Rozdział 13

Rozejrzała się dookoła. Stała właśnie w szkole i szukała znajomych twarzy ludzi, którzy chodzą na palarnie.  Jest w tym nałogu 3 dni z czego 2 to weekend, a dzisiaj jest trzeci. Cóż, mogła stanąć przed szkołą i zapalić, bo jest pełnoletnia, ale wolała nie być na dywaniku u swoich rodziców. Zauważyła Jacea, znajomego z klasy. On też palił. Uśmiechnęła się lekko i podeszła do niego.
- idziesz teraz zapalić?- spytała zagradzając mu drogę. Spojrzał na nią.
- Louise, to ty?- spytał,  skanując jej sylwetkę.  - zmieniłaś się od piątku..- dodał po chwili. Uśmiechnęła się lekko i wzruszyła ramionami.
-to idziesz? - spytała, unosząc brew.
- tak, tylko nie chodzę na tyły szkoły, wolę siąść do swojego samochodu, tam przynajmniej nikt mi nic nie zrobi..- odpowiedział.- idziesz ze mną?- spytał. Pokiwała twierdząco głową i ruszyła wraz z nim.  Wsiedli do jego czerwonego subaru.
- wow, fajne auto..jak  będę robiła prawko i jak przyjdzie mi kupić samochód, to nie wiem czy nie kupie tego samego, ale inny kolor..- zastanowiła się wyciągając papierosy. Podpaliła końcówkę i zaciągnęła się dymem. Uchyliła lekko okno, aby dym wydostał się na podwórek.
- od kiedy palisz?- spytał Jace.
- od piątku.. tak jakoś nie chciałam być taka spokojna, musiałam coś zmienić..- wzruszyła ramionami.
- mogłaś iść z Zaynem, on pali za szkołą, przecież się znacie..- odpowiedział patrząc na nią.
- ciebie przecież też znam już dwa lata, tylko jak zauważyłeś z nikim nie rozmawiałam i tak jakoś wyszło..- uśmiechnęła się lekko.
- cóż rozumiem cię, każdy mówił, że jesteś kujonem, oprócz mnie, nawet chciałem do ciebie zagadać, ale wiesz jaka jest Carren..- odpowiedział i wyrzucił niedopałka za szybę, a za chwilę zrobiła to też dziewczyna. Wysiedli z samochodu i ruszyli do szkoły.
- masz, Black nie lubi jak śmierdzi fajkami na jej lekcji, a teraz mamy matematykę..- powiedział dając jej gumę miętową do żucia.
- dzięki..- uśmiechnęła się i pogryzła ją.
- za dwie przerwy dopiero idę, jak chcesz iść ze mną to wystarczy podejść..- odezwał się z uśmiechem.
- jasne, nie ma sprawy. Czemu nie palisz z kumplami?- spytała wchodząc po schodach aż na drugie piętro.
- jak mówiłem, w moim samochodzie nikt nie może mi nic zrobić..- wzruszył ramionami i weszli do klasy. Chłopak usiadł koło swojego kumpla, a dziewczyna poszła do swojej ławki.
Zayn już tam siedział z kulami koło ławki. Siadła obok niego nawet nie zwracając na niego uwagi. " nie znała " go i nie chciała go poznać. Zayn wyczuł od niej dym. Był w nałogu już sporo czasu i czuł jak ktoś zapalił przed chwilą. Nawet guma jej nie pomogła. Westchnęła cicho.
