa i Zayn pójdą do pana już byłej żony. Dziękuję za uwagę. Do widzenia.. - powiedział sędzia jakby znudzonym głosem, a po chwili wszyscy zaczęli wychodzić z sali. Każdy po kolei opuszczał pomieszczenie, a Zayn nadal siedział na swojej ławce patrząc się na miejsce gdzie przed chwilą siedział  pan, ktory wydał na rodziców wyrok. Mimo swojego wieku wiedział, że rozwód to zła rzecz. To znaczy, że rodzice już nie będą mieszkali razem. Mama wzięła go za rękę i wyszli z sali.
- gdzie tata?- spytał łamliwym głosem.
- tata musi wyjechać na bardzo długo za granicę. Nie wiem czy wroci, ale pamiętaj, że zawsze cie kocha..- wyjaśniła kobieta.
- a gdzie on zabiera moja siostrę i brata?- zadał kolejne pytanie, ale ta już nie odpowiedziała. Wyszli z budynku i pojechali do domu samochodem.
- po co to pakujesz mamo?- spytała młodsza siostra chłopaka. Zayn stał w progu drzwi od sypialni, w której spała kobieta.
- wiesz znalazłam taki domek dwie ulice dalej i tam będziemy teraz mieszkać.- odpowiedziała pakując kolejne rzeczy do walizki.
- Zaynowi się to nie spodoba, nie bedzie chciał jechać.. - odpowiedziała po namyśle dziewczynka.
- musi.. - szepnęła, a Zayn już zbiegał z schodów na dół. Był zły. Jak oni mogli się przeprowadzić? Nie dość, że dwa lata temu okłamała go co do tego, że ojciec wyjechał na wakacje, to teraz chce się wyprowadzić z mieszkania, w którym jest najwięcej wspomnień po jego ojcu? Nie ma mowy! On się nigdzie nie wyprowadza. Zostaje tutaj w domu! Założył swoje buty i wyszedł z mieszkania trzaskają drzwiami. Wtedy pierwszy raz uciekł z domu. Pobiegł prosto do parku zaraz za domem. Chodził dookoła aż skręcił za jednym z drzew. Przedzierał się przez krzaki aż zobaczył łąkę. Była cała usłana kwiatami. Z daleka było widać jezdnię. Drzewa pokazywały horyzont, ktory odznaczał słońce. Było pięknie. Przynajmniej w tym miejscu było pięknie, przynajmniej tu. Usiadł na trawie na przeciwko słońca i patrzył w nie. Podziwiał jego pomarańczową barwę. Podziwiał ją tak długo aż zasnął. Obudziło go szczekanie. Otworzył zaspane oczy i zobaczył, że w jego stronę biegnie jakiś mężczyzna ubrany w mundur policjanta z psem na smyczy, ktory głośno szczeka. To właśnie ten dźwięk wyrwał go ze snu. Za nim biegła jego młodsza siostra i matka. Mama płakała, a oczy drugiej dziewczyny były podkrążone i sine. Musiała nie  spać przez całą noc.
Od tamtego czasu było to ulubione miejsce Zayna. Przychodził tu gdy był zły, smutny, aby odpocząć. Teraz już nie wzywali policji, a wysyłali jego młodsza sióstrę. Ona zawsze wiedziała jak do niego zagadać. Zawsze mieli wspólne tematy. Zostało to aż do dziś. Dziś Zayn też miał drugiego ojca. Byli po ślubie. Cieszył się szczęściem swoje matki. W końcu znów się zakochała po takim długim czasie. Patrick też nie był niczego sobie. Umiał się dogadać z innymi. Prowadził własną firmę. Miał warunki, aby utrzymać dwoje dzieci i swoją żonę. Kochał ich bardzo mocno i nadal ich kocha. Jego mama przy nim promienieje, a gdy on to widzi też się uśmiecha.
Spojrzał na swój telefon. Dzisiaj mieli wracać do  domu. Cieszył się, bo w końcu zobaczy się z Louise. Odłożył telefon na półkę i zszedł na dół. Babcia go wołała, oznajmiając, że jest już obiad. Po obiedzie 2 godziny spędzone w aucie, a później reszta dnia z Louise. Cieszył się jak małe dziecko, które dostało lizaka, że ja w końcu zobaczy, przytuli, zaciągnię się jej zapachem. Uśmiechnął się lekko, na same jej wspomnienie. Jego babcia spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko. Wiedziała dlaczego zayn jest taki rozkojarzony. Nie wiedziała kim jest dokładnie dziewczyna jaką kocha, ale wiedziała, że bardzo za nią tęskni. Po obiedzie Zayn poszedł się pakować. Zrobil to szybko iż nie miał dużo rzeczy. Zszedł ze schodów i usłyszał rozmowę kobiet w kuchni.
- nasz Zanee jest zakochany
Cały weekend chodził nieobecny.. myślę, że to nie dla niego takie wyjazdy, albo niech następnym razem weźmie swoją dziewczynę ze sobą, bo bez niej to tu zwariuje..- Zaśmiał się strasza kobieta.
- tak, Zayn poznał jakoś dziewczynę.. znają się już kilka miesięcy, ale on nigdy nie powiedział, że to jego dziewczyna, też zauważyłam, że zachowuje się inaczej niż w Londynie, gdy jest przy niej..- odpowiedziała dość żywym głosem jego matka.
- musisz go wypytać o nią. Musisz z nim porozmawiać. Chłopak jest zakochany w dziewczynie po uszy i nic z tym nie robi..- westchnęła babcia.
