Ważne!!!!

Więc tak. W bohaterach zachodzą pewne miany. Zamiast Briany Price będzie Louise Snuff. Tak jakoś to będzie mi lepiej pasowało. Rozdział cały czas się tworzy czyli będzie baaardzo długi iż dopiero jest 3 komentarze. Do zobaczenia :)

Rozdział 6.

Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Tak, a co w tym dziwnego?- wzruszył obojętnie ramionami.
- Nic, tylko..- zaczęła, ale Malik jej przerwał.
- Ty się o mnie martwisz!- zaśmiał się.
- Nie, wcale nie, kto by się martwiło takiego dupka jakim jesteś?- spytała oczywiście kłamie. Martwi się o niego. A jak wypadnie z toru? Jak się zabije?
- Widzę to po twoich oczach. Kocie, spokojnie, nic mi nie będzie..- zapewnił ją.- A props kłamania, mówiłem coś na ten temat wcześniej, czyż nie? Oby mi to było ostatni raz..- powiedział i odepchnął się od maski samochodu idąc w stronę kumpli, między czasie obejmując Bri w pasie.
- Nie muszę tam iść..- mruknęła pod nosem, patrząc w dół.
- Musisz, jesteś ze mną..- odpowiedział. Puścił ją na chwilę, aby przywitać się z kumplami. Po kilku minutach znów poczuła jego dłonie na swoich biodrach. Przynajmniej jej się tak wydawało.
- Jesteś z Zayn'em tak na prawdę, czy to tylko fake?- usłyszała zachrypnięty głos koło ucha. Odwróciła się przodem do chłopaka. To był Tomlinson. Spojrzała w jego oczy.
- Na prawdę, a co?- spytała. Bała się go, a gdy powiedziała, że jest z Malikiem to Tomlinson odsunął się od niej natychmiast.
- Nic, tak po prostu się pytam..- powiedział i odszedł. Oho, chyba Malika wszyscy się boją. Odwróciła się w stronę Mulata. Stał przed nią, blisko niej.
- Co chciał od ciebie?- spytał z zaciśniętą szczęką. Wkurzony?
- Pytał się czy na prawdę jesteśmy razem..- odpowiedziała. Prychnął pod nosem.
- Z tego co zauważyłem, to powiedziałaś, że tak, więc.. dobrze postąpiłaś, Louis nie jest tym, który powinien kręcić się koło ciebie..- powiedział, obejmując ją w pasie.
- Tak, a ty to jesteś inny? Wspomnieć im o tobie, to włosy im na karku się jeżą.. Louis od razu odszedł jak powiedziałam, że to " prawdziwy " związek..- szepnęła robiąc cudzysłów w powietrzu.
- Wszyscy się mnie tu boją, kocie. Nie wiem o ty sobie wyobrażasz pyskując do mnie, ale powiedzmy, że to w tobie lubię..- odpowiedział kierując się w stronę swojego auta. Prychnęła cicho pod nosem.- Chcesz jechać ze mną czy zostać tu?- spytał po chwili. Spojrzała na chłopaka iż przyglądała się młodemu chłopakowi z lokami na głowie.
- Nie, postoję tu.. Zaraz wracam..- oznajmiła i ruszyła w stronę lokowatego. Stanęła koło niego.
- Ty nie jesteś przypadkiem za młody na nielegalne wyścigi?- odezwała się patrząc na niego.
- Wiem to tylko liczba, a ty co tu robisz?- spytał. Wzruszyła obojętnie ramionami.
- Można powiedzieć, że Zayn mnie tu przyciągnął..- odpowiedziała i zauważyła jak Harremu napinają się mięśnie.- I słyszałam, że dzisiaj się z nim ścigasz..- dodała po chwili.
- Tak, ścigam się z nim. Radziłbym ci na niego uważać, on nie jest typem chłopaka z jakim powinnaś się prowadzać..- ostrzegł patrząc w punkt za nią. Odwróciła w tamtą stronę wzrok i zauważyła zbliżającego się Zayn'a.
- No i znowu męczarnia, jak ja go nie cierpię..- westchnęła cicho.
- Nie jesteś tu dobrowolnie, prawda?- spytał, a ona pokiwała przecząco głową.- Uważaj na niego..
- Ty też uważaj podczas wyścigu..- powiedziała i się lekko uśmiechnęła, ale ten szybko z jej twarzy znikł gdy poczuła ręce na swoich biodrach, a mięśnie Styles'a wyraźnie się napięły.
- Jedziesz ze mną kocie i nie rozmawiaj z moją konkurencją..- szepnął jej na ucho.
- No, właśnie. Twoją, nie moją, więc ja mogę rozmawiać z kim chce i tylko zrobisz coś dla niego, to skrócę cię o głowę..- odpowiedziała patrząc na Mulata. Harry patrzył na nich nie zrozumiałym wzrokiem, a po chwili zaczął się śmiać.
- Boże, Malik! Ja cię jeszcze takiego nie widziałem! Pozwalasz pyskować do siebie i to jeszcze dla dziewczyny?! Co oni ci w tym więzieniu zrobili?- spytał i uspakajał śmiech. Więzienie? Jakie więzienie. Bri zrobiła wielkie oczy.
- Byłeś w cholernym więzieniu?! Czy... czy ty zdajesz sobie sprawę kim ty jesteś?- podniosła głos, ale po chwili zakryła usta ręką. Przecież on jest kryminalistą. A jak on zabija ludzi? Bri będzie następna. Cofnęła się od niego o kilka kroków.- Wszyscy z twoich kumplów są z więzienia..- szepnęła. Spojrzała na Harryego.
- Kurwa, Styles! Idioto, po co to kurwa mówiłeś?!- warknął w jego stronę wściekły Malik.
- Myślałem, że wie..- odpowiedział obojętnie. Malik zacisnął pięści i już miał się zamachnąć na Stylesa, ale pomiędzy nimi stanęła brunetka. Malik spojrzał na nią.
- Odejdź stąd! Chce mu pokazać, że ze mną się nie zadziera!- warknął i złapał ją za ramiona.
- Zostaw mnie do cholery! Jeśli go uderzysz,uderzysz też mnie.- ostrzegła.
- Nie mów tak, bo on na prawdę może cię uderzyć, jeszcze tak dobrze Malik'a nie znasz..- odezwał się Harry.
- Fajnie, że to mówisz, na prawdę mi to pomaga, ty i ty zamykacie się teraz! Weź idź już do samochodu, a ty masz teraz na mnie czekać..- powiedziała kierując ostatnie słowa do Harryego. Popchnęła Zayna w stronę jego samochodu.
- Nie popychaj mnie jak śmiecia!- warknął i oddalił się od niej o krok.
- A jak się zachowujesz? Cholera, ścigasz się z nim, wiesz? Chciałeś go uderzyć, może i jest od ciebie młodszy, ale powinieneś panować nad sobą..- powiedziała podnosząc lekko głos. Wkurzył ją. Przecież nie można bić się na wzajem gdy ktoś wyjawi czyjś  najmniej ważny sekret. Co z tego, że był w więzieniu? No, dobra, Bri trochę to wystraszyło, bo przecież ludzie będący w więzieniu są źli, czyż nie? Odwróciła się i ruszyła w stronę Stylesa.
- Gdzie idziesz?!- krzyknął za nią brunet.
- Nie obchodzi cię to!- odkrzyknęła i podeszła do lokersa.
- Wybacz za niego, po prostu ma okres i wiesz jak to jest..- wytłumaczyła, a Harry zaczął się śmiać.
- Trochę miał rację, aby mnie uderzyć, bo ja na jego miejscu też bym nie chciał, aby ktoś powiedział, że byłem w więzieniu dla osoby, której nie chce, aby się o tym dowiedziała..- wyjaśnił drapiąc się po karku.
- To ja cię tu bronię przed jego pięścią, a ty mi mówisz, że należało się tobie? To była moja ostatnia pomoc dla ciebie..- powiedziała i spojrzała w stronę Zayna. Stał oparty o maskę samochodu i przyglądał się im. Westchnęła cicho.
- Pilnuje cię?- spytał kiwając głową na bruneta.
- Ta, zaczęło się wszystko od tego szkolnego projektu..- westchnęła ciężko i spojrzała na szatyna. Zaśmiał się.
- Mówią, że jesteście dziwni. Jednego dnia się lubicie, a następnego nienawidzicie..-powiedział rozbawiony. Westchnęła cicho i spojrzała w dół.
- Uważaj na siebie na torze, nie chcę, aby coś ci się stało..- powiedziała cicho i podniosła na niego wzrok.Spojrzał na nią dziwnie.
- Jesteś dziewczyną Malika, nie powinnaś z nikim innym niż  on rozmawiać..- zmienił temat.
- Nie jestem jego dziewczyną, powiedziałam tak dla Tomlinsona, bo nie chciałam, aby się koło mnie kręcił, a jak zobaczyłam jaka była jego reakcja stwierdziłam, że mam broń na chłopaków..- zaśmiała się i spojrzała do tyłu na bruneta. Patrzył na nią cały czas. westchnęła ciężko.
- Chyba nie da ci spokoju.. - odezwał się Styles. Spojrzała na niego.
- Ta, przyczepił się i nie chce się odczepić..- odpowiedziała patrząc w dół na swoje stopy. Westchnęła cicho.
- Dobra, ja muszę iść już na start, trzymaj za mnie kciuki, abym wygrał!- powiedział i spojrzał w jej oczy.
- Tylko, na serio, pilnuj się, masz 18 lat, całe życie przed tobą!- powiedziała i przytuliła go. Lokczek najpierw stał z rozłożonymi ramionami, ale gdy spojrzał na Malika od razu ją przytulił. Uśmiechnął się lekko w jego kierunku, a Malik zacisną szczękę. Dziewczyna oddaliła się od chłopaka.
- Do zobaczenia..- powiedziała  ruszyła w stronę Malika. No to zaczyna się piekło..
- Co to do chuja miało być?!- warknął w jej stronę. Prychnęła cicho pod nosem.
- Znam go 6 lat dłużej niż ty, chodziłam z nim do gimnazjum, chyba mogę tak robić co nie?- spytała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nie, już nie możesz..- odpowiedział opierając się o maskę samochodu.
- Zabraniasz mi?- uniosła jedną brew do góry. Przytaknął skinięciem głowy. Prychnęła cicho.- Chyba sobie ze mnie teraz żartujesz! Kim ja dla ciebie jestem, że zabraniasz mi rozmawiać z ludźmi?!- krzyknęła. Złapał ją za nadgarstki.
- Kocie, uspokój się, nie krzycz na mnie, bo może skończyć się to źle! Nie, nie zabraniam ci rozmawiać z ludźmi, zabraniam rozmawiać ci z Stylesem!- warknął w jej twarz.
- Nie ma mowy! Będę z nim rozmawiała kiedy chcę!- powiedziała z zaciśniętą szczęką.
- Wsiadaj do auta i zamknij mordę!- rozkazał. Wyplątała swoje ręce z jego uścisku i odeszła kilka kroków.
- Nie rozkazuj mi do cholery! Nie masz prawa!- powiedziała i odwróciła się do niego plecami idąc w stronę samochodu Stylesa.
- Wracaj!- krzyknął za nią. Nie miała zamiaru wracać, o nie. Co on sobie myśli? Nie będzie jej do cholery zabraniał wszystkiego. Nie zabraniam ci rozmawiać z ludźmi, zabraniam ci rozmawiać z Stylesm! Jego głos odbijał się cały czas w jej głowie. Tak, a jak ci " inni " ludzie zobaczą Malika w jej pobliżu spinają pośladki i uciekają gdzie pieprz rośnie! Z kim ma rozmawiać?! Spojrzała na Harryego stojącego przy samochodzie i rozmawiającego z swoimi kolegami. Stanęła w miejscu i spojrzała na niego. Chciała już do niego krzyczeć, ale on odwrócił głowę w jej stronę. Uśmiechnął się lekko i podszedł do niej.
- Nie jedziesz z Malikiem?- spytał. Pokręciła przecząco głową.
- Zrobił mi awanturę, że cię przytuliłam! On zabronił mi się do ciebie odzywać!- powiedziała i złapała się za głowę. Zauważyła, że Harry spina mięśnie.-Weź go ode mnie..- szepnęła cicho. Harry pociągnął ją za rękę i schował za swoim ciałem.
- Oddaj mi ją, teraz!- warknął wściekły Zayn.
- Ona nie jest rzeczą! Powinieneś delikatniej traktować dziewczyny. One nie mają muskułów takich jak ty i nie oddadzą ci!- odpowiedział spokojnie.
- Co ty wiesz o dziewczynach Styles? Jesteś jeszcze gówniarzem!- zaśmiał się.
- Nie jestem gówniarzem. Wiek nie ma znaczenia, rozumiesz co ja do ciebie mówię? Nie oddam ci jej, ona zostaje dzisiaj ze mną, a jak będzie chciała to i dłużej, a ty nie możesz jej tego zabronić, więc spadaj stąd!- warknął w stronę bruneta.
- O Boże, banda idiotów no..- powiedział, podpierając się pod boki i pokręcił głową na boki.- Kocie, chodź tu do mnie, pamiętaj, że ja cię tu zabrałem i ja cię stąd zabiorę..- powiedział opanowanym głosem.
- Nigdzie ona nie idzie, rozumiesz?!- warknął Styles.
- Harry, spokojnie..- szepnęła dziewczyna kładąc na jego bark rękę.
- Bri, wiesz o tym, że ja nie zamierzam odpuścić, znasz mnie dość długo..- powiedział patrząc na bruneta, Harry.
- Zaczynasz być jak on. Czy ja poznam w końcu kogoś, kto nie będzie taki jak wy?!- już nie wytrzymała. Przecież to jest nienormalne.. Wyszła przed chłopaka i spojrzała na Malika.- Weź wsiądź do tego cholernego samochodu i jedź już, bo zaraz nie wytrzymam.. - powiedziała cicho. Prychnął pod nosem. Złapał ją szybko za nadgarstek i przyciągnął do siebie, a ona odbiła się od jego torsu.
- Idziesz ze mną kocie..- powiedział i pociągnął ją ze sobą. Nie wyrywała się. Szła spokojnie, aby nie wznieść kolejnej kłótni.- Jesteś na mnie zła, kocie?- spytał opierając się o maskę samochodu i przyciągając ją do siebie. Spojrzała w jego oczy.
- Tak jestem i nie przestanę być zła.- skwitowała i spojrzała w bok. Złapał ją za podbródek i odwrócił jej twarz w swoją stronę, tak, aby mogła spojrzeć w jego oczy.
- Kocie, przecież wiesz, że nie chciałem, po prostu wkurza mnie ten dzieciak..- odpowiedział spokojnie.
- No i co z tego? Myślisz, że tak szybko ci wybaczę? Pff, chciałbyś..- powiedziała i spojrzała w jego oczy.
- Jesteś tego pewna?- spytał z głupim uśmiechem i uniósł jedną brew.
-Tak, jestem tego pewna tak jak jestem pewna, że jestem dziewczyną..- odpowiedziała. Prychnął cicho.
- Jedziesz ze mną?- spytał po dłuższej chwili ciszy.
- Nie.
- Czemu?
- Bo, nie.
- Jedziesz.- syknął.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak i bez gadania, bo wrzucę cię do bagażnika, a na zakrętach będziesz tylko turlać się w tą i z powrotem!- powiedział niskim głosem i odepchnął się od maski.- A poza tym, nie chcę zostawić cię samej z tymi ludźmi..- dodał.
- Zostawić? Aha, to najpierw na mnie krzyczysz, a później się o mnie martwisz tak?- spytała i wsiadła do samochodu.  Zayn uśmiechnął się zwycięsko i wsiadł za kierownice.
- Wiedziałem, że wsiądziesz..- powiedział odpalając auto. Prychnęła cicho i odwróciła głowę w stronę swojej bocznej szyby. Rozejrzała się po wszystkich tu znajdujących się ludziach. Jak one mogą stać w samym staniku i spodenkach na takim mrozie?! Ona przynajmniej miała kurtkę Malika, a one? Gołe ciało. Zamknęła na chwile oczy. Gdy je otworzyła zauważyła, że Harry patrzy na nią. Uśmiechnęła się lekko, a on puścił do niej oczko. Spojrzała w przednią szybę na dziewczynę, która wyszła po między auta z chustką w ręku. Po chwili wymachnęła rękoma i jedno, i drugie auto ruszyło z piskiem opon. Obserwowała jak Zayn na luzie prowadzi samochód.

