Rozdział 7

Hej. Piszę tutaj na  górze, bo na dole nikt prawie tego nie czyta. Wnioskuję po tym, że na asku piszą mi kiedy dodam nowy rozdział.. Więc.. Proszę komentujcie. To dla was chwilka, a dla mnie duża motywacja do dalszego pisania. A co do komentarzy, to nie piszcie " next " " dawaj następny " itp. Chce wiedzieć co myślicie o tych wszystkich rozdziałach, które piszę. Rozdział 8 będzie za 7 komentarzy. Miłego czytania.

Czytasz? Komentujesz! 


- Nie, nigdzie nie idę!- warknęła zdenerwowana Louise.
- No, przecież wiesz, że ja ci tak szybko nie odpuszczę. Będę tu jeszcze dwa tygodnie, więc jesteś na mnie skazana przez pełne 14 dni. Teraz ubierasz się w sukienkę i idziemy na miasto, może ktoś wpadnie ci w oko i nie będziesz już sama siedziała..- odpowiedziała Amy. Amanda to kuzynka Lou. Tak, jej rodzice wrócili wczoraj i przyciągnęli ze sobą ciotkę Ninę, kuzynkę Amandę i kuzyna Jamesa. James jest jeszcze spoko, da się z nim porozmawiać, ale dla Amy to tylko zakupy i chłopaki w głowie. Macie przykład na tym co przed chwilą powiedziała.
- Sukienkę?! Chyba cię pogięło! Ja nigdzie nie idę,  nie mam mowy!- krzyknęła, patrząc w swój telefon.
- Ooo, chłopak napisał?- spytała gdy usłyszała dźwięk wiadomości.
- Nie, napisał idiota, który nie chce się ode mnie odczepić, chcesz go wziąć?- spytała, podnosząc głowę do góry, patrząc na swoją kuzynkę.
- A przystojny chociaż?- spytała zaciekawiona i usiadła obok Lou.
- Hmm.. Kruczoczarne włosy postawione na żela, brązowe, hipnotyzujące oczy, malinowe, delikatne usta, wysoki Mulat..- odpowiedziała rozmarzona Louise. Po chwili usłyszała śmiech Amy. Spojrzała na nią i uniosła jedną brew do góry.
- On ci się podoba! Nie będę zabierała ci chłopaka droga siostrunio..- oznajmiła rozbawiona dziewczyna.
- Nie! On to idiota! Siedzi mi na głowie od drugiego dnia szkoły! On ma 21 lat, a ja 18, więc jest dla mnie za stary, a ja dla niego za młoda. Nie chcę takiego związku, a poza tym jesteś w jego wieku i pewnie typie, więc możesz się za niego brać, ja nie jestem nim zainteresowana..- zaczerpnęła głęboko powietrza.- Masz moje pozwolenie, daję ci wolną rękę..- dodała po chwili i uśmiechnęła się sztucznie. Sztucznie, bo nie chciała, aby ktoś zabierał jej Malika. Teraz zaczęła się z nim trochę lepiej dogadywać, ale on nadal był taki.. dziwny. Nigdy nie owija w bawełnę i bierze wszystko na poważnie. Nadal Lou miała zakaz przygryzania przy nim wargi, wiecie dlaczego.. Dzisiaj musiał akurat iść z kumplem na miasto, więc ona miała wolne od niego, prawie.. Cały czas do niej pisał.  Z minuty na minutę miała coraz więcej wiadomości od niego. Spojrzała na swoją kuzynkę.
- No, chodź, ja bym poszła sama, ale wiesz, że ja nie znam miasta..- zrobiła słodkie oczka. Loui przekręciła oczami i westchnęła ciężko.
- Ugh, no dobra, ale przestań robić taką minę!- warknęła i podeszła do swojej szafy. Otworzyła ją i patrzyła na jej zawartość.
- Sukienka, kochanie..- mruknęła koło jej ucha różowo włosa. Westchnęła ciężko i wyciągnęła czarną mini. Poszła do łazienki i przebrała się w nią. Zrobiła lekki makijaż i wyprostowała włosy. Weszła ponownie do swojego pokoju i spojrzała na kuzynkę.