- może dlatego, że tamtą go nie chce lub nie jest nim zainteresowana? Chce tylko przyjaźni?- zadała głupie pytania. Przecież nie raz widział jak Louise na niego patrzy, jak przygryza przy nim warge myśląc, że on tego nie widzi. Całe jej zachowanie świadczy o tym, że ona też coś czuję do niego. Nie jest ślepy, wzrok ma jeszcze dobry. 
***
Louise wybrała się na miasto z Amy. Kuzynka namawiała ja prawię  godzinę, aby ta ruszyła się w końcu z domu.  ' nie możesz siedzieć cały dzień w domu i patrzyć w telefon.  Jak bedzie miał czas to zadzwoni'
Louise nie wierzyła jej, ale wyszła z domu. Teraz chodziły po różnych galeriach rozglądając się za różnymi ubraniami. Oczywiście wszystkie są dla Amy. Kupowała same sukienki, a dla brunetki nie pasowały akurat te kroje jakie wybierała Różowa. W ogóle nie lubiła chodzić w sukienkach, dlatego w swojej szafie miała tylko 3, 4 które kupiła ostatnim razem przed wyścigami i jedną, którą nosiła tylko na jakieś ważne spotkania w pracy mamy. Nigdy nie przywiązywała szczególnej uwagi do ubrań. Nosiła takie jakie jej się podobały, a nie innym.
- Amy, długo jeszcze? Chodzimy już jakieś 3 godziny, nogi mnie już bolą, chciałabym odpocząć.. - Jęknęła zmęczona brunetka.
- ok. Chodźmy do kawiarni, a później znów ruszymy w drogę, wiem, że chcesz iść do domu, bo Zayn już wrócił, ale nie ma mowy. Poczeka na ciebie jeśli bedzie chciał.- odpowiedziała natychmiast. Serio? Ona tylko myśli, że Loui chce wrócić do domu, bo Zayn tam jest? Dobra, miała po cześci rację, ale druga część jest taka, że nie chce jej się chodzić po mieście. Amy kupiła sobie już wystarczająco ubrań, myśli, że powinno jej to starczyć. I tak pewnie połowy z nich nie założy ani razu! Siadły przy stoliku w małej kawiarni.
- dobra, nie pytałam się ciebie wcześniej, bo twoja mama była w domu, ale teraz nikogo nie ma, więc.. co jest między tobą a Malikiem?- spytała po kilku minutach ciszy. Brunetka spojrzała na swoje dłonie trzymane na stoliku.
- nic.. tylko prayjaźń.. dawno już powiedział, że chce tylko przyjaźni, że tak bedzie lepiej dla nas dwojga.. zgodziłam się..- odpowiedziała cicho.
- a tak na prawdę to co do niego czujesz? Przyjaźń? Miłość?- zadała kolejne pytania, a Louise zalała się czerwieni na policzkach. Zrobiło jej się gorąco mimo chłodu jaki panował na zewnątrz. Co miała odpowiedziec? Przyjaźń? Oszukała by  ją i samą siebie. Westchnęła cicho i zamknęła na chwilę oczy.
- to skomplikowane.. nie wiem już sama co do niego czuję.. chciał, abyśmy zostali przyjaciółmi, więc niech tak zostanie.. - odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu.
- Louise..- mruknęła jakby zmęczonym głosem.- nie możesz tak tego zostawić. On musi wiedzieć co do niego czujesz ile już się znacie? 4, 5 miesięcy?- spytała.
-6..- szepnęła na tyle głośno, aby dziewczyna ją usłyszała.
- no właśnie. Znacie nie już pół roku! Od kiedy czujesz coś do niego?
- to jest świeże.. jakies 2 miesiące..- odpowiedziała. Wiedziała do czego zmierza jej kuzynka, więc szybko dodała.- i nie. Nie mam zamiaru mu tego mówić. Przyjaźń damsko męska też może istnieć. Nie chce psuć tego co jest pomiędzy nami..- spojrzała na Różową, aby zobaczyć  jej reakcje. Patrzyła na nią z uniesioną brwią, a po chwili się ocknęła.
- to tak jak ty i Harry?- zadała pytanie patrząc na Louise ukośnie.
- nie mieszaj w to Hazzy, ale tak. Tak jak on i ja, tak bedzie też ze mną i Zaynem..- odpowiedziała zaciskając rękę w pięść.
- dobra, ale popatrz na siebie. Gdy Zayn jest koło ciebie cała promieniejesz, a gdy go nie ma to wyglądasz jakby cie stado krów przebiegło.- odpowiedziała i rozejrzała się dookoła.- musisz coś z tym zrobić, bo to coś może uszkodzić ciebie w bardzo okrutny sposób.- dodała gdy tamta się nie odzywała. Co ona miała zrobić? Z Harrym przyjaźnią się już kilkanaście dobrych lat i nie poczuli nic do siebie. Z Zaynem zna się pół roku, a czuję do niego coś więcej niż powinna.
- wracajmy do domu.. - szepnęła i stała z miejsca, biorąc swoją torbę. Nie miała zamiaru tutaj siedzieć i użalać się nad sobą. Nie dlatego ćwiczyła tyle czasu, aby być silną i taka mała rzecz zniszczyła by jej starania. Obydwie wyszły z kawiarni. Louise otuliła się mocniej szlakiem gdy zawiał zimny wiatr. Cały czas w głowie miała tylko bruneta. Chodził po jej głowie budząc brudnymi butami jej mózg. Nie zwracała na nikogo ani na nic uwagi. Jej uwaga była poświęcona jedynie Zaynowi.  Weszła do swojego pokoju z głową opuszczoną w dół. Zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie.