Już byli przy mecie. Jeszcze tylko minąć białą linie. Bri zacisnęła ręce i czekała na ten moment. Malik już uśmiechał się głupio. Ostatnie metry i.. Tak! Wygrali! Zayn wygrał! Na szczęście nic mu się nie stało. Zatrzymał auto z piskiem i odpiął swój pas po czym nachylił się do dziewczyny, i pocałował ją w usta. Długo i namiętnie. Gdy oderwali się od siebie nie mogli uspokoić oddechu.
- Wygrałem..- szepnął, a po chwili od jego strony otworzyły się drzwi. 
- Wiedziałem! Wiedziałem, że wygrasz, Styles siedział ci na ogonie! Już myślałem, że cie wyprzedzi w ostatniej chwili, ale nie! Kurwa, Malik, jesteś najlepszy!- wykrzyczał Tomlinson. Wszyscy zbiegli się koło samochodu i gratulowali Zaynowi, a Bri siedziała w środku i nic się nie odzywała. Te dziewczyny były przerażające, a jedna nawet pocałowała Zayna. Bri skrzywiła się lekko. On już nie będzie dotykał jej tymi ustami, nawet niech o tym nie myśli! Spojrzała w dół, ale po chwili została wyciągnięta na zewnątrz przez Malika.
- Chodź, kocie, trzeba iść oblać sukces..- powiedział z lekkim uśmiechem i złapał ją za rękę. Podszedł do jakiegoś chłopaka i wziął od niego kopertę z pieniędzmi po czym ruszyli w stronę tłumu ludzi. Bri rozglądała się za Harrym. Zauważyła go przy swoim samochodzie. Skorzystała z tego, że Zayn ją puścił i ruszyła w stronę lokowatego. Podeszła do niego z lekkim uśmiechem. Oparła się o maskę obok niego.
- Przegrałem..- powiedział zrezygnowany. Złapała go za rękę.
- Nie smuć się, przecież następnym razem będzie lepiej..- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Z Malikiem nie dam rady, on jest jednym z tych lepszych..- powiedział cicho.
- A ty byłeś jednym z najlepszych i co? Przegrałeś..- usłyszeli głos przed sobą. Dziewczyna podniosła wzrok na bruneta i zauważyła, że patrzy się na ich dłonie. Harry szybko ją puścił.
- I nadal jestem! Powiedziałeś mi o wyścigu przed startem! Przyjechałem tylko tutaj popatrzeć, a ty wyskoczyłeś mi, że mam się z tobą ścigać, nie zdążyłem podrasować silnika, co ty myślisz? Miałem wygrać?- spytał Styles patrząc prosto w oczy bruneta. Prychnął pod nosem.
- Jesteś jednym z lepszych, umiesz wszystkim jeździć, wcześniej pokonywałeś wszystkich, a przyszło ścigać się ze mną i przegrałeś, przykre..- odpowiedział beznamiętnie.
- Super, nie popłacz się ze szczęścia, że ze mną wygrałeś. To był twój pierwszy i ostatni raz gdy się z tobą ścigałem. Nie mam zamiaru użalać się z takim idiotą jak ty, narka!- syknął Harry i wsiadł do swojego auta. Dziewczyna odeszła o krok od maski, aby spokojnie mógł pojechać. Patrzyła na oddalające się auto. Westchnęła cicho.
- Miałaś stać ze mną..- powiedział cicho i złapał ją za rękę. Ruszył w stronę swojego samochodu.
- Musiałam z nim porozmawiać, ale jak zwykle ty musiałeś się wprosić między nas..- odpowiedziała i oparła się o bok samochodu. Stanął na przeciwko niej.
- Kocie, nie pozwolę ci z nim rozmawiać- odpowiedział nachylając się nad nią.
- Malik, skończ w końcu te swoje igraszki i weź mnie w końcu zwieź do domu!- rozkazała. Była zmęczona. Chciało jej się spać.


Hej! No, niestety musiałam urwać w tak nietypowym momencie. Siedzę na siostry komputerze i zbytnio nie mam jak pisać, bo siedzi obok i nie daje mi napisać ani słowa. Teraz też się nie rozpisze, bo wszyscy się gapią :/ Nie lubię jak ktoś czyta to za nim opublikuje..


Paczajcie co znalazłam.:

Nie mogłam tego nie wstawić. Przeglądałam sobie weheartit.com i tak jakoś na to wpadłam :D Następny za 6 komentarzy :D  Do napisania :3

Rozdział 5.

Kołysał ją na boki, aby się uspokoiła.
- Spokojnie, mała, przecież tu jestem. On na pewno też, on ci nic nie zrobi, po prostu przyśnił ci się..- szepnął w jej włosy. Odsunęła się od niego tak, że mogła spojrzeć w jego oczy.
- Czemu jesteś dla mnie miły?- spytała.
- a co, nie mogę?- odpowiedział pytaniem i uniósł na nią jedną brew.
- Pierwszego dnia byłeś inny, więc tak wnioskuję, że pewnie jesteś taki sam nadal..- odpowiedziała wzruszając ramionami. Prychnął cicho.
- Wolisz zostać sama jak wcześniej, czy mieć kogoś koło siebie?- spytał patrząc w jej brązowe oczy.
- Gdybym miała do wyboru zostać z tobą lub być sama, wybrałabym tą drugą opcję..- szepnęła.
- Ach, więc to tak? Dobra, jeśli chcesz być sama, to od teraz jest tak samo jak dnia pierwszego..- powiedział, wstając z łóżka i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz?- spytała.
- Idę do siebie, chyba się nie lubimy, co nie? Nie chcemy spędzać ze sobą ani jednej chwili i pyskujemy do siebie, więc.. nie wiem co ja tu jeszcze robię, narka kocie..- wytłumaczył i wyszedł. Po chwili usłyszała trzask drzwi wyjściowych. Zacisnęła pięści i oczy. Jedyna osoba, która z nią rozmawiała, dotykała jej, odeszła. Ona zawsze musi wszystko zepsuć. To byłby cud gdyby ktoś został koło niej dłużej niż jeden dzień. Wypuściła powietrze zalegające w jej płucach. Spojrzała na dziecko zabawkę.
- I czego się gapisz?!- spytała i zakryła je kołdrą. Wstała i poszła do łazienki. Wzięła zaległy prysznic i położyła się ponownie spać.