- Wow, i o to chodzi!- pisnęła. Brunetka uśmiechnęła się sztucznie.
- To idziemy? Chcę już mieć to za sobą..- mruknęła pod nosem i wzięła swój telefon. Schowała go do swojej torebki i razem z kuzynką wyszły z jej pokoju. Ona z grymasem na twarzy, a różowa z szyderczym uśmiechem. Przez nieobecność Lou ona wysłała do Zayn'a sms'a, że ma  być na 16 w kawiarni w galerii. Wiedziała, że to ich do siebie jeszcze bardziej zbliży, bo napisała jeszcze kilka smsów, ale już tą treść zostawimy dla niej. Wyszły na zewnątrz wcześniej oznajmiając, że wychodzą. Ruszyły w stronę galerii.
- Czemu jesteś źle nastawiona na tego chłopaka?- przerwała ciszę Amy.
- Bo, tak. Po prostu go nie lubię i już..- mruknęła i spojrzała w dół.
- Yhym, a ja to Królewna Śnieżka, chcesz być jednym z moich siedmiu krasnoludków?- spytała ironicznie i spojrzała na nią z uniesioną brwią. Brunetka wywróciła  oczami i już nic nie powiedziała. Gdy weszły do galerii zaczęła się męczarnia. A Lou myślała, że Zayn to już najgorsze co ją spotkało.


Z 4 godziny chodziły po tych wszystkich sklepach. Lou nie była do tego przyzwyczajona. Nigdy nie chodziła aż tak długo i to w kółko. Amy wybierała różne rzeczy i nie tylko dla siebie. Do garderoby Lou dołączyły 4 mini sukienki w kolorze: niebieskim, czarnym, bladoróżowym i zielonym, szpilki w kolorach czarnych, fioletowych i niebieskich, a co najważniejsze zdaniem Amy, 4 komplety koronkowych bielizn: czarna, czerwona, różowa i biała. Uwierzcie Lou chciała odmówić, próbowała jak najlepiej umiała, ale z Amy nie dało rady. Ona była odporna na wszystko, dosłownie.. Było już przed 16. Szybko ten czas zleciał.
- Chodź, idziemy jeszcze do kawiarni, chyba zgłodniałam..- powiedziała Amy i po chwili siedziały już w budynku. Lou rozejrzała się dookoła. Było dość przytulnie, ale nie to ją zainteresowało. Zainteresował ją wysoki mulat wchodzący właśnie do lokalu. Lou szybko zakryła twarz Menu. Nie chciała, aby ją zobaczył. Nie chciała, aby tu podchodził.
- Cześć kocie..- usłyszała jego zachrypnięty głos koło ucha, a po chwili jego usta na jej policzku. Zacisnęła mocno powieki. Odłożyła kartę na stolik i spojrzała w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedziała Amy. Nie było jej..
- G..Gdzie jest Amy?- spytała gdy Malik usiadł na jej miejscu.
- Przed chwilą wyszła.. co sobie kupiłaś?- spytał i złapał za jej torby.- Ooo, mam nadzieję, że założysz ten różowy na jutrzejszy wyścig..-mruknął cicho patrząc w głąb torby. Odstawił tą i wziął drugą.- I tą niebieską wraz z czarnymi szpilkami..- westchnął cicho.- Ach, kocie..- zaciągnął się głośno powietrzem.- Ja długo nie wytrzymam w celibacie przy tobie..- mruknął, patrząc prosto w jej oczy. Spojrzała na niego.
- Zawsze możesz skorzystać z dziwek..- mruknęła pod nosem i zamówiła sobie latte. Usłyszała jego śmiech.
- Nie mógłbym sprawić przykrości dla ciebie..- szepnął nachylając się do przodu, kładąc łokcie na stoliku. Spojrzał głęboko w jej oczy.- Kocie, wiem co do mnie czujesz, napisałaś mi wcześniej, nie pamiętasz?- spytał, a ona zmarszczyła brwi. Uczucia do niego? Jakie..? Wyjęła szybko z torebki swój telefon i włączyła skrzynkę z wysłanymi wiadomościami.
