Koniec?

Hm.. Wiecie co? W związku z tym iż zespół One Direction NIESTETY! się rozpadł, chyba nie ma sensu dalej tego opowiadania pisać. Nie wiem jak wy, ale ja już kompletnie nie mam weny. Musiałam usunąć późniejsze rozdziały, bo zmieniłam coś w 15 i musiałam wszystko od początku pisać, ale to już nie ważne. Ważne jest to, że już chyba koniec z tym. Nie wiem co jeszcze zrobię. Dodałam już rozdział 16, nieskończony. Mam nadzieję, że się wam podoba. Nie było 4 komentarzy pod 15, ale wiem jak się czujecie po tym jak zespół się rozleciał, sama nie miałam siły grać w piątek na meczu, z myślą, że ich już nie ma. Nic nie idzie mi dobrze, dlatego, że wiem, że już ich nie ma. To dla mnie jak i pewnie dla reszty jest trudne. Zawsze jak miałam jakieś problemy, nie chciałam żyć, powtarzałam sobie, że może kiedyś zobaczę One Direction, więc muszę żyć, a  tu taka niespodzianka ( NIESTETY IM NIE WYSZŁA! ) Myślę, a raczej wiem, że to już koniec. Dziękuję, że byliście ze mną przez te 16 rozdziałów. Mam nadzieję, że życie się wam jakoś ułoży. Życzę każdemu z was miłych i wesołych świąt i smacznego jajka. Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, za każdym razem jak słyszę One Direction, lub słowa z tym związane, po prostu płacze. Teraz siedzę i płaczę, bo wiem, że oni już nie wrócą. Odeszli ode mnie, od nas. Tak mocno ich kochałam. Oddałabym życie za każdego z nich. Gdzieś w głębi nadal i zawsze będę ich kochać, bo ta piątka zwariowanych chłopaków obróciła mój świat do góry nogami. Już nikt nie da rady zrobić tego samego co oni. Wiem, jestem straszna, pisząc o tym, ale po prostu już nie mogę. To siedzi we mnie w środku i nie chce wyjść. Chcę się komuś wypłakać w ramię, ale nie mam aż tak bliskiej osoby. Chciałabym, aby znów istniało One Direction na zawsze. Teraz idę pod kołdrę i już nie wstaje, będę płakać najbliższy tydzień jak i nie rok. Jeszcze raz smacznego jajka i dobranoc. Kocham was.