Po woli jadła śniadanie. Nie spieszyło jej się do szkoły. Po tym co usłyszała dzisiejszej nocy to wolała nie spotkać na korytarzu Malik'a. Spojrzała na zegarek. Zaraz 7. Westchnęła ciężko i poszła do swojego pokoju po telefon, torbę i " dziecko ". Zeszła na dół i wyszła z domu zamykając go na klucz. Szła chodnikiem do szkoły.
- Cześć kocie, znów na piechotę?- usłyszała obok dobrze znany jej głos.
- Miałeś się do mnie nie odzywać, więc ja nie wiem co ty robisz..- odpowiedziała beznamiętnie i szła dalej nawet na niego nie spoglądając.
- Przejeżdżałem tędy i cię zobaczyłem, aż szkoda było nie zagadać do ciebie..- odpowiedział z sarkazmem.
- Dobra, daruj sobie, jedź już do tej Carrie, a mnie zostaw w spokoju!- wybuchła nagle. Usłyszała jego śmiech.
- A żebyś wiedziała, kocie, że pojadę do Car, zamierzam ją znów przelecieć w łazience.. To do zobaczenia..- powiedział i odjechał. Co za chłopak. Czy wszyscy na świecie są tacy sami? Westchnęła ciężko i po 30 minutach była na miejscu. Weszła do budynku udając się do swojej szafki. Wzięła książki na pierwszą lekcje i poszła do klasy. Nie zgadniecie kogo spotkała pod klasą. Malik we własnej osobie. W zasadzie to trącił ją ramieniem gdy koło niej przechodził, ale można to zaliczyć do spotkania, prawda? Zacisnęła zęby i usiadła pod klasą. Nie lubiła tych wszystkich ludzi. Rozejrzała się dookoła i dostrzegła spojrzenie Malik'a. Czy on musi być wszędzie? Czy nie może dać jej spokoju? Sam powiedział, że już nie będzie się do niej odzywał, że nie spojrzy na nią, a teraz? Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła przed nią stała Carren. Brunetka przewróciła oczami i wstała.
- Czego chcesz tym razem?- spytała znudzona. Znudzona tym, że Car cały czas co dziennie czepiała się tylko o jedno i to samo.
- Dlaczego nie ubierasz sweterka w kartę jak reszta kujonów? Patrz na Mikiego.. Piękny sweterek..- powiedziała z uśmiechem.
- A czemu ty nie nałożysz okularów, aby w końcu zobaczyć, że nie jestem kujonem?- odpowiedziała w miarę spokojnym tonem.
- To nie ja mam same 6 ze wszystkich przedmiotów na koniec roku..- odpowiedział dotykając palcem jej policzka. Bri od razu go strzepnęła.
- To, że mam dobre oceny nie znaczy, że jestem cholernym kujonem! Widzisz, abym miała okulary numer 29, aparat na zęby, sweterek w kratę, spódniczkę i jakieś pieprzone baletki?! Czy ja ci do cholery przypominam kujona!?- spytała już trochę zdenerwowana.
- Spokojnie, kocie, ona nie chciała, już idzie..- usłyszała głos Zayn'a, a po chwili Carren nie było.- Wow, to było coś..- zaśmiał się.
- Lepiej się nie odzywaj, bo możesz zostać zwyzywany jak ona..- odpowiedziała i weszła do klasy iż zadzwonił dzwonek.
- Serio, zrobiłabyś coś takiego dla mnie?- spytał.
- Nie, zrobiłabym coś gorszego..- odpowiedziała wzruszając ramionami. Siadła do swojej ławki, a koło niej usiadł Zayn.- Weź w końcu tą swoją dupe i wygoń jakiegoś frajera, i usiądź koło ładniejszej dziewczyny, a nie koło mnie, przejrzyj na oczy,  nie jestem tą, która jest piękna i sławna na całą szkołę..- powiedziała nawiązując tu do Carrie, która jest szkolną gwiazdką. Zaśmiał się cicho.
- Masz rację, mógłbym tak zrobić, ale nie chcę. Uważasz, że nie jesteś ładna?- spytał  i patrzył na nią. Spojrzała w jego oczy.
- Każdego dnia, każdy mi to uświadamia, że jestem brzydka, więc, o co ci chodzi?- spytała. Prychnął cicho pod nosem.
- Przestań, słyszałem wiele komentarzy na twój temat. Nawet ci, którzy cię nie lubią, mówią, że jesteś śliczna. Nie uwierzysz, ale Car boi się, że zwędzisz jej chłopaków, dlatego cię tak maltretuje..- powiedział ściszając głos do ledwo słyszalnego szeptu.
- Masz rację, nie uwierzę..- odpowiedziała i wyjęła książki.- Dzisiaj ty bierzesz do domu Conor'a i nawet nie próbuj się tłumaczyć dlaczego nie możesz, bo i tak ci go wcisnę, albo spotka cię coś gorszego niż niańczenie :" dziecka:" - powiedziała od razu i spojrzała na niego z słodkim uśmiechem.
- Jesteś nienormalna..- powiedział i wyciągnął swoje książki.
- Wszyscy mi to mówią..- odpowiedziała patrząc na tablicę.


Już po wszystkim. Znaczy.. po tej lekcji już nie będzie musiała słuchać Malik'a i jego durnych komentarzy. Patrzyła co chwila na zegarek i czuła jak Zayn naśmiewa się z niej. To nie jej wina, że chciała jak najszybciej pójść do domu, z dala od niego. Jeszcze tylko 2 minuty.
- Spieszy ci się gdzieś, że tak zerkasz na ten zegarek?- spytał Zayn. Przewróciła oczami i nadal wpatrywała się w cykające urządzenie na baterie. Prychnął cicho.- Jeszcze 10 sekund, więc możesz już się pakować..- szepnął, a po chwili rozbrzmiał dzwonek oznajmiający, że już koniec lekcji. Wstała z krzesła, zabierając swoje książki i wyszła z klasy, a bynajmniej chciała wyjść, ale zatrzymał ją pan Vega. . Zawróciła się na pięcie i podeszła do biurka.
- Co się stało tym razem?- spytała, wiedząc, że na pewno coś chce.
- Razem z panem Malik'iem zrobicie gazetkę szkolną. Jesteście jak na razie najbardziej denerwującymi uczniami w klasie, więc przyda wam się coś na zgodę, gazetka ma być gotowa do końca następnego tygodnia..- powiedział i zamknął dziennik.Nawet nie zauważyła, że Zayn też tu stoi.
- Nie mam czasu zbytnio w następnym tygodniu..- odezwał się marudnie Zayn.
- Nie obchodzi mnie to, macie zrobić gazetkę. Nie ma żadnego tłumaczenia, że nie mam czasu w następnym tygodniu, bo jadę do babci czy dziadka. Ma być zrobiona i koniec!- powiedział stanowczo nauczyciel. On był bardzo stanowczy. Nie lubił jak ktoś mu się sprzeciwiał. Nienawidził wręcz tego.
- Jeśli on nie chce, ja zrobię to sama, on i tak by tylko mi przeszkadzał..- odezwała się w końcu Briana.
- Chyba wyraziłem się jasno?- spytał, zbierając swoje rzeczy z biurka.
- Ona też wyraziła się jasno. Nie chce mnie do pomocy, więc ja nie będę się wtryniał, a poza tym, nie mam czasu na jakieś głupie gazetki szkolne! Jestem tu tylko, aby zaliczyć szkołę, muszę tylko pilnować ocen, nie muszę robić jakiegoś gówna! Mam 2 lata czy jaki chuj?!- spytał już zdenerwowany Malik. Price westchnęła tylko ciężko.
- No właśnie, zaliczyć szkołę, a to też jest w statusie szkoły, więc miło by było gdybyś tą pracę wykonał inaczej zadam ci projekt. Jesteś na tyle dojrzały, że poradziłbyś sobie z nim.. Jeśli nie chcesz robić gazetki, nie ma problemu, mam kilka tematów do opracowania..- odpowiedział poważnie nauczyciel.
- W tej chwili to chyba pan sobie jaja ze mnie robi!- prychnął. Nauczyciel pokręcił przecząco głową. Malik machnął tylko ręką i wyszedł z sali.
- Bri, namów go jakoś na tą gazetkę, nie chcę, aby zawalił rok, i tak już sobie nie radzi z francuskim..- powiedział ciężko wzdychając i zabrał swoją torbę.
- Ale on na prawdę będzie mi przeszkadzał. Ja mogę zrobić to sama, nie potrzebuję go do pomocy..- powiedziała zmęczona.
- Musi zdobyć jakąś pozytywną ocenę, nie może olewać szkoły. On ma 21 lat i chodzi do liceum!- powiedział już na prawdę z politowaniem.
- Nie wiem, coś wykombinuję, ale nie wiem czy się uda, do widzenia..- powiedziała, zakończając rozmowę i udała się do swojej szafki. Wyjęła książki do przedmiotów, z których była praca domowa i wyszła przed szkołę. Jest wrzesień, coraz bardziej robi się zimno. Nie długo spadnie śnieg. Westchnęła ciężko. Mogła wziąć jakąś kurtkę. Dreszcze przechodziły po jej ciele gdy drzwi od szkoły zamknęły się z głośnym hukiem. Po chwili została przyparta do filara. Spojrzała w jego czekoladowe tęczówki.
- Przyjadę dzisiaj do ciebie o 19. Mam nadzieję, że będziesz w domu. Widzisz, nie dadzą nam żyć pierwszym dniem..- zaśmiał się i przybliżył usta do jej ucha.- Do zobaczenia kocie..- szepnął i przygryzł płatek jej ucha. Przeszedł ją ziemny dreszcz. I on nie był spowodowany zimnym powietrzem. Odsunął się od niej i poszedł w stronę swojego samochodu. Wypuściła powietrze. Nawet nie zauważyła, że je wstrzymuje. Odepchnęła swoje ciało od kolumny i ruszyła w stronę domu. Gdy przekroczyła prób zastała ją cisza. Ach, no tak. Nie ma jej rodziców, miała nadzieję, że nie będzie ich dłużej niż 2 tygodnie. Teraz już tydzień i 4 dni. Westchnęła szczęśliwa, ale zaraz humor jej się popsuł. Przypomniała sobie, że na 7 ma być Malik. Poszła do kuchni i zrobiła sobie coś do jedzenia. Wcale nie cieszyła się z tego spotkania. Mieli omawiać temat gazetki, ale znając Zayn'a pewnie zejdzie to na inny temat. Zastanawiała się czy wziął Conor'a. Ona go nie ma, więc albo został w szkole na ławce w klasie francuskiego, albo Mulat  go wziął. To drugie mało prawdopodobne, ale trzymajmy się tej myśli.