- już się ze mną nie przywitasz?- usłyszała męski bardzo znajomy głos. Ten głos nawiedzał ja we snach. Otworzyła oczy i ujrzała chłopaka siedzącego na jej łóżku. Jak zwykle miał na sobie swoją czarną skórzaną kurtkę, białą koszulkę,  czarne spodnie i tego samego koloru buty. Jego włosy były w nieładzie jakby dopiero co skończył uprawiać seks. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- cześć..- powiedziała, machając lekko ręką.
- tylko tyle? Chodź tu do mnie, mała..- Zaśmiał się i rozłożył ręce. Po chwili trwali swoich ramionach w niedźwiedzim uścisku.
- tęskniłem za tobą..- szepnął w jej włosy. Ja za tobą też, nawet nie wiesz jak bardzo mi ciebie brakowało, twoich oczu, zapachu, ust..
- ja też za tobą tęskniłam..- szepnęła.
- te 3 dni były strasznie długie. Chciałbym je spędzić z tobą jak przyjaciel z przyjaciółką, ale mama chciała jechać do babci. Cóż.. nie miałem dużego wyboru..- powiedział gdy już siedzieli obok siebie. Uśmiechnęła się lekko. Kilka jej wcześniejszych pytań właśnie uzyskało odpowiedź.
- czemu nie zadzwoniłeś?- spytała patrząc w jego oczy.
- uwierz, że chciałem, ale nie miałem jak. Cały czas babcia wprowadzała mnie po Bradford, pokazując miejsca, których jeszcze do tej pory nie widziałem i opowiadała różne historię z życia, miałem czas wolny tylko w nocy, a nie chciałem do ciebie dzwonić i cie budzić..- odpowiedział.
- no, dobra. To ci daruje, ale następnym razem dzwoń, nawet w nocy.- westchnęła i wstała z miejsca, aby wyciągnąć z kieszeni telefon, który dzwonił. Spojrzała na wyświetlacz. Harry. Spojrzała na Zayna, a później nacisęła zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Cześć Loui.. co robisz?- usłyszała zachrypniety głos po drugiej stronie.
- właśnie przyjechał Zayn i jesteśmy u mnie, a co?- odpowiedziała pytając.
- nic.. już nie ważne..- ucichł na chwilę.- chciałem.. chciałem się z tobą spotkać, ale jeśli Zayn jest u ciebie, to miłej zabawy..- dodał i się rozłączył. Brunetka nie zdołała nic powiedzieć. Po prostu się rozłączył. Odłożyła urządzenie na swoje biurko i spojrzała na Zayna.
- kto to?- spytał.
- Harry.. chciał się ze mną spotkać, ale gdy powiedziałam, że ty jesteś u mnie rozłączył się..- wyjaśniła nadal patrząc na wyświetlacz telefonu.
- co go wzięło? Chyba nadal mnie nie lubi..- powiedział zamyślony.
- chyba? Ta nienawiść do ciebie jest większa niż ci się wydaje. Ostatnio powiedział, że źle zrobiłam zgadzając się na to, aby zostać twoja przyjaciółką..- westchnęła zaczynając bawić się odstającą nitką od jego koszulki.
- on jest dziwny. Nie wiem jakim cudem go poznałaś. Może jeździ dobrze, ale tak to koleś jest dość.. dziwny..-  położył rękę na jej włosach.
- wow, właśnie się przyznałeś się, że Harry dobrze jeździ, gratuluję, oby tak dalej.. - zaśmiała się cicho.
- ale też jest dziwny..- uśmiechnął się lekko i poprawił swoje położenie.
- wiesz czego mi brakowało w Bradford?- spytał, wplątując palce w jej włosy. Pokręciła głową na boki.- ciebie. Zawsze gdy wychodziłem na miasto, wiedząc jakąś dziewczynę, myślałem, że to ty.. źle się ze mną ostatnio dzieje..- westchnął głęboko i przytulił ją mocniej do siebie. ' nie tylko z tobą.. ' chciała powiedzieć, ale nie odpowiedziała nic. Wtulila się mocniej w chłopaka tors. Trwali tak dłuższy czas. Nie obchodziło ich nic prócz siebie samych.
- wstawaj kocie..- usłyszała cichy szept nad swoim uchem. Zasłoniła swoje oczy ręką, aby przez jej powieki nie przedarło się jasne światło z pokoju.- kocie wstawaj, jest już późno, chyba nie zamierzasz spać cały dzień, prawda? Jutro jeszcze do szkoły idziemy..- lekko musnął ustami jej ucho. Louise przeszły przyjemne ciarki. To był Zayn. Uśmiechnęła się lekko i podniosła rękę do góry. Dotykała palcami jego policzka, nosa, ust.. wtedy złapał między zęby jej palca, ale zabrała go. W końcu dotknęła jego czarnych włosów. Zacisnęła na nich swoją rękę i otworzyła oczy nachylając się nad nim.
- jak śmiesz budzić mnie w tej chwili?- spytała patrząc w jego oczy. - i gryźć moje palce, co?- dodała za nim odpowiedział na pierwsze pytanie. zaśmiał się cicho i położył rękę na jej, która trzymała na jego włosach. Rozcisnął ją i położył na swoim torsie.