" Nie wiem jak ci to powiedzieć, prosto w oczy na pewno nie dam rady "
" No, bo to jest takie trochę dziwne, znamy się dopiero dwa tygodnie "
" Tak, dokładnie, kocham cię "
Już nie czytała dalej. Co do..?! Amy! Czuła jak na jej twarzy pojawiają się rumieńce. Zacisnęła mocno oczy.
- To nie prawda!- syknęła cicho. Usadowiła się tak samo jak on.- To pisała Amy. Możliwe, że to ona się w tobie kocha, powinieneś się za nią zabrać. Masz  wolną rękę..- dokończyła i wstała z miejsca. Wzięła swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia z kawiarni.
- Kocie, przecież wiem, że to ty pisałaś, nie oszukasz mnie, a poza tym, wiedziałem już to wcześniej..- usłyszała jego głos koło siebie.
- Nie kocham cię! Zrozum, że świat nie kręci się wyłącznie w około twojej osoby!- warknęła i wyszła na chodnik kierując się w stronę swojego domu.
- Kocie, stój.- syknął i złapał ją za nadgarstek. Odwrócił jej ciało w swoją stronę.- Skapnąłem się, że to nie ty piszesz, bo cały czas mnie olewałaś i nie odpisywałaś na każdą moją wiadomość, a jak już odpisywałaś to mnie przezywałaś, więc skąd taka nagła zmiana u ciebie?- spytał z sarkazmem. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Myślała, że Malik wziął to na serio, że to ona to napisała.. Spojrzała na niego.- A tak swoją drogą to nie chcę twojej kuzynki, bo nie jest w moim typie, za to ty..- przerwał i zeskanował jej sylwetkę swoim wzrokiem.- Mogłabyś być, gdyby kilka rzeczy w tobie zmienić.. Choć, nie! Podobasz mi się taka jaka jesteś, a ten twój niewyparzony język..- jęknął cicho.- Chciałby zobaczyć jak w innych sprawach się sprawuje..- dokończył, a na twarzy Lou pojawiły się mocne wypieki. Tak jak wspomniane było wcześniej, mówi w prost bez owijania w bawełnę..
- Weź się już zamknij!- jęknęła i spuściła głowę w dół co sprawiło, ze jej włosy zakryły jej czerwoną twarz.
- Ej, kocie. Rozchmurz się, patrz jaki mamy piękny dzionek, aż szkoda z niego nie skorzystać, nieprawdaż?- spytał, a dziewczyna prychnęła pod nosem.
- Z tobą?- odpowiedziała pytaniem. Usłyszała jego śmiech.
- A z kim innym? No, chyba, że masz chłopaka na boku, za co bym cię skarcił..- powiedział udając poważnego i spojrzał na nią wymownie.
- Ta.. To mnie skarć..- odpowiedziała obojętnie.
- Masz chłopaka?- spytał zdziwiony.
- A co cię to obchodzi? Nie interesuj się..- powiedziała. Po kilku minutach poczuła na swoim nadgarstku czyjąś dłoń.
- Malik, odczep się w końcu ode mnie!- warknęła i odwróciła się w jego stronę. Jakie było jej zaskoczenie, gdy zobaczyła Harryego.
- Wow, już mnie mylisz z nim, a co będzie później?- spytał z uśmiechem.
- Przepraszam, myślałam, że to on, bo szedł ze mną i nawet nie wiedziałam kiedy zniknął..- odpowiedziała. Usłyszała jego śmiech- To nie jest śmieszne, on mnie po prostu prześladuje! Byłam z kuzynką w galerii i nagle on się zjawia, no kurde! I nic innego nie robi tylko idzie w moją stronę..- powiedziała gestykulując dłońmi we wszystkie strony.