Nadchodziła już 7. Bri siedziała na kanapie w salonie i oglądała jakiś durny film. Usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała na zegarek. Punkt 19! Wstała niechętnie z kanapy i poszła otworzyć.
- Siemasz kocie..- przywitał się chłopak, opierający się o futrynę drzwi. Spojrzała na niego znudzona.
- Przyszedłeś robić gazetkę czy na wystawę?- spytała gdy nie ruszył się z miejsca. Zaśmiał się i wszedł do środka zamykając drzwi.
- W zasadzie to nie maiłem w planach robić gazetki szkolnej..- odpowiedział idąc za nią do salonu.
- Ta, a co?- spytała opadając na kanapę.
- Miałem w planach gdzieś cię zabrać, ale widać nie jesteś pozytywnie na to nastawiona..-  odpowiedział wzruszając ramionami.
- Serio? A kiedy ja byłam pozytywnie nastawiona na niezapowiedziane wypady na miasto?- spytała retorycznie. Spojrzała w ekran telewizora, ale po chwili zasłonił go swoim ciałem Malik. Podniosła głowę do góry, aby spojrzeć w jego oczy.
- Możesz się przesunąć? Ja tu oglądam!- zaprotestowała i wyginała się, aby dostrzec obrazki filmu. Niestety nie udało jej się to.- Zejdź mi w końcu z tego ekranu!- warknęła i spojrzała na niego. Wkurzona to za mało powiedziane, ona była wściekła! Prychnął pod nosem i nachylił się nad nią, kładąc dłonie po obu stronach jej ud na kanapie.
- Ubieraj się jakoś ładnie i spadamy z tej chaty..- powiedział patrząc prosto w jej brązowe oczy.
- Nigdzie nie idę..- postawiła się. Co on sobie myśli? Będzie ją zastraszał, a ona jak jakaś cnotka zgodzi się na jego propozycję. Nie w tym świecie człowieku!
- Nie? Jak chcesz mogę cię zanieść, ale wtedy ubierasz się w to co ja chcę i robisz to co ja chcę, a mówię ci, nie chciałabyś tego..- odpowiedział niskim głosem. Spojrzał przelotnie na jej usta kiedy akurat zagryzała dolną wargę. Uśmiechnął się lekko i złapał zębami za jej górną wargę, a dolna wypadła spomiędzy zębów. Położyła ręce na jego torsie i odepchnęła go od siebie.
- Jeszcze raz przygryziesz wargę, a obiecuję, że ja ją ugryzę..- szepnął zmysłowym tonem głosu. Prychnęła cicho. Nie wiecie jak bardzo chciała go teraz uderzyć. Ale on i tak by się nie zmienił na lepsze.- Idziesz się przebrać czy jednak wolisz moją propozycję?- spytał, prostując się. Westchnęła zrezygnowana i podniosła się z kanapy.
- Dzisiaj dzień dobroci dla chorych umysłowo, znaj moje dobre serce..- mruknęła w jego stronę i ruszyła w stronę schodów. Jednak nie dano jej dojść iż po chwili była przyciśnięta do ściany.
- Kocie, nie igraj z ogniem. Nie wiesz do czego jestem zdolny..- powiedział przyciskając jej biodra bardziej do ściany swoimi biodrami. Prychnęła cicho.
- Co niby byś mi zrobił? Uderzył?- spytała, unosząc brew do góry.
- Coś o wiele gorszego..- szepnął przybliżając się do niej. Położyła swoje ręce na jego torsie.
- Nawet się nie waż robić tego co zamierzasz..- powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu. Uśmiechnął się zadziornie.
- A co mi zrobisz? Uderzysz?- powtórzył jej słowa. Prychnęła cicho. Jeśli tak chce się bawić..
- Coś o wiele gorszego..- szepnęła z lekkim uśmiechem.
- Jestem ciekawy co, pokażesz mi?- spytał, patrząc w jej oczy.
- Sory, nie ten czas..- odpowiedziała i chciała go odepchnąć od siebie, ale wzmocnił siłę, naciskając mocniej na jej biodra.- Możesz już się odsunąć?- jęknęła cicho.
- Sory, nie ten czas..- powtórzył i położył rękę na jej karku, aby po chwili przyciągnąć jej twarz do swojej i złączyć ich usta  w namiętnym pocałunku. Może mu się podobało, ale dziewczyna nie była na to gotowa. Nie chciała się z nim całować, chodź wcześniej myślała nad tym jak smakują jego usta. Teraz wie. Smak mięty z domieszka papierosów. Próbowała go odepchnąć, ale po kilku próbach przestała. Miał za dużo siły. Po chwili oderwał się od niej.
- Już dawno chciałem to zrobić, aby cię uciszyć, tak cicho było..- szepnął cicho do jej ucha i musnął jego płatek.
- Jesteś nie normalny..- odpowiedziała również szeptem.
- Nie znasz mnie dobrze, kocie..- uśmiechnął się lekko co brunetka wyczuła na swojej skórze szyi.
- Puść mnie teraz albo kopne cie tam gdzie nie powinnam..- powiedziała stanowczo i już miała podnieść kolano gdy Malik odskoczył. Zauważyła w jego oczach płomyki.- Ten kotek ma pazurki, pamiętaj..- powiedziała i udała się na górę. Malik na szczęście za nią nie szedł. Podeszła do swojej garderoby i rozejrzała się po niej. Co tak w ogóle miała założyć? Nawet nie wiedziała gdzie idą. Sukienki nie założy, bo jest zbyt zimno.
- Radziłbym nałożyć czarną mini, idziemy w miejsce gdzie zobaczą cię w dżinsach to po prostu cię wyśmieją..- usłyszała jego głos i aż podskoczył.
- Kilka osób w tą czy w tą nie robi różnicy i chciała sięgnąć po spodnie, ale Malika ręka ją wyprzedziła i sięgnął po wspomnianą wcześniej sukienkę. Nawet nie wiedziała, że ma takie coś w szafie. Pociągnął ją za rękę do tyłu.
- Ubieraj się, nie mamy zbytnio czasu, zaraz wszystko się zacznie, a gdy nie będę na miejscu to się zdenerwuję, nie na żarty..- ostrzegł ją niskim głosem i popchał ją do łazienki. Zamknęła drzwi od środka i spojrzała w lustro. Wyglądała okropnie.. z resztą, jak zawsze. Chciała zdjąć już bluzkę gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Czego?!- podniosła głos nie potrzebnie.
- Otwórz..- odpowiedział rozbawiony jej wybuchem. Otworzyła drzwi i spojrzała na niego.- Załóż jeszcze to..- powiedział i rzucił w nią jakimś materiałem. Zamknęła z trzaskiem drzwi i wzięła materiał do ręki co po chwili okazało się, że jest to bielizna. I to ta z dna szafki. Koronkowa, czerwona. Skąd..? Cholerny idiota!
- Chyba cię piorun strzelił! Co my idziemy do burdelu?!- krzyknęła, a po chwili słyszała jego śmiech.
- Ubieraj to, nie pyskuj, kocie..- powiedział rozbawiony. Warknęła cicho pod nosem i rozebrała się. Przebrała się w rzeczy jakie dał jej Zayn. Spojrzała w duże lustro i związała włosy. Czegoś tu jeszcze brakuje.. Wzięła swoja kosmetyczkę i wyciągnęła różne kosmetyki. Zaczęła się malować. Jeśli ma na sobie koronkową bieliznę, sukienkę do połowy uda, to chyba musi być to coś.. coś. Zrobiła sobie makijaż. Przejrzała się jeszcze raz w dużym lustrze i stwierdziła, że wygląda ładnie. Jak nigdy dotąd. Wzięła kilka głębokich wdechów i otworzyła drzwi. Malik siedział na łóżku i patrzył coś w telefonie. W dodatku, w jej telefonie. Podeszła do niego szybko i zabrał mu go.
- Cudzych rzeczy się nie rusza..- powiedziała i od razu sprawdziła co robił. Czytał jej wiadomości. Pff. I tak nie miała ich za wiele. Wszystkie od mamy.
- Co ty..- zaczął, ale nie dokończył gdy podniósł głowę do góry napotykając sylwetkę dziewczyny. Przełknął głośno ślinę, a w jego spodniach już brakowało miejsca. Tylko coś mu nie pasowało. Skanował uważnie jej sylwetkę aż zatrzymał się na jej włosach. Wstał na równe nogi i podszedł do niej od tyłu.
- Rozpuszczone..- powiedział niski, uwodzicielskim głosem i zdjął jej gumkę z włosów. Odwróciła się do niego przodem.
- Co to za różnica?- spytała, marszcząc nos.
- Taka, że wyglądasz lepiej..- powiedział patrząc w jej oczy. Przygryzła dolną wargę.


Siedzieli właśnie w BMW Malik'a i jechali w nieznaną jej stronę. W jej domu o mało co Malik nie ściągnął z niej tej sukienki. Zapomniała, że ma nie przygryzać przy nim wargi, bo może coś zrobić.. No i się o tym przekonała. Przycisnął ją do ściany i zaczął całować. Najpierw usta, apotem szyję. Chciał już odpinać suwak od sukienki, ale Bri znów zagroziła mu kopniakiem w kroczę.
- Daleko jeszcze?- spytała znudzona dziewczyna.
- Kocie, pytałaś się już o to kilka minut temu. Nie, już blisko i zamknij się już, bo zaraz nie wytrzymam i nie będę patrzył na twoje groźby..- odpowiedział skupiony na drodze. Pokręciła głową na boki z niedowierzaniem. Na prawdę, wszyscy chłopcy maja jedno i to samo w głowach. Czy tyko seks blokuje ich umysł? Po chwili auto zwolniło i zaraz całkowicie się zatrzymało.Rozejrzała się na boki. Wszędzie stali ludzie, a szczególną uwagę zwróciła na dziewczyny, które były ubrane tak jak ona. No, nie tak samo, ale podobnie. Przecież tu jest zimno!
- Tam jest lodówa, ja tam nie wyjdę w tej sukience!- zaprotestowała, opierając się o siedzenie. Malik westchnął poirytowany i ściągnął swoją skórzana kurtkę z siebie i podał jej.
- Trzymaj i nie narzekaj, a teraz wysiadaj i rób co ci każe..- odpowiedział i otworzył drzwi.
- A możesz przynajmniej mi powiedzieć po co tu jesteśmy?- spytała, zatrzymując go.
- Wyścigi..- odpowiedział i wysiadł. Po chwili brunetka stała koło niego.
- Jakie do cholery wyścigi?!- spytała stając przed nim. Malik oparł się o maskę samochodu i objął ją w pasie, przyciągając do siebie.
- Normalne, nielegalne wyścigi..- odpowiedział i zacieśnił uścisk gdy dziewczyna próbowała się mu wyrwać. Gdy dotarły do niej te słowa, zesztywniała.
- C..co?- spytała już ciszej.
- Kocie, przestań marudzić.. Idą moi kumple, udawaj, że jesteśmy razem..- powiedział i spojrzał za nią.
- Siema Malik! O, a to kto? Nowa laska? Tak szybko? Przed wczoraj byłeś z jakąś blond laką..- powiedział zachrypnięty głos za nią.
- Tomlinson! Nie, tamta była tylko na pokaz, ale był brzydka, nie sądzisz, że ta jest ładniejsza?- odpowiedział, spoglądając na nią, puścił jej oczko i odwrócił ją do chłopaków.
- Wow, gdzie wyrwałeś taką laskę? Daj mi namiary gdzie jest ich więcej!- odpowiedział Tomlinson.
- Taka dziewczyna jest jedyna w swoim rodzaju..- odpowiedział Malik.- I jest tylko moja..- dodał, a serce Bri przyspieszyło. On powiedział, że jest tylko jego.. Uśmiechnęła się sztucznie i odwróciła się z powrotem do Zayn'a.
- Tak, wygrała go na loterii i przyczepił się do mnie jak rzep do końskiego ogona..- odpowiedziała muskając kącik ust Malik'a. Zacisnął zęby i rękę na jej nadgarstku.
- Spotkamy się na starcie..- powiedział Tomlinson i wraz z kolegami odeszli od nich.
- Co to miało być?!- syknął w jej stronę. Prychnęła cicho.
- Nie jestem twoja i nigdy nie będę, więc nie musiałeś tego mówić..- odpowiedziała w miarę spokojnie.
- Jesteś zadziorna, takie lubię..- odpowiedział z chytrym uśmiechem i przyciągnął ją do siebie po czym złączył ich usta w jedno. Znowu to uczucie jakby stado motylków latało w jej brzuchu. Oderwał się od niej.
- Kto się ściga?- spytała gdy uspokoiła oddech.
- Styles i..- zaczął, ale nie dane mu było dokończyć.
- Styles? Przecież on jest z naszej klasy!- powiedziała zaskoczona.
- No, jak widać, chłopak lubi szybkie autka, więc..- wzruszył obojętnie ramionami.
- Styles i kto?- zmieniła temat.
- I ja..- odpowiedział, a brunetka zamarła. On? Ale, że on?! A jak coś mu się stanie?! Tak, teraz zaczęłaś się o niego martwić, tak? Głupia podświadomość. Spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami.




Hej misie! Rozdział bez animacji, bo piszę ten rozdział na telefonie. Pod 4 rozdziałem było 4 komentarze. Zaczynacie mnie zaskakiwać :3. Dobra, teraz przejdźmy do rozdziału. Mam cała skrzyknę na asku zawaloną  pytaniami kiedy następny rozdział, bynajmniej miałam, bo już nie chciało mi się odpisywać na to samo pytanie kilkanaście razy. No właśnie. Na asku pyta się tak dużo osób, a czemu tutaj widzę tylko nie licznych? OK. To 5 komentarzy pod tym rozdziałem i pojawi się kolejny. Mogę na was liczyć? Spójrzcie na licznik wyświetleń. Ponad 700 wejść! Ja się pytam. Gdzie wy wszyscy jesteście?! Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Ask. Pytajcie o co tylko chcecie. Związane z rozdziałem lub nie :)