- obudziłem cie, bo spałaś dość długo.. a przygryzłem twoje palce ponieważ miałem taką ochotę..- wyjaśnił i położył rękę na jej policzku.
- jesteś idiotą wiesz?- uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy gdy on pochylił się nad nią.
- nie raz  mi to już powtarzałaś kocie..- szepnął z lekkim uśmiechem i musnął jej czoło. Szczerze? Nie tego się spodziewała.. myślała, że pocałuje ją w usta, że znów poczuje jego usta na swoich. Ale tak się nie stało. W końcu są przyjaciółmi, prawda? Otworzyła oczy  spojrzała na niego. Tak bardzo chciała mu powiedzieć co do niego czuje, ale nie miała w sobie tyle odwagi. Uśmiechnęła się lekko i usiadła na pościeli tym samym powodując, że Zayn przewrócił się na plecy.
***
Chłopak był po prostu zdezorientowany. Nie wiedział co ma robić. Gdy wisiał tak nad nią i widział, że ma zamknięte oczy przez chwilę patrzył na jej usta. Dawno ich nie całował. Wierzcie, że teraz chciał ja pocałować, namiętnie i tak długo aż zabraknie im tchu, ale przyjaciele się nie całują. Westchnął cicho leżąc na plecach.
- jak ci minął weekend beze mnie?- spytał z lekkim uśmiechem, siadając koło niej. Wzruszyła obojętnie ramionami.
- jak wszystkie inne jak ciebie nie było,  czyli nudno, tylko teraz jeszcze tęskniłam cholernie, za takim jednym idiotą, który jak widać jest ślepy..- powiedziała jakby zmęczonym głosem.- jestem strasznie zmęczona, możesz już iść? - dodała. Nie patrzyła na niego. Nie chciała widzieć jego miny. On też nie chciał, aby ja widziała. Jego mina wyrażała zdziwienie i ból.  Westchnął cicho i przeczesał swoje czarne włosy.
- czyli mam wyjść tak? Mam wyjść i nie wracać czy jutro już bedzie wszystko w pożądku?- spytał ironicznym tonem.- wiesz.. wszystko można zmienić oprócz jednej rzeczy..- powiedział, idąc w stronę drzwi od pokoju.- ta rzecz jest bardzo bolesna? Prawda?  Powiem ci jedno.. nie jestem ślepy i to mnie boli..- dokończył i wyszedł. Był wściekły. Jak ona może go osądzać, jak nie wie co on czuje? Tak jak powiedział, nie jest ślepy. Dobrze wie, widzi co ona do niego czuje, ale nie chciał psuć relacji jaka była między nimi. Teraz to choć raz nie on wszystko zepsuł. Wyszedł z mieszkania udając się do baru. Nie miał zamiaru siedzieć w domu i rozmyślać nad wszystkim. Chciał po prostu zapomnieć o tym wszystkim. Chciał zapomnieć co się dzisiaj wydarzyło.
***
Harry jest na swój sposób dość spostrzegawczy. Zauważył niedawno u Louise, że się dziwnie zachowuje przy Maliku. Osobiście go nie znosił.  Gdy usłyszał, że oni są tylko przyjaciółmi postanowił działać. Harry nigdy nie miał dziewczyny z jednego powodu. Tym powodem była Louise. Kochał się w niej od czasu 2 gimnazjum. Uważał, że jest dość potrącona na swój sposób. Inni uważali ją za kujona, on zaś za dziewczynę, która jest idealna w każdym nawet najmniejszym detalu. Gdy usłyszał, że Zayn jest u niej, prawie nie zmiarzdżył telefonu. Chodzi teraz w tę i z powrotem  po pokoju i czeka na cokolwiek. Usłyszał dzwonek do drzwi. Zmrużył powieki i zszedł na dół. Otworzył drewnianą powłokę i zobaczył drobną brunetkę.
- Louise? Co cie dzieje?- spytał, widząc zaschniete łzy na jej policzkach.
- nic, pokłóciłam się z Zaynem, mogę wejść?- spytała.
- jasne, chodź..- otworzył szerzej drzwi, aby ja wpuścić.- chodź do mojego pokoju, tam nikt nie będzie nam przeszkadzał..- dodał po chwili kierując się w stronę schodów. Pokiwała tylko głową i ruszyła za nim.
- przepraszam za ten bałagan, nie mam kiedy posprzątać..- podrapał się po karku wpuszczając ja do środka.
- z tego co pamiętam, to ty zawsze miałeś bałagan w pokoju..- uśmiechnęła się lekko.
- a z tego co ja pamiętam, to ty zawsze miałaś porządek..- zaśmiał się cicho i zwalił z łóżka ubrania, które wylądowały na ziemi.
- więc.. co cie do mnie sprowadza?- spytał po chwili ciszy.
- w zasadzie to nic, tak sobie myślałam, że wpadne w odwiedziny do starego przyjaciela..- wzruszyła ramionami. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- nie chce być tylko twoim przyjacielem. Wiem, co czujesz do niego, ale to ja zawsze  byłem przy tobie, to ja pocieszałem cie gdy byłaś smutna lub płakałaś. Znasz go zaledwie pół roku  mnie znasz już prawie 7 lat. To niesprawiedliwe.-- wytłumaczył patrząc cały czas  prosto w jej oczy.
- Harry, ja...

I po raz pierwszy skończyłam tam gdzie chciałam. Więc.. rozdział pisałam jakiś miesiąc. Nie miałam weny i dlatego tak długo to trwało. Nie wiem kiedy pojawi się następny. Komentarze mile widziane. Miłego długiego weekendu.