- Ej, przestań, bo mnie uderzysz!- powiedział rozbawiony i złapał ją za nadgarstki.- Mówisz, że Malik z tobą był?- spytał po chwili zamyślenia.
- Ta, był.. Wspominał mi coś o wyścigach, wiesz może o co chodzi?- spytała, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
- Taa.. Ściga się ze mną.. znowu..- wyjaśnił, drapiąc się po karku.
- Skąd ja to wiedziałam?- prychnęła i wyrzuciła ręce do góry.- Znowu? Och, czyli tym razem ty wygrasz, czy znów on?- spytała, patrząc w jego oczy.
- Louise, proszę cię, nie wiesz o mnie wszystkiego, dam rady go prześcignąć, wtedy nie dałem, bo siedziałaś tam ty, a nie chciałem, aby coś ci się stało, rozumiesz?- spytał, marszcząc czoło. Prychnęła cicho.
- Jutro pewnie też będę siedziała w jego samochodzie i co wtedy? Znów go nie wyprzedzisz, bo nie chcesz, aby mi się coś stało?- spytała ironicznie i odwróciła się, idąc w stronę domu.
- Znowu cię zabiera na te wyścigi?! Cholera jasna, nie idź tam, nie zgadzaj się..- dogonił ja i złapał ją za rękę.
- Nawet nie dał mi dojść do słowa! Zajrzał w moje torby i powiedział, że mam ubrać jedną z tych sukienek na siebie na wyścigi w niedzielę, a teraz jak widzisz, nie ma go..- powiedziała i przeczesała swoje włosy.
- Czyli znowu przegrana, kurwa mać!- warknął. Dziewczyna uniosła jedna brew.
- czyli jak ja będę siedzieć w aucie to ty przegrasz, tak? Boże, ale ty jesteś głupi, po prostu go wyprzedź i tyle!- powiedziała i zatrzymała się w miejscu.
-Myślisz, że to takie proste?! Na tamtym wyścigu chciałem go wyprzedzić, ale widziałaś jak skutecznie mi to uniemożliwiał. Było tylko jedno rozwiązanie, z którego Malik pewnie wyszedł by bez szwanku, ale ty nie koniecznie..- wyjaśnił zarzucając swoje loki do tyłu. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała na niego.
- Och, a może przesiądę się do ciebie i tym razem to ty wygrasz, a nie Malik?- spytała. Prychnął pod nosem.
- Nie rozumiesz mnie. Chciałem wykonać trik, w którym Malik traci na chwilę panowanie nad kierownicą, ale jakby walną w drzewo czy coś w tym stylu, to by cię zabił rozumiesz.?- spytał, łapiąc ją za ramiona i patrząc jej głęboko w oczy. Westchnęła cicho, wykręcając oczami.
- A co ja mam zrobić, żeby on mnie nie zabrał? Choroba?!- spytała trochę głośniej niż się spodziewała. Szczerze, to ona nie chciała iść na te wyścigi. Chciała po prostu siedzieć w swoim pokoju nawet z swoją kuzynką, która plecie jakieś głupoty na temat drogich sukienek lub przystojnych chłopaków. Wszystko jest lepsze od Zayna i wyścigów.
- Po prostu siedź w domu. Twoją mamę znam i chyba raczej nie pozwoli ci wyjść tak późno, z takim chłopakiem jak Malik..- odpowiedział wzruszając ramionami. Prychnęła cicho pod nosem.
- Jakiś tydzień temu, dzwoniła do mnie mama, akurat się kąpałam. Odebrał Malik i nazwał się moim chłopakiem, jeśli to samo powie kiedy po mnie przyjdzie to nie ma szans, że zostanę w domu..-  odpowiedziała uderzając rękoma o uda. Westchnęła cicho.
- A mogę zadać ci jedno pytanie?! Co on do cholery robił u ciebie jak ty się kąpałaś, co?! Czy ty do końca ochujałaś, aby zapraszać go do siebie!? Przecież nie wiesz jaki on jest, ja znam go dobrze, o wiele bardziej niż ty!- zaczął krzyczeć na nią. Spojrzała na niego.