Rozdział 4

- To nie wiesz jak mam na imię?- spytała z uniesioną brwią.- Briana, Bri..- dodała po chwili ciszy.
- Zayn..- uśmiechnął się lekko. 
- Dobrze wiedzieć, przynajmniej nie będę mówić na ciebie Malik..- powiedziała z odwzajemniając jego uśmiech.Zaśmiał się cicho.
- Fakt, dziwię się, że wcześniej nie wiedziałaś jak mam na imię..- westchnął cicho.
- Szczerze, to nie słucham ludzi w okół mnie. Zawsze obgadywali i śmieli się ze mnie, więc nauczyłam się ich nie słuchać..- odpowiedziała wzruszając ramionami. Prychnął cicho pod nosem i zatrzymał samochód na jej podjeździe.
- Gdybyś nie siedziała cały czas w książkach to by inaczej na ciebie reagowali. Patrz jak się ubierasz, przecież tak nie ubiera się kujon. Masz styl. Tylko wystarczy, że ograniczysz naukę..- powiedział wyłączając silnik.
- Łatwo ci mówić. Gdybym opuściła się w nauce to rodzice by mnie zabili..- westchnęła ciężko i wysiadła z samochodu biorąc Conor'a.- Oni dali mi szlaban gdy uciekłam z ostatnich 10 minut z ostatniej lekcji, a co dopiero by było gdybym opuściła się w nauce! Chcą mnie wysłać na najlepsze studia..- mówiła idąc w stronę drzwi od mieszkania, a Zayn podążał za nią. Ładne miał imię. Zayn. Takie nie typowe..
- Skąd pochodzisz?- spytała gdy byli już w salonie. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem.
- Jestem z Bradford. Tam się urodziłem. Jestem Muzułmaninem..- uśmiechnął się szerzej, jeśli to było możliwe. To by wyjaśniało jego karmelową cerę. Westchnęła cicho.- A ty? Chyba urodziłaś się tam gdzie nie ma słońca, bo jesteś cała blada..- prychnął.
- Nie. Urodziłam się w Londynie, cóż, nie ma tutaj dużo słońca, ale już mam taką cerę. Chciałam się opalić, ale nie dało rady..- wzruszyła obojętnie ramionami.
- Nie wzruszaj ramionami, bo to wymijający gest..- powiedział przez zaciśnięte zęby. Wow. Nawet to go wkurza? Westchnęła cicho.
- Nie jesz pewnie wieprzowiny, co?- spytała po długiej ciszy. Pokiwał przecząco głową.- To już wiem czego nie robić do jedzenia..- dodała i wstała z kanapy idąc do kuchni.- W takim razie, co chcesz do jedzenia?- spytała i stanę przy lodówce, otwierając ją i patrząc do środka na różne produkty. Poczuła duże dłonie na swoich biodrach, a po chwili została odciągnięta od lodówki.
- Ja zrobię coś do jedzenia. Przynajmniej nie zrobisz czegoś, co ja nie lubię..- powiedział i wyją jakieś składniki z lodówki stawiając je na stole. Spojrzała na niego z uniesioną brew.
- Nie jesteś taki, jakim opisują cię inni..- szepnęła jakby do siebie, ale Zayn to usłyszał. Odwrócił się do niej przodem.
- A co mówią o mnie inni?- spytał podchodząc do niej bliżej, a ona z każdym jego krokiem w jej stronę robiła krok w tył.
- Że jesteś przestępcą. Ponoć ktoś wyczytał kiedyś w gazecie, że siedziałeś 3 lata w więzieniu za zabójstwo..- odpowiedziała drżącym głosem. Wiedziała o tym wcześniej, ale nie bała się go. Wiedziała, że jej nie skrzywdzi. Nie wiedziała tylko, dlaczego tak myśl. Bo był miły? Może przymila się do niej, aby ją później zabić?
- Prawda, ale skończyłem z tym. Nie chcę ponownie wylądować w więzieniu. Pilnuję się jak mogę. Chciałem sprzątnąć kilku kolesi, którzy obrażali ciebie, ale powstrzymała mnie myśl, że mogę trafić ponownie do więzienia, a tego nie chcę..- odezwał się po kilku minutach ciszy. Opierał się o blat wysepki kuchennej z skrzyżowanymi rękoma pod piersiami. Zaśmiała się cicho.
- Ty, chciałeś mnie obronić przed tymi gośćmi?- spytała z nie dowieżeniem. Pierwsza osoba na tym cholernym świecie, która przejmuje się jej losami. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. Spojrzała na niego. Patrzył na nią pytającym wzrokiem. Pewnie zrobiła z siebie idiotkę przed nim. Westchnęła ciężko i czuła jak jej policzki się czerwienią.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz..- odezwał się odpychając się od blatu. Podszedł do niej i złapał za jej podbródek, aby podnieść jej głowę do góry.- Nie wstydź się.. Słyszałem też kilka miłych komentarzy na twój temat. Niektórzy ci współczuli, że musisz na co dzień użerać się z tą plastikową lalką..- uśmiechnął się w jej stronę.
- Właśnie, a co robiłeś z nią wtedy pod klasą historyczną?- spytała. Czysta ciekawość i tyle.
- Wiesz.. Skorzystałem z okazji i zaciągnąłem ją do damskiego kibla i pieprz...
- cicho! Nie chcę tego słyszeć..- przerwała mu i zakryła twarz dłońmi. Tak swobodnie o tym gadał. Westchnęła cicho, aby się rozluźnić.- Rób to co masz robić, bo głodna jestem..- dodała po chwili i usiadła na blacie wysepki kuchennej. Uśmiechnął się zabójczo i podszedł do stołu.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować..- powiedział, a za chwilę rozległ się płacz dziecka.- Poczekaj, zaraz go przyniosę..- powiedział i odłożył nóż na stół idąc do salonu. Po chwili przyszedł z " dzieckiem " na rękach.- Chyba jest głodny.. On jak Niall, zawsze gdy usłyszy o jedzeniu burczy mu w brzuchu..- zaśmiał się.
- Kto to Niall?- spytała z uniesioną brwią. Kim był Niall? Czyżby znajomy Malik'a z więzienia? Weź przestań Bri, przecież to jest zbyt słodkie imię dla kogoś kto siedział w jednej celi z Zayn'em!
- Kolega..- wzruszył ramionami. Tak, zabrania tak robić dla brunetki, ale sam może. Szczyt bezczelności!- Co je lalka- dzieciak?- spytał patrząc na małego. Tak słodko razem wyglądali.

Westchnęła cicho i wzięła od niego dzieciaka.
- Na pewno coś..- szepnęła i spojrzała na Malik'a, który poruszał zabawnie brwią.
- Może mleko.. matki?- spytał z zadziornym uśmiechem.
- Chyba cię pojebało, nie!- krzyknęła oburzona. Co on sobie myśli do cholery?!
- Ej! Nie przeklinaj przy dziecku! On się wszystkiego nauczy! Ale z ciebie przykładna mama..- zaśmiał się kręcąc głową na boki. Prychnęła pod nosem i zrobiła dla małego mleko w butelce.
- Nie wieżę, że to jest jak prawdziwy bachor, przecież to jest lalka!- zaśmiała się brunetka.
- Widzisz. To cię nauczy jak postępować z prawdziwym dzieckiem, które będziemy mieli..- powiedział robiąc kanapki.
- Jakie " my " ?!- spytała otwierając szeroko oczy.
- No, my..- zaśmiał się.- Nie chcesz mieć dzieci?- spytał z uśmiechem zerkając na nią kątem oka.- Ał..- syknął i rzucił nóż na stół. Wziął skaleczonego palca do ust, pijąc swoją krew z rany.
- Chcę, ale na pewno nie z tobą!- zaprotestowała.- Dobrze ci tak..- dodała i położyła malucha na stole, a złapała za rękę Malik'a, ale po chwili ją puściła. Przeszedł ją dziwny dreszcz. Nie był nie przyjemny, na odwrót.. Taki.. Inny.. Spojrzała na swoją dłoń, a potem na twarz Zayn'a. Miał wielki znak zapytania wymalowany  na twarzy.- Też to poczułeś?- spytała szepcząc. Pokiwał twierdząco głową. Nie była wariatką, nie ona sama.- Nie pytaj się mnie co to było, bo ja sama nie wiem..- powiedziała gdy chłopak otwierał już usta, aby coś powiedzieć. Zamknął je z powrotem. Wstał z miejsca i podszedł do kranu puszczając zimną wodę. Przemył ranę. Brunetka w tym czasie wyjęła plastry i owinęła jednym jego palca. Uśmiechnęła się lekko, a Mulat zabrał się za dalsze robienie kanapek.
- Dzieciak już najedzony..- zakomunikowała Bri. Westchnęła cicho, trzymając dziecko na rekach. Co on miał na myśli mówiąc " prawdziwym dzieckiem, które będziemy mieli " ? Chyba nie chciał przez to powiedzieć, że będą razem, że będą uprawiać seks, ona zajdzie w ciąże, a po 9 miesiącach urodzi się im zdrowy chłopczyk lub dziewczynka? O czym ty myślisz Bri?!  Skarciła się w myślach. Spojrzała na Malik'a, który układał talerz kanapek i dwie herbaty na tacy.
- Chodź..- powiedział i biorąc w dłonie tace skierował się po schodach na górę do jej sypialni. Poszła za nim wraz z Conor'em. Usiadła na swoim łóżku, a Zayn przyciągnął mały stolik obok i postawił tam tace. - Połóż go gdzieś z tyłu, nie chcę, aby nauczyciele widzieli co my robimy i o czym gadamy..- szepnął. Położyła lalkę za sobą i spojrzała na niego pytająco.
- Przed chwilą zjadł, pewnie zaraz będzie trzeba go przewinąć, ja go nie przewijam..- powiedziała od razu dziewczyna.
- A myślisz, że ja będę? Przecież to nie możliwe, że ta lalka może mieć prawdziwą kupe, a może jeszcze siku robi?- spytał i obydwoje zaczęli się śmiać.
- Jesteś nie możliwy, patrząc teraz na ciebie, nie mogę stwierdzić, ze kiedyś byłeś tym złym..- powiedziała uspokajając śmiech. Westchnął cicho.
- Bo to było kiedyś, w więzieniu dużo się nauczyłem..- odpowiedział i wziął jedną kanapkę do ręki.- Otwórz buzie, samolot leci..- zaśmiał się i przysunął kanapkę do jej ust, a gdy dziewczyna je rozszerzyła on popchnął kawałek dalej. Ugryzła kawałek i przeżuła.
- Umiem sama jeść..- powiedziała gdy odsunął się od niej.
- A ja chcę cię pokarmić, przynajmniej będę wiedział jak karmić nasze dziecko gdy już podrośnie..- zaśmiał się i zjadł resztę kanapki.
- Mówiłam, że nie będę miała z tobą dzieci, a tak w ogóle, to nie zamierzam mieć dzieci do 30!- powiedziała podnoszą trochę głos. Usłyszała jego śmiech.


- Jasne, a ja to Królewna Śnieżka..- zaśmiał się i ponownie przybliżył do niej kanapkę. Pokręciła przecząco głową i wgryzła się w chleb.
- Jesteś niemożliwy, wiesz?- spytała śmiejąc się.
- Wiem, w końcu jestem Zayn Malik!- wypiął dumnie pierś do przodu i się zaśmiał się.
- Tak, a ja Briana Price i co?- spytała dziewczyna, a po chwili obydwoje wybuchli śmiechem.
- Masz takie samo nazwisko jak Braian Price. Jesteście spokrewnieni?- spytał. Spojrzała w dół z zaszklonymi oczami. Nie chciała o nim rozmawiać. Nie teraz. To było straszne.


- Chodź mała, nie bój się! Przecież jestem twoim bratem!- zaśmiał się, a dziewczyna w wieku 15 lat.
- Wiem debilu! I tak byś mi nic nie zrobił!- zaśmiała się  i podeszło do niego.
- Jak tam dzisiaj w szkole?- spytał po chwili. 
- Tak jak zawsze. Uważają mnie za kujona, cały czas mnie dręczą i ogólnie to co zwykle..- wyjaśniła wzruszając ramionami. 
- I ty tak to swobodnie mówisz? Znam wielu takich ludzi jak ty i oni beczą w poduszkę..- odpowiedział. 
- Ale ja nie jestem innym..- westchnęła cicho.-Przyzwyczaiłam się już do tego..- dodała. 
- Wiesz, że nie zostawię tak tego! Tak nie może być!- prawie krzyczał. Od kilku dni unosił się bez powodu. Przecież gnębienie Price nie było takie ważne, prawda?
- Nic mi nie będzie, to ostatni rok w tej szkole, może w liceum będzie lepiej..- powiedziała cicho.
- Jasne. Teraz ci daruję, ale pamiętaj. Jeśli w liceum będzie tak samo jak w gimbazie, to pójdę do dyrektora żeby coś z tym zrobił, tak nie może być!- powiedział i przeczesał dłonią włosy. Braian był jej bratem, a zarazem jej najlepszym przyjacielem. Zawsze był przy niej. Tłumaczył się za nią dla rodziców, pomagał w lekcjach. [..] Wieczorem wszyscy zebrali się w jadalni przy stole, no, prawie wszyscy. Nie było jeszcze Braiana.
- Pójdę po niego..- odezwała się brunetka i ruszyła na górę do jego pokoju. Weszła bez pukania i zobaczyła go na podłodze w kałuży własnej krwi. W jej oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach.