Rozdział 9

Louise siedziała razem z Amy w kuchni i jadły śniadanie. Rodziców nie było, poszli już do pracy. Różowo włosa spojrzała na brunetke.
- co ty taka dziwna, w ogóle nic nie tknęłaś jedzenia, zaraz spóźnisz się do szkoły, zakochałaś się czy co?- gdyby tylko ona wiedziała co czuję do  Malika, to by miała prostą odpowiedź na te pytanie. Westchnęła cicho i odłożyła widelec na talerz z prawie nie tkniętną jajecznicą.
- nie mama zamiaru ci się opowiadać. Nie, nie zakochałam się w nikim. Nie obchodzi mnie to, że wyglądam dziwnie, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy!- podniosła głos zdesperowana brunetka. Miała dość tego, że Amy we wszystko się wtrąca.  Louise chciała żyć samodzielnie, ale nie da rady, bo z jednej strony rodzice, którzy pilnują ją na każdym kroku, a z drugiej kuzynka i jej głupie domysły. Po chwili w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
- mozliwe, że to on. Mam mu powiedzieć, aby poszedł czy coś?- spytała różowo włosa.
- jestem chora, nie wpuszczaj go do domu, zrozumiano?- spytała dla upewnienia, a gdy dziewczyna skinęła głową tamtą ruszyła do swojego pokoju na piętrze. Położyła się ba swoim łóżku. Nie chciała iść do szkoły. Cóż. Tą choroba to ściema. Po prostu nie chce dzisiaj nikogo widzieć, a szczególnie tego, który właśnie przyszedł do jej pokoju. Dziewczyna leżała rozwinięta w kłębek na łóżku i się nie odzywała.
- przepraszam, nie chciał wyjść..- usłyszała głos kuzynki.
- wyjdź Malik i to już. Nie mam zamiaru patrzeć się na ciebie i na kogo innego!- wtargnęła w jego stronę. Zayn wyprosił Amy z pokoju, a sam usiadł koło dziewczyny.
- co ci jest? Dobrze się czujesz?- spytał  kładąc rękę na jej ramieniu.
- Tak, czuję się po prostu świetnie, a gdy ciebie zobaczyłam poczułam się jeszcze lepiej. - mruknęła pod nosem. Chłopak był blisko więc wszystko usłyszał.
- czemu nie poszłaś do szkoły?- zmienił temat. Nie widział jej na przystanku gdy jechał do szkoły. Wcześniej widywał ją tam co dziennie.
- bo nie. Możesz już wyjść, chcę zostać sama..- odpowiedziała cicho i zakryła się swoją kołdrą.
- nie wyjdę stąd do póki się nie ubierzesz i nie pojedziesz ze mną do szkoły. Musisz się śpieszyć, bo lekcje zaczynają się za 20 mminut..- złapał ją za ramię i pociągnął do góry co spowodowało, dziewczyna usiadła. Na prawdę jej  się nie chciało iść do szkoły. Była oburzona na wszystko i wszystkich  dookoła.
- nigdzie nie idę. Puść  mnie, bo posądzę cię o molestowanie!- warknęła i wyrwała rękę z jego uścisku.
- to rusz tą duperela, bo nie ma  czasu. Blake jak wpadnie do klasy i zobaczy, że nas, a szczególnie ciebie nie ma,  to cie zabije!- odpowiedział tym samym tonem co ona.
- nic mnie to nie obchodzi! Dajcie mi święty spokój! Już na prawdę nie macie się czego czepiać?! Nie chcę iść do szkoły to nie pójdę, a ty możesz już wyjść stąd!- krzyknęła w jego stronę.
- co ty okres zaraz będziesz miała czy co?! Dobra. Jak nie chcesz iść to nie, ja też nie idę.- powiedział stanowczym tonem i siadł koło niej. Dziewczyna poleciła głową nie wierząc w jego tok myślenia.- no co?- spytał jak głupi do sera. Po chwili się zaśmiał, ale nie zaraził tym dziewczyny.- no weź, uśmiechnij się. Nie bądź takim ponurakiem. Życie leci dalej. Nie pójdziesz do szkoły to nie dostaniesz notatek, bo mnie też w niej nie będzie, więc następnym razem jak nie będziesz chciała tam iść, to o tym sobie pomyślisz i pójdziesz..- uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią.
- albo jak sobie pomyśle, że będę musiała spędzić cały dzień z takim idiotą jak ty, to na pewno pójdę..- mruknęła na tyle głośno, aby ja usłyszał.
- no wł.. co?! O nie! Takich rzeczy to ty o mnie nie będziesz mówiła.. - zaczął ja łaskotać. Dziewczyna zaczęła się śmiać jaj opętana. Malik siadł na jej nogach i się zaśmiał.- ja zawsze wiem jak cię rozweselić..- mruknął z ustami przy jej uchu.
- to był twój ostatni raz..- odpowiedziała z uśmiechem.- serio nie idziesz do szkoły?- zapytała po chwili. Pokręcił przecząco głową.
- po co ja tam jak nie bedzie ciebie?- spytał z uniesioną brwią.
- nie wiem.. na przykład uczyć się? - zadała retoryczne pytanie. Prychnął cicho pod nosem.
- czy ja ci wyglądam na jakiegoś kujona?- odpowiedział, wskazując na siebie palcem. Wyruszyła obojętnie ramionami i spojrzała na niego.