***
Zayn był w szoku. Dziewczyna zmieniła wygląd, skróciła włosy, maluje się mocniej, ubiera się zupełnie inaczej, pali może i pije, imprezuje.. zmieniła się i to bardzo, a to tylko dlatego, że Zayn tak cholernie ją zranił. On wiedział, że to co zrobił było nie na miejscu, ale co miał zrobić? Coś do niej niby czuł, ale na pewno to nie była miłość, nie potrafił kochać. Westchnął cicho i przeczesał swoje włosy. Po kilku minutach zabrzmiał dzwonek na przerwę. Wyszedł ze szkoły i ruszył od razu na tyły szkoły, aby zapalić. Musiał się odstresować. Oparł się o ścianę i podpalił papierosa. Rozejrzał się po ludziach i wśród nich zauważył Louise. Paliła. Nie pomylił się. Z grzecznej dziewczynki zmieniła się w tą złą. Westchnął cicho i wyrzucił niedopałka, a po chwili ruszył w stronę wejścia do szkoły. Gdy przechodził koło Loui zeskanował wzrokiem całą jej sylwetkę i poszedł dalej. Wszedł do szkoły i poszedł pod odpowiednią klasę. Wiedział dlaczego się tak zmieniła, ale nie wiedział po co. Z jej oczu można wyczytać,  że w ogóle jej to nie rusza, a on? W jego oczach można zobaczyć smutek, ból i tęsknotę. Nie wiedział czy gorsze jest kochać czy stracić Louise. Usiadł do ostatniej ławki gdzie zawsze siedział wraz z Louise. To były piękne czasy gdy zamiast słuchać nauczycieli oni rozmawiali i śmieli się po cichu. Teraz już tego nie będzie już nigdy. Chłopak przegrał życie. Po chwili koło niego usiadła Louise. Zayna nie obchodziła lekcja, tylko dziewczyna. Cały czas patrzył na nią, oglądał każdy jej szczegół, bo kto wie czy z jego powodu nie zmieni też szkoły? Westchnął cicho. Tak zleciał mu cały dzień. Wszedł do mieszkania i zamknął drzwi z hukiem. Odłożył kule na bok i usiadł na kanapie.
Tyle razy chciał do niej zagadać, ale nie potrafił, powiedziała, że nie chce go znać, że ma się do niej nie odzywać, nie chciał być nachalny, więc zastosował się do jej zaleceń i jak widać za dobrze na tym nie wyszedł. Westchnął cicho i przeczesał włosy swoją dłonią. Wyciągnął telefon z kieszeni, odblokowując ekran wszedł w kontakty. Minął numer Louise i wybrał inny. Po kilku sygnałach osoba po drugiej stronie odebrała.
- Siema, z tej strony Zayn, potrzebuję czegoś..- odezwał się, patrząc w okno.
- Malik, długo się nie odzywałeś, co się stało?- spytał.
- McCann, nie dopytuj, po prostu potrzebuję czegoś..- jęknął zmęczony.
- Dobra, tam gdzie zawsze?- spytał McCann.
- Wiesz, jest mały problem.. Mam nagę w gipsie i nie dam rady prowadzić, a poza tym, nie mam samochodu..Chyba, że liczy się ten na złomowisku..- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Wow, stary co się stało?- spytał, a w jego głosie Zayn usłyszał nutkę ciekawości.
- Miałem mały wypadek, cóż.. skasowałem samochód i jestem cały poobijany..- wytłumaczył po skrócie.- Więcej dowiesz się, jak przyjedziesz do mnie, tyle co zawsze..- dodał i po chwili na ekranie telefonu wyświetliło się, że połączenie zostało zakończone. Wypuścił ciężko powietrze i oparł głowę o oparcie kanapy. Wiedział, że to co zrobi jak McCann mu to przywiezie, będzie złe, ale nie ma innego wyjścia... znaczy, nie musi, ale chce.. Dawno tego nie robił, więc.. Po kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi.
- Otwarte!- krzyknął na tyle głośno ile pozwalały mu złamane żebra nabrać tchu w płuca. W salonie zjawił się wysoki szatyn. Na sobie  miał białą koszulkę i czarne spodnie, a na stopach air maxy.Włosy miał postawione do góry.
- Siema, Boże, jak ty wyglądasz, na pewno to był mały wypadek, bo coś mi się wydaje, że nie..- zaczął gdy zobaczył Zayna.
- Cóż, kilka samochodów zostało skasowanych i jeden nie żyje, tak, ja spowodowałem wypadek, tak jakby.. Zapatrzyłem się i walnąłem w forda.. Mój samochód był jeszcze wtedy cały, tylko przednia blacha była zarysowana i powyginana, ale bmw i audi musiało jeszcze we mnie wjechać i skończyło się, że ja najpierw nie żyłem tak jak mój samochód.. Koleś, który mnie oliwkował, czy huj wie co on robił się wystraszył gdy otworzyłem oczy..- pokręcił głową na boki z kwaśną miną.
- Stary, to było coś, ale.. ty nie żyłeś?! Boże, jak jest po drugiej stronie?- spytał rozbawiony.