- Nie, to nie możliwe. Braian! Barian, obudź się, proszę cię, wstań..- szlochała i ruszała jego ciałem, zimnym ciałem. 
- Rano, mówił, że załatwi sprawę z dyrektorem, a wieczorem.. wieczorem już go nie było, to było straszne, to co tam widziałam..- powiedziała i pociągnęła nosem kuląc się na łóżku. 
- Bardzo mi przykro z tego powodu..- zaczął Zayn, ale ona przytuliła się do niego. Najpierw był zaskoczony, ale po chwili sam objął ją swoimi ramionami przyciągając ją do siebie mocniej.
- Tak mocno go kochałam, a on odszedł ode mnie w najmniej odpowiednim momencie..- wychlipała i zacisnęła oczy, aby już ani jedna łza nie wypłynęła z nich. 
- Cii, spokojnie, on był dobrym człowiekiem i nadal jest. Jest przy tobie duszą..- powiedział cicho gładząc jej plecy ręką. To nie możliwe, że Zayn Malik, przestępca, zabójca, ma uczucia. Przecież każdy je ma, prawda? Od pierwszego ich spotkania w szkole minął zaledwie tydzień, a już tak daleko ich przyjaźń zaszła, jeśli w ogóle można nazwać to coś pomiędzy nimi przyjaźnią. 
- Śpij kocie..- szepnął i zaczął bujać się lekko na boki. Dziewczyna po woli zasypiała, ale nie chciała. Nie chciała zasnąć. 
- Przestań, proszę, przestań..- powiedziała łamiącym się głosem.
- Dlaczego? Co się stało?- spytał zmartwiony.
- Nie chcę spać, jest za wcześnie, jeśli teraz zasnę. to nie zasnę w nocy..- odpowiedziała cicho, ale to oczywiście było kłamstwem. Nie chciała zasypiać, bo myślała, że przyśni się jej Braian. Zawsze gdy o nim myślała, to w nocy śnił się jej On.
- Dobrze, ale uśmiechnij się, bo taka smutna, źle wyglądasz..- powiedział cicho ocierając jej łzy. 
- Mam wrażenie, że to tylko sen, że ciebie tutaj nie ma, że nadal jest tak jak w pierwszym dniu gdy się pojawiłeś. Docinamy sobie i siebie nie lubimy..- szepnęła cicho. Usłyszała jego prychnięcie. 
- Widzisz, ludzie się zmieniają, masz przykład przed sobą..- zaśmiał się. Na twarzy brunetki pojawił się delikatny uśmiech.- O, o, o, jeszcze szerzej, szerzej!- zaśmiał się Malik kładąc dwa palce wskazujące na kącikach jej ust i podniósł do góry. Brunetka się zaśmiała, a zaraz za nią brunet. 
- Jesteś nie możliwy, wiesz?- zaśmiała się.
- Czekaj, ktoś mi już to powiedział, to nie byłaś przypadkiem ty?- spytał i się zaśmiał. Walnęła go lekko w ramię.
- Co robimy?- spytała i westchnęła cicho. Rozejrzał się dookoła. Wzruszył ramionami i spojrzał w jej oczy. Uśmiechnął się lekko i położył rękę na jej policzku, ocierając jej łzy kciukiem.
- Nie płacz już, przecież to było już dawno, wiem, że był dla ciebie na prawdę ważny, ale dla mnie też był ważny, był kimś w stylu brata, którego nie miałem..- powiedział cicho i przetarł rękoma dłońmi.
- Przecież te ciuchy są po twoim bracie..- powiedziała wskazując ręką na torbę koło łóżka.
- Ta, to prawda, ale to nie jest mój prawdziwy brat i matka..- powiedział cicho. Spojrzała na niego pytająco.- Jestem adoptowany..- powiedział cicho, wyczekując jej reakcji.
- Oł..- szepnęła. Westchnął ciężko.
- Chcesz zostać dzisiaj sama na noc?- spytał po długiej ciszy. Pokiwała przecząco głową.
- Nie, On mi się przyśni.. Boję się zostać sama..- powiedziała cicho i spojrzała na swoje palce u rąk.  Westchnął ciężko.
- Dobra, to idź, weź prysznic i połóż się do łóżka. Prześpisz się i wszystko ci minie..- powiedział cicho przeczesując jej włosy. Wstała z łóżka i poszła do łazienki. Wykąpała się. Owinęła swoje ciało w ręcznik i wyszła z łazienki. Nie wzięła bielizny i piżamy, więc musiała pokazać się dla Malik'a w samym ręczniku. Weszła po woli do pokoju i spojrzała na Zayn'a. Zajęty był telefonem. Ruszyła po woli do garderoby.
- I tak cię widzę..- usłyszała jego głos za sobą. Podskoczyła w miejscu i położyła rękę na klatkę piersiową w okolicy serca.
- Czy ty jesteś mądry?! Prawie zawału dostałam!- prawie krzyknęła. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała w jego czekoladowe tęczówki.
- Przepraszam, ale skradałaś się jak myszka, nie trudno było się odezwać..- powiedział z głupim uśmiechem. Prychnęła cicho i weszła do garderoby zamykając za sobą drzwi. Ubrała czystą bieliznę i piżamę po czym wyszła z pomieszczenia prosto do pokoju. Spojrzała w dół przygryzając dolną wargę.
- Połóż się i śpij..- powiedział cicho przesuwając się na bok na łóżku. Położyła się obok i nakryła się kołdrą. Po chwili poczuła jak Zayn obejmuje ją w pasie. Uśmiech wkradł się na jej usta.- Wiem, że ci się to podoba..- powiedział z uśmiechem. Prychnęła cicho pod nosem i zamknęła oczy.
- Za dużo marzysz..- mruknęła pod nosem i ziewnęła. Była zmęczona tym dniem. Po kilku minutach zasnęła.

Obudziła się w środku nocy. Rozejrzała się dookoła. Spała na klatce Malika, a on obejmował ją ramieniem. Nadal ma ważenie, że to tylko sen, że to się na prawdę nie dzieje, że go zaraz nie będzie..
- Śpij mała, a nie rozmyślasz..- usłyszała jego głos. Westchnęła ciężko.
- Nie mogę spać, śnił mi się On..- szepnęła cicho. To prawda. Śnił jej się Braian. Byli razem w domu, bawili się, rzucali w siebie poduszkami, a teraz go nie ma..




Hej. Dodałam wcześniej. Miał się pojawić w piątek - sobota, ale gdy tak się pytali kiedy nowy rozdział, to napisałam wcześniej. Ej, ale miśki. Jest już prawie 500 wejść, a tylko po 2-3 komentarze pod rozdziałami. Cieszę się z tego bardzo, ale proszę, wiem, że czyta was więcej. Średnia wyświetleń jednego rozdziału to 50 osób.    Następny powinien być z w środę- czwartek najpóźniej w piątek w przyszłym tygodniu. 

Rozdział 3

Sen przyszedł późną nocą, ale przyszedł.


Obudziła się dość sądząc po ciemności za oknem, późno. Spojrzała na zegarek i się zdziwiła, bo widniała na nim godzina 9.38. Rozejrzała się dookoła i wstała z łóżka. Była ubrana... dziwnie. Na sobie miała czarną sukienkę z dużym dekoltem na plecach i lekkim z przodu. Uniosła brwi. Przecież nie ubierała się tak gdy szła spać. Wstała z łóżka i wyszła ze swojego pokoju. 
- Hallo?! Jest tu ktoś?!- krzyknęła na cały głos. 
Cisza.
Zeszła po woli ze schodów i ruszyła w stronę kuchni gdzie słyszała jakieś dźwięki. Weszła do środka i zamarła. Po kuchni chodził jakiś wysoki chłopak. 
- Kto ty?- spytała drżącym głosem. Wszędzie nagle zrobiło się ciemno. Na zewnątrz błysnęło, a po chwili rozbrzmiał grzmot burzy. Dziewczyna się lekko wzdrygnęła iż nie znosiła burzy. Po prostu się jej bała. Nie rozumiała o co tu w tym wszystkich chodzi. Sukienka, ten chłopak, ciemność o tak późnej porze poranka, burza gdy chłopak spojrzał na nią. Kolejny błysk pioruna rozświetlił pomieszczenie, a dziewczyna dostrzegła przed sobą postać tego chłopaka. Jego czekoladowe tęczówki był blisko jej. Spięła wszystkie mięśnie wstrzymując powietrze. Nie, to nie dzieje się na prawdę, to tylko zły sen, to nie istnieje, zaraz się obudzę.. Cały czas tak sobie powtarzała w głowię.
- To jest sen, ale można powiedzieć, że na jawie. Ja też nie wiem co ja tu robię, ale jakaś siła kazała mi tu przyjść, aby zrobić coś z tobą, to sen, masz rację..- odezwał się chłopak zachrypniętym głosem. 
- J..Jakim cudem? Przecież... Jesteś Malik. Jakim cudem jesteś tutaj?- spytała, a kolejny błysk i grzmot pojawiły się w jej oczach i uszach. Wzdrygnęła się lekko. Zaczęło się jej wszystko rozmazywać. Postać chłopaka była lekko nie wyraźna, ale nadal go widziała. 
- Nie mam pojęcia, ale miłych wiecznych snów życzę..- powiedział, a brunetka poczuła ukłucie w okolicy serca. Nie, nie, nie Nie! 

Siadła szybko na łóżku nabierając dużo powietrza do płuc. Była cała spocona, a na zewnątrz szalała burza. Ciekawe co to był za sen, przecież.. przecież to nie możliwe, aby dwie osoby znalazły się w tym samym czasie, świadome, że śnią! Przecież to jest nie normalne! Rozejrzała się dookoła i spojrzała na swój ubiór. Krótkie spodenki i za duża koszulka. Wszystko na swoim miejscu. Odetchnęła cicho. Położyła się ponownie na łóżko, widząc na zegarku 3 nad ranem. Za 3 godziny musiała wstać do szkoły, a jak na razie była mocno zmęczona. Położyła się ponownie na poduszkę i zamknęła oczy oddychając coraz łagodniej.  Po chwili znów zapadła w krainy Morfeusza.