- wiesz mógłbyś już zejść, bo nie ukrywam, ale jesteś ciężki..- jęknęła, poprawiając swoją pozycję.
- no, już. Przepraszam..- westchnął i odkręcił się na drugi bok, ale pociągnął też za sobą dziewczynę, która siedziała właśnie na nim okrakiem.
- jesteś nie możliwy wiesz?- uśmiechnęła się lekko. Malik przyciągnął ja do siebie i złączył ich usta razem. Louise nie oddawała pocałunku, ale wtedy brunet przekrecił ją na bok, a sam zawisł nad nią. Naparł swoimi ustami na jej. Dla niego to była rozkosz całować słodkie usta dziewczyny. Dla niej była to rozkosz czuć jego mmiękkie usta ba swoich ustach u na swojej  szyi. Uśmiechnął się lekki widząc jej tę reakcje. Cały czas czekał aż odwzajemni w końcu jego pocałunek. Nie doczekał się tego.
- pocałuj mnie..- mruknął w jej usta. Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Chłopak przygryzł jej dolną warge. Odsunął się od niej o kilka milimetrów i spojrzał w jej oczy.
- co się z tobą dzieje? Od kiedy ty nie chcesz mnie całować?- spytał z lekkim uśmiechem.
- od dzisiaj..- wzruszyła ramionami, patrząc w jego oczy. Zaśmiał się i musnął jej usta przelotnie.- jesteś idiotą, wiesz?- spytała z lekkim uśmiechem.
- i za to mnie lubisz..- mruknął i wbił się w jej usta swoimi. Dziewczyna nadal tego nie odwzajmniła. Mruknął cicho i położył rękę na jej pośladku. Louise od razu odepchnęła go od siebie.
- co ty robisz?- spytała otwierając oczy. Zaśmiał się cicho. Co on sobie myśli? Nie będzie jej dotykał tam gdzie nie trzeba. Nikt jej nie dotyka, a on nie będzie wyjątkiem.- zejdź ze mnie..-  położyła ręce na jego klatce i odepchnęła go. Usiadła na łóżku i otarła wilgotne usta wierzchem dłoni. Usłyszała jego śmiech. On zawsze codziennie znajdzie z czego może się pośmiać i z czego Louise nie jest do śmiechu.
Tak minął pierwszy dzień tygodnia. Siedzieli razem w dziewczyny pokoju i się wygłupiali, kłócili, drażnili. Ogóle miło spędzili czas. Malik zrozumiał, że Louise jest świetna dziewczyną i niro można się przy niej nudzi, natomiast dziewczyna przekonała się, że Zayn jest dość dziwaczny na swój własny słodki sposób. Niekiedy dogadywali się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie i każdy wiedział o co chodzi.
- musisz już iść Zayn!! Jest już późno, zaraz wrócą moi rodzice, a jak cie zobaczą znów będą mnie wypytywali jak było. Jak się dowiedzą, że nie byłam w szkole to mnie zabiją, a ciebie przy okazji też, bo byłeś że mną i stwierdzą, że to ty mnie do tego namówiłeś..- jęknęła wypychając go z swojego pokoju.
- ależ przecież dzisiaj rano źle się czułaś. Powiesz im to samo co mi i bedzie dobrze. Dadzą ci jakies leki na uspokojenie i wszyscy będziemy żyli długo i szczęśliwie! Nie ma co się martwić, kocie...- uśmiechnął się i złapał ją za łokcie pożyczając ja do tyłu. Wylądowała na łóżku, a chłopak pochylił się nad nią.- jak coś, jak ci nie uwierzą, to zwala wszystko na mnie, wezmę to na klate..- szepnął jej do ucha i zaczął muskać jej szyję. Jęknęła cicho tylko dlatego, że trafił w jej wrażliwy punkt, a po jej ciele przeszły ciarki.
- Zayn? Co ty tu robisz? Co wy tu robicie zamknięci?!- usłyszeli głos za sobą. To była mama dziewczyny. No to wpadali. Zayn po woli podniósł głowę, a  już po sekundzie siedział koło brunetki.
- my.. to znaczy.. nic nie.. nic nie zaszło..- zaczęła tłumaczyć się Louise.
- próbowaliśmy zrobić dla pani wnuka, ale.. niestety nam przeszkodzono.. ał..- Jękną gdy poczuł łokcia między żebrami.
- co? Oczywiście, że chcę zostać babcią, ale nie teraz. Poczekajcie jeszcze trochę, OK?- spytała starsza kobieta. Malik się Zaśmiał.
- może być  5 minut?- spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Zayn, ty nie wyżyty idioto. Nie będę miała z tobą nigdy dziecka! Mamo nie słuchaj go. On po prostu.. źle się czuje i gada jakieś głupoty..- wyjaśniła brunetka kładąc rękę na jego ustach.- nic tu nie bedzie się działo, obiecuje, a teraz możesz już iść, bo mam do pogadania z tym o to człowieko kształtną małpą..- poprosiła. Jej rodzicielka poproziła tylko palcem i wyszła z jej pokoju.- czy ty jesteś normalny czy chory umysłowo?!- warknęła w jego  stronę gdy upewniła się, że jej matka już nie słyszy.
- tak, masz rację. Jestem chory umysłowo, powinienem iść się leczyć, ale pójdziesz ze mn?- spytał, unosząc jedną brew. Dziewczyna tylko pokręciła głową i już się nie wypowiadała na ten temat.