- Człowieku, nie wiem... widziałem tylko ciemność, a później otworzyłem oczy.. Krzyknąłem coś i później wszystko zaczęło mnie boleć, więc zwijałem się z bólu, a później ciągłe badania i takie tam..- wyjaśnił. Nie chciał mówić mu o tym, że wtedy krzyknął imię Louise, bo on nic nie wiedział o niej i najlepiej niech tak zostanie.. Nie chciał też wspominać, że wcześniej przed wypadkiem się z nią pokłócił i zranił ją..- A między innymi masz to o co cię prosiłem?- spytał po chwili ciszy.
- Jasne, ale jesteś pewny, że chcesz do tego wrócić?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jestem tego pewny jak tego, że nazywasz się Jason McCann - odpowiedział, wywracając oczami.
- Ok. Ale jak coś, to ja cię nie znam..- zaśmiał się i podał mu mały woreczek.- 2 gramy, mam nadzieję, że ci wystarczy- odpowiedział i podał mu też małą lufkę.
- Zajarasz ze mną?- uniósł jedna brew, patrząc na kolegę. Skinął lekko głową przytakując i usiadł koło chłopaka. Zayn nabił lufkę i podpalił szerszą końcówkę. Zaciągnął się dymem i lekko się uśmiechnął. Czuł, że ten dzień będzie inny niż pozostałe. Marihuana daje mu ukojenie, sprawia, że na kilka godzin jego myśli odlatują gdzieś daleko, a on żyje chwilą.
- Nienawidzi mnie..- odezwał się gdy spalili po dwie lufki. Jason spojrzał na niego unosząc brew.
- Nie rozumiem o co i o kogo ci chodzi, ale nawijaj..- odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Miałbym dziewczynę, ale wiesz jaki jestem, po prostu zmarnowałem szansę, ale ona mnie kocha, kurde, ja.. ja nie wiem, chyba.. Jestem dupkiem, nie wiem co ja sobie myślę, dziewczyna jest z tych dobrych, ale woli tych złych i rozumiem ją, bo bądźmy szczerzy, ale jestem mega przystojny.. ale, pomijając to.. Jestem dla niej nieodpowiedni, wiesz, że siedziałem w domu dziecka, później w więzieniu, ona na mnie po prostu nie zasługuje, i pewnie wiesz co mam na myśli, bo sam masz dziewczynę.. tylko, że ja.. ja nie potrafię kochać, mam swoją świętą zasadę i jej przestrzegam..- wyjaśnił wszystko, a Jason mu nie przerywał.
- Człowieku, mam w dupie twoje zasady tak jak i ty powinieneś mieć, a szczególnie tą jedną o miłości, człowieku, jesteś mega przygnębiony, gdy tutaj wszedłem widziałem, że coś jest z tobą nie tak, ale nie chciałem ci tego mówić, bo pewnie być dał mi kopa w dupę i wyjebał z chaty, ale słuchaj mnie.. nie wiem jakie są teraz między wami relacje, ale pomyśl sobie.. Jeśli ona cię kocha, a widzę, że ty też coś do niej czujesz, powinieneś jej to powiedzieć, pokazać to jakoś.. Nie powinieneś teraz tutaj siedzieć, no chyba, że z tą dziewczyną, o której teraz rozmawiamy. Powinieneś wziąć się w garść, człowieku ile ty masz lat? 22 czy 2?-  spytał. Właśnie jego kolega udzielił mu wywodu na temat  miłości. Sam nie wiedział co ma robić. Spojrzał na zegarek. 19. Ciekawe co robi Louise? - Ty mnie w ogóle słuchasz? Słyszałeś co ci powiedziałem? Powinieneś teraz iść do niej i ją przeprosić, powinieneś powiedzieć jej co czujesz!- podniósł lekko głos i objął go ramieniem.- A tak na marginesie.. co do niej czujesz?- spytał.
- Sam nie wiem, gdy ją widzę, coś.. coś mnie rozpierdala od środka, a gdy się z nią na przykład kłócę czy ranię, to.. to czuję się jak gówno..- wyjaśnił, patrząc w okno.
- Człowieku, to nazywa się miłość.. To do niej czujesz, jesteś w niej zakochany..- powiedział Jason.