- Czy ty nie możesz po prostu tego spokojnie powiedzieć?! Drzesz się na mnie na środku chodnika! Spuść lepiej z tonu, dobra?!- warknęła na niego i ruszyła w stronę swojego mieszkania.
- Gdzie idziesz?!- krzyknął za nią. Nie odzywała się już. Chciała po prostu dojść spokojnie do domu. Czemu wszyscy muszą być tacy sami? Z Malikiem przecież wtedy nic nie robili. Wtedy gdy zasnął na jej łóżku wyglądał słodko. Tak spokojnie..Och, przestań Lou, bo za bardzo wychylasz się w bok, zaraz wpadniesz w przepaść.. Westchnęła cicho i weszła do mieszkania od razu udając się na górę do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i oparła się czołem o nie.
- Jak randka?- usłyszała za sobą. Obróciła się i zauważyła Am, siedzącą na jej łóżku.
- Czy ciebie do końca pogięło?! Widziałam te cholerne sms'y! Wcale tak nie jest jak tam pisze, nawet Malik skapnął się, że to nie ja pisałam!- wybuchła. Amy jedynie się zaśmiała.
- A czytałaś jego wiadomość, które odpisał, kobieto, on jest tak na ciebie napalony, czego tak długo czekasz?!- spytała.
- Bo ja nie jestem nawet z nim w związku, po prostu przyczepił się do mnie w szkole, przestań już okej, nie mam już na nic siły, mogłabyś wyjść? Chcę się położyć..- powiedziała opadając obok dziewczyny na łóżko.
- Jasne, pogadamy później o ty całych wyścigach..- mruknęła pod nosem Am i wstała z łóżka.
- Skąd wiesz o wyścigach, do cholery?!- podniosła się w ułamek sekundy. Różowa wzruszyła obojętnie ramionami.
- Przed chwilą napisał ten cały Zayn i powiedział, że na pewno masz założyć tamtą sukienkę na wyścigi.. więc..- powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia gdy Louise walnęła się na łóżko twarzą w poduszkę. Był zła, wściekła, zdenerwowana, wszystko po kolei. Amy wie, a ona nie utrzyma języka za zębami, a może to i dobrze, że powie dla rodziców? Może oni jej nie puszczą jak Malik przyjdzie? Ugh, to jest już jutro, a ona na prawdę nie chciała iść. Westchnęła cicho i podniosła się po woli z łóżka. Ruszyła w stronę balkonu. Otworzyła drzwi i wyszła zaciągając się świeżym powietrzem.
- W końcu! Ile można na ciebie czekać?- podskoczyła piszcząc gdy usłyszała ten głos. Co on tu robił?! Jak on tu wszedł?! Jakim cudem on tu stoi?! Masę pytań i na wszystko ona uzyska odpowiedź.
- Co ty tu robisz?!- spytała. Zaśmiał się i złapał ją za ramiona przypierając jej ciało do ściany. Uśmiechnął się lekko i nachylił się nad nią.
- Amy mnie wpuściła. Rozmawialiśmy do póki nie usłyszeliśmy ciebie na schodach i wyszedłem tu. Chciałem z tobą się zobaczysz, chyba nie zabronisz mi widywania się z własną dziewczyną, co nie?- spytał z cwanym uśmieszkiem.
- Nie, powiedz, że jej tego nie powiedziałeś!- popatrzyła mu w oczy.
- I nie tylko dla nie, twoi rodzice też już wiedzą..- dodał z uśmiechem. Dziewczyna zamachnęła się i walnęła mu w twarz. Dała mu liścia. Zasłużył na to, prawda? Odwrócił twarz w wyniku uderzenia i położył rękę na policzku, aby rozmasować bolące miejsce.
- Nie mam kurwa takiego zamiaru!- warknął w jej stronę.- Za co dostałem, bo nie rozumiem!? Wyciągnąłem się z bagna, a ty tak mi się odpłacasz?!- spytał tym samym tonem. Spojrzała na niego.