- możesz już wyjść? Chciałabym napisać do kogoś o notatki, a ty mi przeszkadzasz..- mruknęła i podniosła swój telefon. Zapomniała o tym, że ona nie ma do kogo napisać. Jedyną osobą jest Zayn, ale on siedzi z nią od samego rana. Westchnęła i spojrzała na Malika, który zaczął coś  mówić.
-   byłeś w szkole dzisiaj? Świetnie.. dasz mi notatki? No coś ty. Louise chce, a mnie dzisiaj też nie było.. jasne.. OK. Spoko.. zaraz wyśle ci adres... dzięki narka..- zakończył połączenie i spojrzał na dziewczynę. Patrzyła na niego pytającym wzrokiem.- no, co? Powinnaś mi dziękować. Załatwiłem ci lekcje..- odpowiedział na nieme pytanie.
- dziękuję..- szepnęła.
- co? Nie słyszałem..- nastwił w jej stronę ucho.
- dziękuję!- powiedziała głośniej. Chłopak się Zaśmiał i pokazał na swój policzek palcem.- co?- spytała.
- chcesz tę notatki czy nie? Poproszę tu u są twoje..- uśmiechnął się łobuzersko i popękały się w policzek. Westchnęła i chciała musnąć jego policzek, ale rozległo się pukanie do drzwi.
- proszę..- spojrzała na szklaną powłokę, która się otwierała. Zza drzwi wyłoniła się najpierw czupryna, a później twarz.. Harryego. Dziewczyna nie wierzyła własnym oczom. Co on tutaj robił? Malik dzwonił do niego? Nie, to nie mozliwe! Oni się nienawidzą!- co tutaj robisz?- spytała. Chciała się tego dowiedzieć.
- przeniosłem notatki. Jeśli chodzi o ciebie, to zawsze jestem w stanie pomóc..- uśmiechnął się lekko i podał jej zeszyty.
- dzięki, ale.. Zayn do ciebie dzwonił?- zapytała. Spojrzała ba Malika, a później na Stylesa.
- no.. tak jakoś wyszło.. ciesz się, że masz notatki, a nie mi tu jeszcze mruczysz  pod nosem.. - odezwał się Zayn. Louise uśmiechnęła się lekko. To znaczy, że obaj są na dobrej drodze do porozumienia się.. chyba..
- dziękuję za notatki Hazza..- uśmiechnęła się szerzej i musęła jego policzek.
- ej, ale to ja załatwiłem ci notatki, to mnie należał się ten buziak..- zaprotestował Zayn. - ale już nie będziesz mnie całować, bo swoimi ustami dotykałś jego. Dzięki..- dodał po chwili. Dziewczyna uśmiechnęła się chytrze.
- Zanee.. Daj buzi!- zrobiła dzióbek w jego stronę. Zayn spojrzał na jej usta i zacisnął warge między zębami. Westchnął ciężko i zamknął oczy.
- nie oprze się, zaraz się z tobą pożałuje..- Zaśmiał się Harry.
- co ty możesz wiedzieć co?- zamknął w jego stronę poszkodowany.
- Zayn. Liczę do 3 jak mnie nie pocałunek to będę zła na ciebie..- uśmiechnęła się lekko. Mulat pokręcił głową ba boki i zagryzł wargi.
- nie.- skwitował.- nie będę cie całował do póki nie umyjesz ust..-dodałpo chwili.
- jak dobrze! W końcu przestanie mnie całować.. dzięki Harry jeszcze raz..- powiedziała  z uśmiechem i znów musnęła  jego policzek.
- robisz to, kurwa specjalnie!- zamknął w ich stronę brunet.
- tylko mu dziękuję za to z czego jestem zadowolona..- uśmiechnęła się szeroko w jego stronę.
- jesteś zadowolona z tego, że ja nie będę cie całował?- spytał i zmarszczył nos.
- mniej więcej.. - Zaśmiała i wzięła zeszyty od kandzierzawego.
- kocie, nie prowokuj mnie..- warknął w jej stronę. Dziewczyna spojrzała na chłopaka z lekkim uśmiechem. Nie chciał jej pocałować to nie. Jego problem. Taka okazja już nigdy się nie przytrafi. Zmarnował swoją szansę. Wyciągnęła swoje zeszyty i zaczęła przypisywać lekcje.
- możecie stąd wyjść? Trochę mnie stresujecie.. nie lubię jak ktoś patrzy mi się na ręce..- mruknęła opatrzona w zeszyty.
- nie wyjadę stąd, ale ty Styles już mógłbyś...- odezwał się jako pierwszy, Malik. Spojrzeli na siebie. - zeszyty ci rano oddam w szkole..- dodał po chwili. Harry skubnął czubek swojego nosa i pchnął cicho powietrzem
- dobra. Pilnuj się Louise.. Dobranoc..- mruknął i po chwili wyszedł z jej pokoju.
- w końcu. Ile można tu siedzieć? - spytał stanął za dziewczyną opierając ręce na blair biórka. Pochylił się do przodu i patrzył jak czarny długopis prowadzony przez rękę dziewczyny kreśli zgrabne litery na kartce papieru.- ładnie piszesz l.. uzupełnisz moje zeszyty?- Zaśmiał się cicho i musnął płatek jej ucha.
- Zayn, wyjdź. Rozpraszasz mnie..- Jęknęła niezadowolona. Zaśmiał się cicho i siadł na jej łóżku.