Obudziła się gdy budzik zaczął grać. Walnęła w guzik na nim ręką i po woli zwlekła się z łóżka. Wzięła czyste ubrania i poszła do łazienki. Weszła do kabiny prysznicowej i puściła ciepłą wodę. Po prysznicu ubrała się w to. Wyszła z łazienki i skierowała się do kuchni. Wzięła jabłko i wyszła z domu wcześniej biorąc telefon, torbę i klucze. Zamknęła drzwi na klucz i ruszyła w stronę szkoły. Po 1h była na miejscu. Wiedziała, że może jechać autobusem, ale nie chciała, aby ci ludzie się na nią patrzyli. Nigdy nie lubiła jak ktoś skupiał na niej wzrok. Chciałaby już mieć prawo jazdy i swój samochód, ale jeszcze nie miała wystarczająco pieniędzy. Weszła do budynku szkoły i udała się do swojej szafki. Wyciągnęła książki na pierwszą lekcje i zamknęła szafkę, a raczej ktoś zamknął za nią. Zamknęła oczy wzdychając cicho.
- Widziałam cię wczoraj z nim. Mówiłam coś na ten temat..- usłyszała za sobą piskliwy głos. Odwróciła się po woli i spojrzała na nią. Na jej twarzy wymalowany był grymas.
- Nie obchodzi mnie to co ty mówiłaś. To on przyszedł do mnie, więc zamknij się i idź na lekcje, nie chcę słuchać twoich wywodów na to, że widziałam się z nim. Cześć.- Powiedziała i ruszyła w stronę klasy historycznej. Poczuła na swoim ramieniu czyjaś rękę. Gdy już miała wchodzić do sali poczuła na swoim ramieniu czyjąś rękę.- Mówiłam, że weź sobie go, nie chce już go więcej widzieć na..- zaczęła, ale gdy zobaczyła jego czekoladowe tęczówki zamknęła się.
- Kogo nie chcesz widzieć? Czyżby mnie?- spytał z kpiącym uśmiechem. Przekręciła oczami i spojrzała w bok.
- Weź się już w końcu ode mnie odczep, przecież nic takiego ci nic nie zrobiłam..- powiedziała marszcząc czoło.
- Musimy porozmawiać.. Nie wiem o co chodzi z tym snem, ale to było.. dziwne..- odezwał się po chwili ciszy.
- Dziwne to za mało powiedziane! Nie wiem co to było, ale jednym słowem, chciałeś mnie zabić..- odpowiedziała krzyżując ręce na klatce piersiowej. W tle zabrzmiał dźwięk dzwonka oznajmujący, że już czas kierować się do klas.
- Nawet nie wiedziałem dlaczego! To było dziwne..- westchnął przeczesując swoje włosy. - Ładnie dziś wyglądasz, nie typowo jak dla kujona..- dodał po chwili. Spojrzała na niego z uniesioną brwią.
- Serio, Malik? Carren idzie w twoją stronę, jej praw komplementy. Zakochała się w tobie, wiesz?- spytała z udawaną radością.- Cześć.- dodała i weszła do klasy. Zajęła swoje miejsce. Malik nie usiadł teraz koło niej, to dobrze. Odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się po klasie i nie zauważyła jakże ślicznej blondynki i chłopak. Pokręciła głową na boki z nie do wierzeniem. Otworzyła zeszyt i zapisała temat lekcji z tablicy. Westchnęła cicho i patrzyła za okno. Rodziców nie ma. Wolną ma chatę, ale nie ma co z nią zrobić, bo nawet nie ma koleżanek, aby urządzić sobie babski wieczór..
- Nad czym tak myślisz? Przecież ten sen się nie spełni..- usłyszała niski męski głos za sobą. To nie mógł być nikt inny niż Malik. Przecież on sam uczestniczył w tym śnie. A co by było gdyby ten sen się spełnił, tylko,  że zamiast Malik próbujący zabić Bri, to Bri zabijająca Malik'a? Tak, to by było dobre.
- Spójrz na to, że zaraz ten sen się spełni, tylko nie ty mnie zabijesz, a ja ciebie..- odpowiedziała w miarę spokojnie i słuchała nauczyciela, a przynajmniej próbowała go słuchać. Usłyszała jego chichot. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego.- Co jest takiego zabawnego?- spytała. Spojrzał na nią rozbawiony.
- Ty chcesz mnie zabić? Co ja takiego ci zrobiłem, że chcesz się mnie pozbyć?- spytał z wyrzutem.
- Może to, że się urodziłeś?- spytała retorycznie i odwróciła od niego głowę. Wzrok miała utkwiony w tablicy. Nie chciała z nim rozmawiać, a co dopiero na niego patrzeć. Jednym rozwiązaniem było by się przesiąść, ale to jedyne wolne miejsce w tej klasie, więc była na niego skazana. Gdy usłyszała dzwonek wybiegła jak najszybciej z klasy. Ruszyła pod klasę od wychowania do życia w rodzinie. Mieli dzisiaj zacząć jakiś projekt, ale dokładnie nie wiedziała na czym on polegał. Wiedziała, że trzeba pracować w parach, ale ona nie chciała. Chciała sama to zrobić, bo tak byłoby lepiej. Nie musiałaby rozmawiać z inną osobą, a jak trafi się jej Carren? Tego nie przeżyje. Pewnie przepisze się do innej klasy. Siadła pod klasą i czekała na dzwonek. Nigdzie nie chodziła, bo po co? Wszyscy by się na nią patrzyli, a tego nie chce. Westchnęła cicho widząc zbliżającą się do niej blondynkę.
- Kogo my tu mamy..- zaśmiała się chytrze.
- Plastikową, głupią blondynkę, panie i panowie Carren we własnej osobie!- odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem, ale po chwili zaśmiała się tak na prawdę, widząc minę dziewczyny.
- Oj. chyba ktoś cię manier nie nauczył. Masz 19 lat, a mieszkasz jeszcze z rodzicami? To powiedz im, że ich pozdrawiam!- zaśmiała się i spojrzała w dół na Bri, która zaciskała szczękę.
- Idź się pieprzyć! Ty i ten cały Malik, działacie wszystkim na nerwy! Fajnie by było gdyby was w tej szkole nie było!- prawie krzyknęła zezłoszczona brunetka. Usłyszała rechot blondynki.
- Ale ty jesteś głupia. Gdyby nie ty, to byłoby tu fajnie, nie wiem po co tu jesteś i tak nie dostaniesz się na dobre studia. Ja zamierzam skończyć bardzo dobre studia, nie jak ty..- prychnęła prosto w jej twarz.
- Tak, a na jaki kierunek chcesz iść?- spytała. Wiedziała, że ona nie zna kierunków na studiach, więc się o to zapytała. Każdy głupi by potrafił powiedzieć choć jeden kierunek na studiach, ale nie blondynka. Jest zbyt tępa, aby wiedzieć jakie są kierunki.
- A co cie to obchodzi?! Pilnuj własnego nosa, a nie wtykasz go w moje sprawy!- warknęła i odeszła. Bri wstała na równe nogi i weszła do klasy, siadając w swoim miejscu. No, to czas na koszmar. Cały czas modliła się, aby nie padło, że Malik albo panna plastik będzie jej partnerem w grupie.
- Dzień dobry! Wszyscy już są?!- wrzasnął na całą klasę profesor.- Bobra, zaczynajmy. Dzisiaj jak wam mówiłem, mamy do zrealizowania projekt. Polega on na tym, że przez dwa tygodnie zajmujecie się laką-dzieckiem!- wyjaśnił nauczyciel, brunetka zamarła. Lalka- dziecko!? Co to jest do cholery!?- Lalka jest jak prawdziwe dziecko. Trzeba ją przewijać, karmić. Wszystko związane z prawdziwym dzieckiem. Dostaniecie je na dwa tygodnie. Dobiorę was w pary i rozdam lalki.- dodał i zajrzał do dziennika. Zaczął wyczytywać żeńskie jak i męskie nazwiska. Czekałam na swoją kolej. - Donaldson i Tomlinson. Ale rymuje się..- zaśmiał się profesor. O Boże, już nie mogła wytrzymać. Zaczęły pocić się jej ręce oraz trząść. - Price i.. Malik..- wyczytał, a brunetka wstrzymała oddech. Nie, nie możliwe, to się nie dzieje, to tylko pomyłka, może to miał być inny chłopak?!  Tak powtarzała sobie cały czas w głowie. Spojrzała na chłopaka siedzącego obok niej. Miał na twarzy głupi uśmiech i patrzył na nią. Nauczyciel zaczął rozdawać lalki.- dzieci są różnej płci. Nadajcie im imiona. Macie zajmować się nimi razem. W lalce jest kamerka i będę widział czy się nimi opiekujecie. Reszta nauczycieli została poinformowana, że będziecie mieli te lalki na lekcjach. Próbujcie na lekcjach siadać razem i spędzać ze sobą więcej czasu. Dziecko musi znać oboje rodziców, co nie?- zaśmiał się, a na ławce Malik'a i Price pojawiła się lalka. W zasadzie to pan lalka. To był chłopczyk.
- Nie wiem jak się tym zajmować, nie chcę mieć dzieci, nigdy nie miałem, nie jestem gotowy na ojcostwo!- odezwał się Malik ściszonym głosem.
- Myślisz, że ja jestem gotowa?- prychnęła pod nosem.- W jakim ty świecie żyjesz..- powiedziała i spojrzała na lalkę.- Jak mu damy na imię?- spytała.
- Hmm.. Co ty na Braian?- spytał, a w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Zamrugała kilkakrotnie, aby się ich pozbyć.
- Dlaczego te imię?- spytał. Wzruszył ramionami.
- Po prostu. Miałem kiedyś kolegę o takim imieniu, ale zmarł..- powiedział cicho.
- Możemy wybrać inne?- spytała cicho patrząc w ławkę.
- A to ci nie pasuje?- spytał. Pokiwała przecząco głową nadal nie podnosząc na niego wzroku.- To niech będzie.. um.. Conor?- spytał. Pokiwała twierdząco głową.
- Może być, więc.. kto kiedy się nim zajmuję?- spytała spoglądając na dzieciaka.
- Ono jest nagie! Nie ma pan jakiś ubrań?!- ktoś krzyknął na całą klasę. Nauczyciel się zaśmiał.
- Jakieś tam mam, ale nie za wiele, nie wiem czy wam wszystkim starczy.- odpowiedział podchodząc do szafki ustawionej koło okna.

Tak minął jej cały dzień. Dziecko było w miarę spokojnie. Niestety Malik musiał spędzić z nią cały wolny czas jak i ten na lekcjach. Teraz wychodzili z terenu szkoły.
- Kto ją bierze do domu?- spytał chłopak.
- Ja, bo ty chyba zająć się nim nie dasz rady i ile mam powtarzać, że to chłopczyk, a nie dziewczynka?! Chyba nie bez powodu nazwaliśmy go Conor co nie?- spytała i ruszyła w stronę bramy.
- Jasne. Wsiadaj podwiozę cię..- zaproponował, a Bri z chęcią wsiadła do środka. Nie chciała iść na piechotę z " dzieckiem " w ręku. Dobrze, że nie ma jej rodziców w domu przez cały termin opiekowania się małym. Gdy dojechali do jej domu otworzyła drzwi i wzięła swoje rzeczy oraz Conora.
- Może wejdziesz?- spytała za nim pomyślała. Nie miała zamiaru zapraszać go do środka. Zaczęła się zastanawiać jak go ładnie spławić, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
- Z miłą chęcią..- powiedział z uśmieszkiem i wyciągnął klucze ze stacyjki i wysiadł z samochodu. Skierował się za dziewczyną do jej mieszkania.
- Napijesz się czegoś, zjesz coś?- spytała z grzeczności, idąc do kuchni.
- Może jakąś wodę, zaschło mi w gardle..- powiedział i udał się do salonu wcześniej biorąc od dziewczyny " dziecko ". Brunetka nalała wody do szklanki i poszła do salonu gdzie obecnie był chłopak i podała mu szklankę.
- A co jeśli to coś będzie płakać?- spytał patrząc na chłopca. Dziewczyna wzruszyła ramionami.- Nie możesz przecież trzymać go cały czas u siebie, ojca jak na razie jeszcze ma, więc mam powinna się z nim podzielić..- zaśmiał się i boją ją ramieniem.
- Nie jestem niczyją matką..- burknęła pod nosem i strzepała jego rękę ze swoich ramion.
- Z tobą chyba nigdy się nie dogadam..- westchnął ciężko i ponownie spojrzał na lalkę.
- I nawet nie próbuj..- szepnęła i patrzyła się gdzie indziej.

- Zamierzasz jeszcze długo tu siedzieć?- spytała znudzona i zaspana dziewczyna. Chciało jej się spać, ale nie mogła iść spać, bo chłopak siedział na jej łóżku wraz z tym dzieckiem i patrzył się na nią.
- Jeszcze trochę..- ziewnął. Tez był senny.- Idź weź prysznic, a ja będę patrzył na niego, a jak przyjdziesz, to pojadę do siebie..- powiedział i położył się na jednym boku patrząc na lalkę. Westchnęła ciężko i poszła do łazienki. Wykąpała się i ubrała w swoją piżamę. Przeczesała włosy i je wysuszyła. Po 30 minutach wyszła z łazienki i spojrzała na swoje łóżko. Na nim leżał Malik, który, obejmując małego spał. Na twarzy Bri pojawił się uśmiech. Tak słodko razem wyglądali. Nie chciała już go budzić, więc położyła się obok i przykryła siebie jak i Malika, i małego kołdrą. Zamknęła oczy i zasnęła.


Obudził ją rano budzik. Chciała go wyłączyć, ale nie mogła się ruszyć. Była uwięziona w czyimś uścisku. Ziewnęła i otworzyła oczy. Przytulony do niej spał Malik, a po między nimi leżała lalka. Zmarszczyła czoło i w końcu udało jej się wyłączyć głupi budzik.
- Malik, wstawaj do cholery! To nie żaden hotel!- krzyknęła, a Malik się przebudził, ale i dziecko zaczęło płakać.
- Uspokój je! Ja chcę jeszcze spać! Która godzina?!- mruknął zachrypniętym głosem.
- Jest 6! Wstawaj do cholery!- warknęła. Odkryła ich i wzięła dziecko na ręce i próbowała je uspokoić.
- Jest jeszcze wcześnie, ja idę spać, ucisz je!- mruknął pod nosem i mocniej wtulił się w ciało Briany. Czy on właśnie przytula się do Price? To jest nie możliwe! A jednak. Przytulają się do siebie, śpią w jednym łóżku jak małżeństwo. Tylko, że oni nie są małżeństwem, nawet w związku nie są. Po kilku minutach dziecko przestało płakać, a Bri ponownie zasnęła. Jak powiedział Malik, było zbyt wcześnie, ale po chwili się obudziła. Przecież ona chodzi na piechotę do szkoły, przecież ona nie zdąży na lekcje. Chciała wyplątać się z uścisku Malik'a, ale on tylko go zacieśnił i mruczał coś pod nosem.
- Malik. Jest zbyt późno, abym jeszcze leżała w tym łóżku. Zaraz muszę wyjść do szkoły! Idę na piechotę, więc łaskawie może byś mnie puścił?!- spytała trochę głośniej.
- Zawiozę cię do szkoły, a teraz idź spać dalej..- mruknął i nadal spał. Problem rozwiązany. Bri mogła pospać sobie jeszcze godzinę i nie musiała martwić się, że spóźni się do szkoły. Zamknęła oczy i chciała objąć Malik'a, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiem, że tego chcesz, po prostu przytul się do mnie i śpij, ja jakoś  tak robię i nic mi nie jest..- mruknął pod nosem i przyciągnął ją bliżej siebie.- No, obejmij mnie, nie bój się..- szepnął i złapał ją za ręce po czym objął swój pas. Ponownie objął ją swoimi ramionami i odetchnął cicho.- Dobranoc..- szepnął w jej włosy i ponownie odpłyną jak i brunetka. Było jej wygodnie, a była zmęczona, więc szybko zasnęła ponownie.