- Nie musiałbyś gdybyś nie odbierał telefonu! I jeszcze jedno: po co powiedziałeś o wyścigach dla Amy?! Ona zaraz powie dla rodziców! Będę miała podwójny szlaban, ciebie do końca pogięło?!- spytała trochę głośniej niż zamierzała. Prychnął cicho i spojrzał w jej oczy.
- Bo pytała co robię w niedziele, to powiedziałem, że mam wyścigi, a resztę sama sobie dopowiedziała..- wzruszył ramionami. Nachylił się nad nią tym razem przytrzymując jej nadgarstki. Uśmiechnął się lekko. Na jego policzku widać było czerwony ślad. W duchu cieszyła się, że mu go zrobiła bez zbędnych wysiłków.
- Wyjaśnisz to z moją mamą i powiesz jej, że nie jesteśmy razem..- powiedziała spokojnie patrząc w jego oczy. Jego twarz była byt blisko jej.
- Nie ma takiej opcji, kocie, jesteś moja i będziesz moja..- szepnął cicho i spojrzał na jej usta przygryzając dolną wargę.
- Nie rób tak..- mruknęła marszcząc czoło. Zauważyła jak się uśmiecha.
- Jak?- spytał niskim głosem ponownie przygryzając wargę.
- Tak..- mruknęła. Spojrzała w jego oczy.- Ja nie mogę, a ty możesz? Nie ma takiej mowy..- dodała po chwili.
- Och, kocie, ja mogę wszystko..- mruknął i zbliżył się ponownie do niej. Przygryzła lekko dolną wargę. Zawsze tak robiła gdy się denerwowała. Malik jęknął cicho pod nosem i musnął jej usta.
- Zayn..- szepnęła.
- Csii..- uciszył ją i ponownie musnął jej uta. Uśmiechnął się lekko.- Nie..- powiedział i cmoknął ją w usta.-powiem..-cmok.-twojej-cmok-mamie-cmok-że-cmok-nie-cmok-jesteśmy-cmok-razem..- dokończył i musnął jej usta po raz ostatni iż na tras ktoś wszedł. Przekręcił głowę w bok i zobaczył Amy z telefonem w ręku. Robiła im zdjęcia.
- Och, jak słodko, będę miała cym szantażować Lou..- powiedziała z uśmiechem i spojrzała na nią. Brunetka nie była tym bardzo zadowolona.
- Włącz kamerę..- powiedział niskim głosem i spojrzał na Louise.
- Po co?!- spytała wraz z Amy. Zaśmiał się cicho.
- Dobra, mam i co dalej?- spytała różowa, a po chwili Zayn musnął usta Lou tym razem pogłębiając pocałunek. Amy zakryła usta ręką i otworzyła szeroko oczy. Louise natomiast wcale nie była tym zdziwiona. Oczywiście, nie odwzajemniła jego pocałunku, nie miała na to ochoty, a poza tym 3 metry w bok stoi Amy, która zaraz poleci do jej mamy i pokaże filmik, a wtedy będzie miała przechlapane..

6 komentarzy:

  1. Ale fajny! Ta cała Amy mnie wnerwia!
    Czuje, że następny rozdział będzie ciekawy!
    Pozdro! Anka; *

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG To jest przegenialne . Kocham twój styl pisania tak samo jak i kocham to opowiadanie.
    Awwww końcówka słodziutka. <3. Tylko dlaczego ta Amy się tak wtrąca? :P
    Czekam z niecierpliwością nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Końcówka najlepsza. Nie mogę doczekać się wyścigu! :D Proszę dodaj kolejny rozdział:* Pozdrawiam*.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej:) Nominowalam cię do nagrody LBA:* Więcej szczegółów znajdziesz u mnie: http://look-in-my-eyes-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej super rozdział! Sorki, że dopiero teraz komentuje ale miałam małom przerwę od internetu... Hehe czekam... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie spodziewałam się, że w twoim opowiadaniu może pojawić taka osoba jak Amy. Fantastyczny rozdział! :) Czekam na dalszą część

    OdpowiedzUsuń