- poczekam aż skończysz, a później wrócimy do robienia dzieci.- uśmiechnął się lekko i położył się na pościeli. Dziewczyna prychneła cicho pod nosem i już sue nie odzywała. Co on sobie myśli? Że ona bedzie z nim uprawiać seks? Nie ma mowy. Ona chce stracić dziedzictwo  z kimś kogo bedzie kochać i ob już też, ale na razie nie ma jeszcze takiej osoby. Spojrzała za okno i westchnęła cicho i wróciła do przepisywania.
- już nie chcesz, abym cie całował?- spytał z lekkim uśmiechem i musnął jej policzek.
- sam powiedziałeś, że nie będziesz dotykał moich ust gdy ich nie umyję, więc mam spokój na kilka godzin..- Zaśmiał się i musnął jej szyję.
- ale on nie całował ciebie w szyję, policzki.. we wszystko, tylko ty żeś na niego napadła..- uśmiechnął się lekko gdy dziewczyna go odepchnęła. Westchnął cicho i spojrzał na zeszyty.-może ci pomóc? Widzę, że jeszcze dużo ci zostało.. -  odezwał się po kilku minutach ciszy. Podniosła na niego wzrok.
- jak chcesz..- mruknęła pod nosem i pisała dalej. Musiała to dzisiaj skończyć, a zostało jej jeszcze mnóstwo zeszytów. Czemu oni tak dużo piszą na tych lekcjach. Cóż.. Louise mogłaby przepisać tylko temat i pracę domową, ale musiała nauczyć sir materiału. Siedzieli tak razem i przepisywali aż do wieczora. Malik przyciągnął się ziewając. Spojrzał na dziewczynę, która ledwo kontaktowała. Westchnął cicho i wziął ja na ręce.
- puść mnie..- szepnęła. Zayn położył ja na łóżku i pochylił się nad nią, aby ściągnąć jej buty.
- idź spać, jest późno, a jutro do szkoły musimy iść.. dobranoc, kocie..- musnął jej czoło i chciał już wychodzić, ale dziewczyna go zatrzymała.
- zostaniesz?- spojrzała na niego przyćpanymi oczami. Zaśmiał się cicho, kręcąc głową na boki.
- dasz rady pójść się wykąpać?- spytał omijając jej pytanie. To pewne, że zostanie. Dziewczyna przytaknęła skinięciem głowy i wstała z łóżka. Szukając skarpetkami po panelach ruszyła do łazienki. Malik w tym samym czasie wziął telefon do ręki i napisał do kumpla, że go dzisiaj nie bedzie na noc. Usłyszał jak drzwi się otwierają, a do pokoju wchodzi mama Louise.
- gdzie Loui?- spytała, marszcząc  czoło.
- kąpie się. Zaraz powinna wyjść. Spokojnie, jest że mną, więc nic jej nie bedzie.. a i jeszcze jedno..- odezwał się gdy już jej mama wychodziła.- mógłbym zostać tu na noc? Obiecuję, że nie będziemy majstrować dziecka..- uśmiechnął się lekko.
- jasne..- powiedziała kręcąc głową na boki z rozbawienia.- dobranoc..- dodała wychodząc z pokoju.
- dobranoc...- mruknął gdy już wyszła. Westchnął cicho i czekał aż Louise wyjdzie z łazienki. Po chwili już znalazła się koło niego.
- nadal chcesz, abym został z tobą?- spytał z zadziornym uśmiechem. Spojrzała na niego marszcząc nos.
- no, chyba tak..- odpowiedziała, drapiąc się po karku.
- dobra, to ja idę wziąć prysznic i zaraz do ciebie przychodzę..- musnął jej usta i ruszył do łazienki.
- miałeś mnie nie całować..- przypomniała mu a on się zaśmiał.
- tak, ale przecież się umyłaś..- Zaśmiał się i wszedł do łazienki. Siedli razem w kuchni przy stole i czekali aż jej mama poda śniadanie. - ja na prawdę zjem w domu, nie musi pani..
- oj, Zayn. Cicho już. Jesteś chłopakiem mojej córki, więc będziesz tutaj często, przyzwyczaj się do tego..- zaśmiała się matka. Louise chciała zaprzeczyć, ale poczuła rękę zejdą na swoim kolanie. Spojrzała na niego, a on cwaniacko się uśmiechnął.
- możemy już jeść?- spytała dziewczyna, wywracając oczami. 
- jasne, smacznego..- uśmiechnęło się
Gdy weszli do szkoły wszystkie pary oczu zwróciły się w ich stronę. Zaczęli szeptać na swoje uszy jakieś plotki, które zaczęły krążyć od ostatniego tygodnia gdy Zayn i dziewczyna zaczęli razem chodzić po szkole oli chłopak przywoził i odwoził ja ze szkoły.
Ucięte tam gdzie Ucięte chciałam pisać dalej, ale jestem na telefonie i trochę ciężko mi pisać. Jeśli pojawią się jakieś błędy napiszcie w komentarzu, a poprawie. Miłej niedzieli ♡

Info.

Siemasz. Pewnie myśleliście, że to nowy rozdział, ale nie. Niestety nie. Oczywiście jest w trakcie pisania, ale jeszcze nie skończyłam. Mam zbyt dużo nauki. Więc. Jak zauważyliście, jest nowy zwiastun i szablon. Właśnie. Szablon. Nie wiem co się zrobiło, ale ucięło im głowy! Nie wiem jak to poprawić, jeśli ktoś wie, niech napisze w komentarzu. To jest bardzo ważne.