Poczuła chłód na swoim ciele, a po chwili ktoś chwycił ja za ramiona i pod kolana. Owinęła ręce w okół jego szyi i otworzyła oczy.
- Zaspałaś piękna, teraz idziesz do łazienki, a jak przychodzę to jesteś już ubrana i gotowa. Idę zrobić śniadanie..- powiedział cicho i postawił ja na kafelki.- Tutaj masz ubrania. Uszykowałem ci. Tak, grzebałem ci w garderobie, nic nie mogłem znaleźć, ale mam nadzieję, że będzie ci się podobać. Masz dziesięć minut!- dodał po chwili i wyszedł z pomieszczenia, a Bri spojrzała w lustro. Malik ją niósł. Grzebał jej w garderobie. Co za idiota! Rozebrała się i po chwili stała już pod zimną woda. Musiała się rozbudzić. Po kilku minutach wyszła spod kabiny i osuszyła się ręcznikiem. Spojrzała na ubrania leżące na pralce. On chyba sobie ze mnie teraz żartuje! Krzyknęła  w myślach. To nie jest możliwe, że ona to założy! Nigdy w życiu. Spojrzała w lustro.
- Pośpiesz się, zaraz trzeba jechać do szkoły!- krzyknął zza drzwi Malik. Westchnęła ciężko i ubrała na siebie przygotowane rzeczy. Przejrzała się ponownie w lustrze i uśmiechnęła się lekko. Wyglądała ładnie, ale nie wiedziała czy spodoba się to dla innych w szkole. Wyszła po woli z pomieszczenia i patrzyła w dół na swoje nogi, które były w szpilkach.
- Podnieś jeszcze głowę do góry i będziesz wyglądać ślicznie..- powiedział z lekkim uśmiechem kładąc na jej ramionach swoje ręce. Podniosła speszona głowę i spojrzała w jego oczy.
- Nie lubię chodzić w sukienkach i właśnie idę zmienić ją na coś innego..- powiedziała cicho i ruszyła w stronę garderoby, ale powstrzymał ja chłopak łapiąc ją za rękę.
- Idziesz w tym i siedź cicho. Złaź na dół i jedz śniadanie, a później jedziemy do szkoły!- rozkazał i razem z nią zszedł na dół. Zjedli śniadanie i udali się do szkoły.
- Nie chcę iść w sukience, wszyscy będą się na mnie patrzeć, a ja tego nie chcę!- zaprotestowała gdy wsiedli do samochodu.- Czekaj Conor!- krzyknęła, a Malik zahamował.
- Leć po niego, ale to szybko, bo zaraz nie zdążymy do szkoły!- warknął i zgasił silnik, a brunetka wysiadła z samochodu. Popędziła jak szybko mogła do mieszkania, jednak szpilki jej tego nie ułatwiły. Wbiegła po schodach do swojego pokoju i wybrała szybko z szafy cokolwiek innego niż to co ma teraz na sobie. Ubrała się szybko i wzięła Conor'a na ręce po czym zbiegła na dół. Zamknęła drzwi na klucz i wsiadł do samochodu.
- Czemu się przebrałaś?! Mówiłem, że masz iść w tamtym, a nie w tym czymś! Miałaś iść tylko po to cholerne dziecko!- warknął zły. Ok. To było dziwne.
- Nie kłóć się ze mną, oni tu wszystko widzą, ale ty zawsze musisz drzeć mordę, nie możesz spokojnie przesiedzieć kilka cholernych godzin?!- spytała tym samym tonem.Był taki miły rano, zrobił jej śniadanie. Teraz zawozi ją do szkoły. On przytulał się do niej całą noc! Chcę, aby tamten Malik wrócił!  Krzyczała w myślach. Był dla niej taki miły, a gdy zbliżają się bardziej do szkoły staje się szorstki. Nie rozumiała jego toku myślenia.
- Aha, to teraz tak: W szkole wrogowie, warczą na siebie, a poza szkoła milusie. kleją się do siebie, przytulają, co jest z tobą nie tak?- krzyknęła ostatnie pytanie. Usłyszała jego śmiech.- Co jest takiego śmiesznego?!- spytała zła. Cała ta sytuacja działała na nią źle.
- Po prostu jesteś śmieszna. Nie rozumiem ciebie.- zaczął i spojrzał na nią chwilowo i wrócił z powrotem na jezdnie.
- Nawet nie próbuj zrozumieć. Jesteś jakiś.. dziwny!- powiedziała i spojrzała za boczną szybę. Usłyszała jego prychnięcie.
- Nie znasz mnie, więc mnie nie oceniaj..- odpowiedział niskim głosem.
- To mi opowiedz o sobie i wtedy cię ocenię, co?- spytała spoglądając na niego.- Dobra, nie. Nic już nie mów, siedź cicho i prowadź..- warknęła zaciskając zęby i wzięła Conor'a na ręce.
- Kto go bierze dzisiaj na noc?- spytał. Dziewczyna wzruszyła ramionami i patrzyła na " dziecko ".- Może znów będziemy spać u ciebie albo u mnie jak wolisz..- odpowiedział i zaparkował na parkingu szkolnym. Prychnęła cicho pod nosem.
- Możemy spać oddzielnie, a dziecko brać na zmianę..- odpowiedziała i otworzyła drzwi, ale Malik ją powstrzymał i zamknął je.
-Dziecko musi mieć dwoje rodziców..- powiedział z głupim uśmieszkiem. Westchnęła cicho.
- U mnie..- odpowiedziała i wysiadła z auta. Ruszyła w stronę wejścia do szkoły, a po chwili dołączył do niej Malik.
- Kto mnie tak skarał i muszę być z nią w drużynie?!- usłyszeli za sobą głos. Odwrócili się obydwoje i spojrzeli na loczka.
- Styles, cioto, co jesteś z Maggie?- spytał Malik i się zaśmiał.
- Niestety, ona mnie wkurwia, cały czas pierdoli mi o tym cholernym dziecku, że nie można przy nim przeklinać, palić, normalnie jak prawdziwe dziecko!- powiedział zły. Malik zaśmiał się. Po prostu śmiał się z niego.- A ta śliczna dziewczyna to kto?- spytał, a Malik od razu przestał się śmiać i objął Bri ramieniem.
- Moja żona, a to nasze dziecko, Conor..- powiedział próbując się nie zaśmiać.Price wydostała się z jego uścisku.
- Po prostu, chodźmy do szkoły..- odezwała się i ruszyła do dużych drzwi.
- Ostra kobitka.- odezwał się Styles i odszedł od kumpla. Malik skierował się za Brianą z uśmiechem. Bruneta wyjęła książki na pierwszą lekcje i ruszyła pod klasę matematyczną. W rękach cały czas trzymała Conor'a. Musiała kupić dla niego ciuszki, tylko nie wiedziała gdzie. Nigdy nie interesowała się ubraniami dla maluchów, ale teraz będzie musiała wybrać się na zakupy, a " tatuś " będzie musiał iść z nią. Siadła w swojej ławce i zapisała temat, która napisał nauczyciel na tablicy. W pewnej chwili czyjeś " dziecko " zaczęło płakać. Rozejrzała się dookoła i zauważyła Tomlinsona i Donaldson. Zaśmiała się cicho i spojrzała na Conor'a.
- Chyba trzeba kogoś przewinąć..- Tomlinson zaśmiał się na całą klasę ze słów Carren.
- Ja tego czegoś nie przewijam, to twoja rola!- zaprotestował Louis i odwrócił się do Malik i się zaśmiał. Tak bardzo chciała już koniec lekcji. Mogłaby iść do domu i nie musiałaby patrzeć na wszystkich po kolei jak oni nie umieją się zajmować lalką.

Koniec szkoły. Już koniec lekcji. Teraz tylko do domu i spać. A nie, jeszcze nie. Musi iść na zakupy. Westchnęła i rozejrzała się za poszukiwaniem Malika, z którym miała iść na miasto. Stał koło drzwi wyjściowych. Podeszła do niego.
- Musisz ze mną jechać na miasto..- zaczęła. Chłopak odwrócił się do niej przodem.
- Po co?- spytał beznamiętnie.
- Po to, aby kupić małemu jakieś ubrania, chyba, że ty masz jakieś w domu..- wzruszyła obojętnie ramionami i spojrzała w jego oczy. Prychnął pod nosem.
- Nie chce mi się jechać na miasto. Matka pewnie jeszcze nie wyrzuciła ubrać po moim młodszym bracie. Pojedziemy najpierw do mnie, a później do ciebie, jasne?- spytał i złapał ją za rękę.
- Um.. Nie sądzę..- powiedziała i wyrwała swoją rękę z jego uścisku. Po chwili usłyszała jego śmiech.

Wyszli ze szkoły i skierowali się do samochodu Malik'a. 
- Nasz maluch nie płakał dzisiaj wcale..- zaśmiał się.- Jak się skupcia to ty go przewijasz..- dodał z uśmiechem. Dziewczyna spojrzała na niego.
- Wykorzystujesz mnie teraz..- powiedziała i zapięła pasy. Zaśmiał się. Opalił silnik i ruszył do swojego mieszkania. 
- Poczekaj tutaj. ja zaraz wracam..- odezwał się gdy zaparkował przed swoim domem. Pokiwała twierdząco głową. Chłopak wyszedł, a ona siedziała i patrzyła na Conor'a. To dziwne, ale wyobrażała sobie, że to prawdziwe dziecko. Miała też wrażenie, że teraz się do niej uśmiecha. Chciała mieć dzieci, ale to w odległej przyszłości. Teraz jest na to za młoda. Chce najpierw zdać studia i znaleźć pracę, no i oczywiście tego jedynego na całe życie. Westchnęła cicho i patrzyła na " dziecko " Nie wiedziała czy tak szybko sobie znajdzie chłopaka. Wszystko było po drugiej stronie, na przeciwko niej. Chciała się w kimś zakochać, ale jak na razie jeszcze tego nie doświadczyła. Czy tak ciężko jest się zakochać? Dla niej bardzo ciężko. Jest uznawana za szkolnego kujona. Jest wyśmiewana na każdym kroku. Ciężko będzie spotkać chłopaka, który będzie z nią normalnie rozmawiał, nie śmiał się z niej, nie wyzywał jej, ale na świecie nie ma takiego chłopaka. Jeszcze jest Malik, który z nią rozmawia, jak na razie na spokojnie, ale to wszystko może się zmienić. Przecież dogadują się tylko dlatego, że mają " dziecko ". Jakby nie było tego malucha to by w ogóle się do niej pewnie nie odzywał. Pewnie teraz by się z niej śmiał, by ją wyzywał. Westchnęła cicho i spojrzała za szybę. Zauważyła, że budynki przed nią mijają. Spojrzała w stronę kierowcy i zauważyła uśmiechniętego Malik'a. Właśnie. Jak on w ogóle miał na imię? Cały czas Malik i Malik, a imienia nadal nie znała. 
- Jak masz na imię?- spytała patrząc na niego.
- To jeszcze nie wiesz? Boże, ja już w szkole jestem znany na wylot, a ty mojego imienia nie znasz? Co z ciebie za dziewczyna?- spytał i się zaśmiał. Pokręcił głową na boki.- a ty? Jak masz na imię?- spytał patrząc na jezdnie. 
- To nie wiesz jak mam na imię?- spytała z uniesioną brwią.- Briana. Bri..- dodała po chwili ciszy.
- Zayn..- uśmiechnął się lekko...

Hej. Wiem, długi. Może was nie zanudzi.. Liczę na jakieś komentarze.. Pod ostatnim rozdziałem były 3 komentarze. Jak na mnie to bardzo dobrze. Nie wiem kiedy będzie następny. Do zobaczenia :D