- Nie będzie mnie chciała słuchać.. Powiedziała, że nie chce mnie znać..- mruknął cicho.
- Zayn, ta dawka powinna cię rozśmieszyć, a nie sprawić, że będziesz płakać..- powiedział zdziwiony gdy zobaczył zły w kącikach jego oczu.
- Ale nie wiem.. Nie wiem czy ona będzie chciała mnie słuchać..- szepnął.
- Dobra.. Bierz kule i lecimy.. - Jason wstał na równe nogi i wziął kluczyki od auta. Zayn wstał i pokuśtykał w stronę samochodu Jasona i siadł na siedzeniu dla pasażera. Podał adres Louise i po kilku minutach byli na miejscu. Jason poszedł razem z nim. Zapukał do drzwi i czekał aż ktoś je otworzy. Po chwili drewniana płyta się otworzyła, a za nim stała Louise we własnej osobie.
- Lo..- nie dokończył iż dziewczyna zamknęła mu drzwi przed nosem.- Louise, pozwól mi coś wyjaśnić..- zapukał do drzwi.
- Louise.. Tu Jason, kumpel Zayna, który odbył z nim poważną rozmowę i kazał mu tu przyjść, proszę wpuść nas tylko na 5 minut..- odezwał się szatyn widząc, że Zayn sobie nie radzi. Nie usłyszeli odpowiedzi.- Louise, proszę.. Musisz go wysłuchać i po części mnie..- dodał po chwili.
- Nie wiem czy chcę, mówcie co macie powiedzieć i odejdźcie..- powiedziała przez zamknięte drzwi.
- Louise.. wpuść nas, nie będę się darł na całą ulicę, tylko pięć minut..- odezwał się Zayn. Po chwili drzwi się otworzyły i Zayn wraz z Jasonem weszli do środka. - Są twoi rodzice?- spytał. Pokiwała przecząco głową i udała się do salonu. Pewnie jak zawsze wyjechali w delegację.
- Więc, droga Louise, ten o to człowiek chcę ci coś powiedzieć.. Wiem, że nie powinienem się wtrącać, ale wiem na czym sprawa stoi, a teraz Zayn przejmuję głos..- wyjaśnił Jason, a Zayn podrapał się po karku.
- Louise, wiem, że to co powiedziałem.. To cię mocno zraniło i to wiem.. Ale.. MIAŁEM zasadę, którą przestrzegałem, aż przyszedł Jason..- wyjaśnił, akcentując słowo " miałem ".
- Mów o co ci chodzi, bo zaraz skończy się twój czas wizyty..- odpowiedziała cicho. Westchnął cicho i siadł na kanapie obok niej. Odłożył kule i spojrzał na nią, biorąc jej ręce w swoje.
- Louise.. Ja..


No i witam.. Wiem, skończyłam w takim miejscu, że pożal się Panie Boże, ale to najważniejsze zostawię na następny rozdział. XD Zostawię was w niepewności co takiego Zayn powiedział do Louise. Jestem z wyprzedzeniem kilka rozdziałów, więc.. Jeśli tylko będzie pod tym 4 komentarze, 14 jest wasza XD
Cieszę się, że pod 12 pojawiły się takie miłe komentarze.. Kocham was!! XD Zobaczcie jak wygląda blog. Jak wam podoba się nagłówek, cóż, nie mam zbytniego talentu, ale nagłówek sama robiłam XD  Mam nadzieję, że się wam podoba. Do napisania!! <33

+ do zakładki Bohaterowie został dodany Jason McCann XD

4 komentarze:

  1. Nagłówek bardzo ładny :) Rozdział zajebisty ;* wszystko idzie w dobrym kierunku :D No i poprostu kocham twoje opowiadanie!
    Czekammmmm... ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG jak mogłaś skończyć w takim momencie ?? Ciekawość po prostu rozwala mnie od środka :D
    Nagłówek jest świetny tak jak cały ten blog.
    Już się nie mogę doczekać następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayn dajesz! !!! Wygrasz tę miłość ! ;* plose Lou wybacz mu :'((((( :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielbię to opowiadanie. Zayn w końcu się przyzna. Mam nadzieję że Lou mu wybaczy. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń